Filmowe podsumowanie roku 2011 (czyli Filmowe...
I po raz kolejny na blogu pojawi się roczne podsumowanie filmów, które mogliśmy oglądać w kinach w tym roku. Po raz kolejny podzielę je na trzy grupy – najlepsze, najgorsze i największe rozczarowania. Aha – ostrzegam, że jestem tylko człowiekiem i nie widziałam wszystkich filmów jakie pojawiły się na ekranach w tym roku, więc proszę nie mieć do mnie żalu, że nie ma tego lub tamtego filmu, bo pewnie go nie widziałam. Albo stwierdziłam, że nie zasługuje na pojawienie się w tej liście. Kolejność pojawiania się filmów jest zupełnie przypadkowa.
Najlepsze filmy– były najlepsze w roku 2011. Nie zawsze były idealne, ale jednak miały to „coś” co wybijało ją z tłumu innych.
Melancholia
Poruszający obraz końca świata. Surowy, a jednocześnie kipiący od ukrytych emocji. Plus rewelacyjna obsada z wspaniałą Kirsten Dunst na czele. Jeśli Akademia Filmowa nie nominuje jej do Oscara, to zwątpię. Nie wiem w co, ale zwątpię.
Sala Samobójców
No nie jest to idealny film, bo ma parę zbędnych scen, bez których historia byłaby zdecydowanie spójniejsza, ale nawet z nimi ogląda się wyśmienicie. Dodajmy do tego rewelacyjną grę aktorską Jakuba Gierszała i Agaty Kuleszy, doskonałą ścieżkę dźwiękową, mocne zakończenie i, co najważniejsze, to „coś” co sprawia, że Salę ogląda się jak film zagraniczny a nie polski. A to już wiele. Z niecierpliwością oczekuję kolejnego filmu Jana Komasy.
127 godzin
Danny Boyle znowu to zrobił! Jego najnowszy film to fascynujący hołd dla życia. Dostajemy soczyste zdjęcia, doskonale dobraną muzykę, popisową rolę Franco i scenariusz, który wyciska z historii uwięzionego alpinisty wszystko co najlepsze.
Czarny Łabędź
Najlepszy film Darrena Aronofsky’ego. Mroczna historia baletnicy na skraju załamania nerwowego uwodzi mrocznymi zdjęciami, przeraża scenami rodem z filmów Davida Cronenberga i hipnotyzuje popisową rolą Natalie Portman.
Prawdziwe męstwo
Bracia Coen po raz kolejny pokazują klasę. Prawdziwe męstwo to niby szablonowy western, który zdobywa widza świetnymi dialogami i rewelacyjnym aktorstwem Jeffa Bridgesa (gdzie jest Oscar?) i młodziutkiej Hailee Steinfeld, której karierę warto obserwować, bo wygląda na to, że rośnie nam świetna aktorka.
Nie opuszczaj mnie
Historia młodych ludzi, którzy żyją tyko po to, by ich organy zostały oddane do przeszczepu. Podobny punkt wyjścia miała Wyspa z 2005, ale Nie opuszczaj mnie nie opiera się tylko na wybuchach i efektownych pościgach. Tutaj ważniejsze są uczucia głównych bohaterów, próbujących żyć pomimo wiszącego nad nimi mrocznego przeznaczenia.
Somewhere. Między miejscami
Sofia Coppola po raz kolejny udowadnia, że pewne emocje lepiej wyrazić gestami i mimiką niż słowami. Somewhere w cichy i bezpretensjonalny sposób opowiada o więzi łączącej ojca i córkę. Doskonała rola Elle Fanning, jak tak dalej pójdzie, przyćmi swoją siostrę.
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
Już słyszę te okrzyki – „Piraci? Co oni tu robią?” – i do razu oświadczam – mi się kolejna odsłona przygód kapitana Jacka Sparrowa podobała. Mieliśmy szalone pościgi, efektowne lokacje, rewelacyjnego Johnny’ego Deppa i świetną scenę z syrenami. Jeśli kolejne części mają trzymać poziom, to dla mnie może być ich nawet 50!
