Filmowo ambitne przedsięwzięcie… vol....
I oto nadeszła czwarta część trailerowego cyklu. Tym razem, zgodnie z moją obietnicą udzieloną w komentarzach w poprzednim odcinku, będzie o kosmitach. Antyfanów Z archiwum X uspokajam – wszystkie filmy przeze mnie zaprezentowane zapowiadają się ciekawie i może nie taki obcy straszny jak go filmują :).
Dystrykt 9
Wreszcie coś nowego! Tym razem to nie my, ludzie, jesteśmy tymi zaszczutymi. To my tyranizujemy kosmitów, trzymając ich tytułowymi dystrykcie i próbujemy zdobyć informacje na temat ich broni. Trailer wygląda niesamowicie – szarpane przechodzenie z ujęcia do ujęcia, maksymalna oszczędność w scenach, więc nie mamy filmu w skrócie, a okropnie zachęcający wabik. Dodam jeszcze, że film został wspaniale przyjęty przez zagranicznych krytyków (89% pozytywnych opinii na Rottentomatoes!) i tylko szkoda, że będziemy musieli oczekiwać na film aż do października.
Czwarty Stopień
Film oparty na faktach (podobno). Milla Jovovich gra w nim panią psycholog, która podczas sesji odkrywa szokujące powiązanie pomiędzy swoimi pacjentami a licznymi zniknięciami w miasteczku Nome, które miały swój początek w latach 60 i nigdy nie zostały rozwiązane przez policję. Oczywiście, zaginięcia to nic innego jak uprowadzenia przez obcych. Trailer obiecuje jednak coś więcej niż tylko parady szaroskórych ludzików o dużych, czarnych oczach, gdyż skupia się na rozmowach przeprowadzonych podczas sesji, a także szokujących faktach wychodzących na jaw podczas hipnozy. Muszę przyznać, że trailer robi duże wrażenie i jeśli cały film utrzymany będzie w podobny klimacie, to szykuje się doskonały thriller.
Avatar
Na zakończenie, wspominany już przeze mnie w pierwszej części cyklu Avatar Jamesa Camerona. Podejrzewam, że na dzień dzisiejszy jest to najbardziej oczekiwany film przez kinomaniaków . W końcu na stołku reżysera zasiada James Cameron, który zapowiedział, że jego dzieło wprowadzi rewolucję w kategorii efektów specjalnych. Cóż, za słowo trzymamy, a każdy kto widział Terminatora 2 wie, że Cameron może sobie pozwolić na takie obietnice (groźby?). Tak więc o stronę wizualną filmu martwić się nie trzeba. Nieco gorzej z historią, która na powalającą się nie zapowiada. Złośliwi nazywają Avatara „Pocahonatas w kosmosie”, co ma sens, gdyż oto przedstawiciel ludzkiej rasy zakochuje się w przedstawicielce dzikiego i pozaziemskiego plemienia N’avi. Pod wpływem uczucia postanawia pomóc ukochanej i jej krajanom. Trąci kiczem, który niegdyś popsuł mi oglądanie innego tworu Camerona, Titanica. Boże, spraw, żeby tym razem poszedł w stronę Terminatora, a wszystko będzie dobrze :).
Gosiak
Ps. A w następnym odcinku będzie o strasznych azjatyckich filmach (nie zawsze będących horrorami) lub o wampirach. Zależy od tego, na co będę miała ochotę :D.
Hehe, niezależnie, co wybierzesz, juz się nie mogę doczekać następnego odcinka ;D
Dodaj komentarz