Geneza planety małp
Bardzo zacny prequel, który doskonale rozdziela film na sceny akcji i sceny statyczne, dzięki czemu widz nie czuje znużenia ciągłą gadaniną bohaterów, ale też nie jest rozdrażniony nadmierną ilością bieganiny. Plus świetne efekty specjalne, będzie Oscar?
Kocha, lubi, szanuje
Słodko-gorzka historia o miłości z popisowym duetem Steve Carell- Ryan Gosling. Jak dla mnie, najlepsza komedia romantyczna w tym roku.
Drive
Niezwykle wyciszony film, który hipnotyzuje. Ścieżka dźwiękowa zachwyca, Ryan Gosling powala na łopatki, a całość zapada głęboko w pamięć dzięki swej prostocie.
Skóra, w której żyję
Najnowszy film Almodóvara budzi w widzach skrajne opinie – od zachwytu do zgorszenia, ale z pewnością nikogo nie pozostanie obojętnym i zachęci do długich dyskusji a także rozmyślań.
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II
Wspaniałe zakończenie sagi o Harrym Potterze. Mamy akcję, akcję i jeszcze raz akcję, mrok i szczyptę wzruszeń. Szkoda, że to już koniec.
O północy w Paryżu
Woody Allen powraca do formy. Jego najnowszy film nawiązuje tematyką do Purpurowej Róży z Kairu, jednak pomimo równie gorzkiej końcowej konkluzji jest zdecydowanie zabawniejszy. Więcej takich filmów, panie Allen!
Kolejny rok
Najnowszy film Mike’a Leigha jest opowieścią o życiu do bólu prawdziwą. Na ekranie nie zobaczymy efektownych wybuchów czy pościgów, a mimo to widz nie potrafi oderwać wzroku od ekranu. Plus rewelacyjne role Jima Broadbenta i Lesley Manville.
Jane Eyre
Doskonała adaptacja książki Charlotte Brontë, z której scenarzysta wyciągnął wszystko co najlepsze, a słabsze wątki ograniczył do minimum lub pominął całkowicie. Owacje na stojąco dla Mii Wasikowskiej i Michaela Fassbendera – dawno nie widziałam takiej chemii pomiędzy bohaterami, brawo! (Wstaje i klaszcze.)
Contagion - epidemia strachu
W przeciwieństwie do Epidemii z 1995 roku, Contagion nie popada w przesadny patos, zamiast tego jest surowym, dokumentalnym wręcz, przedstawieniem historii śmiertelnego wirusa. Co ciekawe, w tym przypadku wolałabym w obsadzie zobaczyć mniej znanych aktorów – ach, jaki wtedy byłby niepokój po zakończeniu seansu!
Szpieg
W obsadzie sami doskonali aktorzy, ścieżka dźwiękowa rewelacyjna, zdjęcia i scenografia także. Ale i tak pierwsze skrzypce w Szpiegu gra historia – wielowątkowa, inteligentna i diabelnie wciągająca. Wstyd, że Szpieg został całkowicie pominięty w tegorocznych nominacjach do Złotych Globów. Liczę na oscarową rehabilitację!
X-Men: Pierwsza klasa
Matthew Vaughn ma w swoim reżyserskim dorobku tylko cztery filmy, a wszystkie są w moich ulubionych. Jego X-meni nawiązują klimatem do pierwszych Bondów, pożyczając co nieco od trylogii o Jasonie Bournie. Oczywiście z poszanowaniem dla pierwotnej sagi o mutantach… no, z lekkimi wyjątkami, ale to może zostanie naprostowane w sequelu, który już został zapowiedziany.
Do szpiku kości
Mroczna, niepokojąca i do bólu realistyczna historia daje pole do popisu wspaniałej Jennifer Lawrence, która jest jedną ze zdolniejszych aktorek młodego pokolenia. Czekam na jej występ w Igrzyskach Śmierci.
Rango
Psychodeliczna i cholernie zabawna bajka dla dorosłych (nie wiem jak z dziećmi, ale coś mi się zdaję, że mogą się wystraszyć niektórych postaci) z rewelacyjnym dubbingiem, koniecznie oglądać w oryginale!
Naznaczony
Naznaczony to ukłon w stronę klasycznych horrorów z Duchem na czele. Klimat jest ciężki i okropnie niepokojący, a scena z tańczącym dzieckiem powinna przejść do historii horroru.
Rozczarowania roku – miały szansę na bycie idealnymi, ale coś nie wyszło, a szkoda…
Oczy Julii
Pomysł dobry, ale całość tonie w irytujących dziurach logicznych i dłużyznach. Do tego zakończenie jest łatwe do przewidzenia. Jak na film produkowany przez Guillermo Del Toro - bardzo, ale to bardzo słabo.
Sucker Punch
Ten film mógłby być arcydziełem, w końcu pomysł jest świetny. Tylko Sydner zdecydowanie za dużo chciał pokazać i wyszedł mu bełkot. Jak dla mnie batalistyczne sceny są zbędne, zamiast nich powinny być piosenki – tak jak ta śpiewana przez Blue i panią Gorski w rozszerzonej wersji filmu. Wtedy byłoby arcydzieło :).
Poznasz przystojnego bruneta
Dwa filmy Allena w tym roku, jeden bardzo dobry, drugi rozczarowujący. Całość wyglądała tak, jakby reżyser miał parę nie do końca zarysowanych pomysłów, wrzucił je do jednego filmu, zapomniał o domknięciu ich i uznał, że widzowie tego nie dostrzegą. I w taki sposób dostaliśmy allenowski bełkot.
Miłość i inne używki
Historia związku uwodzicielskiego przedstawiciela farmaceutycznego i chorej na Parkinsona kobiety. Szkoda, że twórcy postanowili potraktować chorobę głównej bohaterki po macoszemu, skoro drzemał w tym duży potencjał. Zamiast tego dostaliśmy kolejną banalną historię o miłości kończącą się happy endem (a jakże!).
Super 8
Początkowe sceny są świetne, J.J. Abrams wspaniale nawiązuje do klasycznych filmów Spielberga. Niestety, gdy następuje akt 2 czyli wątek wyzwolonego kosmity, wszystko zaczyna się sypać. A szkoda, bo potencjał był.
Green Hornet 3D
Niby śmieszny, ale nie do końca. Michel Gondry miał pomysły, ale nie rozwinął ich w pełni i wyszło pół na pół – raz śmiesznie, raz banalnie.
Druhny
Po obejrzeniu tego filmu uznałam, że kumpelskie komedie powinny być tylko z mężczyznami w rolach głównych, bo świńskie żarty w kobiecym wykonaniu wyglądają żenująco, a nie śmiesznie.
Hanna
Do połowy – świetny. Szczególnie dzięki rolom Saoirse Ronan i Erica Bany oraz znakomitej muzyce stworzonej przez Chemical Brothers. Potem rozpoczyna się bieganina i widz zaczyna się męczyć.
Kod nieśmiertelności
Pomysł na scenariusz świetny. Niestety całość razi dziurami logicznymi i zbyt cukierkowym zakończeniem, które psują całościowy odbiór.
Jestem Bogiem
O braniu narkotyków bez skutków ubocznych. Bajka, prawda? Trzeba natomiast pochwalić frapujący pomysł na tabletki zwiększające mądrość, też chcę takie!
Druga Ziemia
Melodramat z malutkim dodatkiem SF. No właśnie, malutkim. Pomysł odnalezienia alternatywnej wersji Ziemi był świetny (chyba pożyczony od Fringe, ale to temat na inną notkę), ale przez cały film został w tle, a na pierwszy plan wysunęła się sztampowa historia nieszczęśliwej bohaterki. W kategorii „wyciszone SF” w tym roku zwyciężyła Melancholia.
Kac Vegas w Bangkoku
Druga część przygód wilczej watahy jest kopią części pierwszej, tak wierną, że aż denerwującą. No, jedyna znaczna różnica to poziom obsceniczności, który wzrósł. Granice dobrego smaku można naginać i wtedy jest zabawnie, ale tutaj granice zostały podeptane i przekroczone w bezczelny sposób. Mam nadzieję, że w trzeciej części będzie lepiej.
Wyścig z czasem
Pomysł na świat, w którym czas zastąpił pieniądze był rewelacyjny. Niestety, scenarzyści nie wiedzieli jak to rozwinąć i zdecydowali się na powtórkę Bonnie i Clyde’a. Zmarnowany potencjał.
Woda dla słoni
Przesłodzona historia miłosna, która nie budzi w widzu zbyt wielkich emocji. Najwyżej irytację, bo cyrk został w nim przedstawiony w kiczowaty sposób i człowiek z miejsca zaczyna tęsknić za Carnivale, ech…
Strefa X
Nierówny film. Niektóre sceny są świetne, inne natomiast nużą. Plus słabe efekty specjalne, ale to akurat wina małego budżetu. Następnym filmem reżysera będzie Godzilla, zobaczymy co stworzy za dużą sumę.
Drzewo życia
Malick miał ambicje, by zrobić film o wszystkim, a w ostatecznym rozrachunku dostaliśmy taki bałagan klisz, że wyszło całkowicie o niczym. Pretensjonalność bije z ekranu i z minuty na minutę zażenowanie widza rośnie. Co na plus? Muzyka, zdjęcia i świetne role Brada Pitta i Jessici Chastain. Szkoda, że Sean Penn miał tak mało scen i nie mógł w pełni rozwinąć swoich aktorskich skrzydeł.
Łowca trolli
Z jednej strony mamy ciekawy pomysł i przepiękne zdjęcia tajemniczej Norwegii, które dodają klimatu. Niestety, scenariusz jest rozwinięty w rozczarowujący sposób, dużo głupich scen, które w zamierzeniu miałby być śmieszne, a były żenujące. Plus trolle wyglądające jak muppety… Na 2014 zaplanowana jest wersja USA, a ja zaczynam się bać…
Najgorsze filmy 2010 roku – były słabe i tyle :D
Skyline
Jak dla mnie, jeden z mocniejszych pretendentów do Złotej Maliny. Dość ciekawy pomysł inwazji kosmitów na Ziemię został efektownie zdewastowany przez przerażająco głupi scenariusz. Aż strach pomyśleć co się będzie działo w drugiej części, która już jest w planach.
Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 1
Tradycja musi być, poprzednie części historii wielkiej miłości Edzia i Belli były w zestawieniu najgorszych filmów, najnowsza odsłona też musi tu trafić. Oczywiście dodaję, że zasłużenie, bo poza w miarę dobrze nakręconą sceną porodu, reszta jest słaba i przeraźliwie nudna. Dobrze, że w przyszłym roku Zmierzch się kończy.
Conan Barbarzyńca 3D
Biegają, siekają, coś tam gadają i znowu siekają, a potem… siekają! I mimo, że wciąż coś się na ekranie dzieje, to wszystko jest tak nużące, że widz po seansie czuje się tak jak po przebudzeniu z bardzo męczącego snu.
Transformers 3
Odrobinę lepiej niż w poprzedniej części, ale wciąż słabo. Z obsady wykopano Megan Fox i zastąpiono ją Rosie Huntington-Whiteley, która może nie powala grą aktorską, ale zdecydowanie wygląda sympatyczniej od Mikaeli. Można to więc uznać za plus, ale reszta słabiutko. Znowu rozpierducha i brak sensu, miejmy nadzieję, że to już koniec i kosmiczne roboty nie powrócą na ekrany kin.
Green Lantern
Żywy dowód na to, że niektóre komiksy o super-bohaterach nie powinny zostać ekranizowane. Kiczowaty pochód kosmicznych stworków i potworków żenuje przeraźliwie, tak samo jak efekty specjalne, na których ktoś wyraźnie oszczędzał. Najdziwniejsze jest to, że w tym gniocie zgodziło się zagrać tyle dobrych aktorów… chyba kasa za efekty specjalne poszła na ich wynagrodzenie.
Immortals. Bogowie i herosi 3D
Podczas oglądania filmu miałam nieodparte wrażenie, że cała ta historia jest tylko pretekstem, by pokazać widowiskowe kostiumy i udane zdjęcia. Aktorzy chyba czuli to samo, bo wszyscy grali tak, jakby znaleźli się w Immortals za karę.
To wszystko. Wkrótce pojawi się także i serialowe podsumowanie. Trochę tego do opisania jest, dlatego proszę o cierpliwość.
Gosiak
Dodaj komentarz