iamamiwhoami – natura i tajemnica
Długo się zastanawiałam, od czego zacząć tę notkę. Uznałam, że najlepiej będzie rozpocząć ją od kampanii wirusowej. Czym jest kampania wirusowa? Już wyjaśniam, bo wiem, że nie każdy ma zajęcia z marketingu na studiach :). Jako, że nie chce mi się szukać w notatkach, posłużę się tutaj wikipedią:
Marketing wirusowy (zw. reklamą wirusową; ang. viral marketing) jest specyficznym rodzajem działań marketingowych. Polega na zainicjowaniu sytuacji, w której potencjalni klienci będą sami między sobą rozpowszechniać informacje dotyczące firmy, usług czy produktów. Nie zawsze musi to być konkretna informacja, może to być tzw. budowanie świadomości marki oraz jej pozycjonowanie, czyli wywoływanie pożądanych skojarzeń z nazwą, logo firmy. Przykładem marketingu wirusowego mogą być zabawne lub intrygujące filmiki lub zdjęcia (często stylizowane na quasi-amatorskie) reklamowe, które użytkownicy internetu rozsyłają między sobą. Wykorzystywana jest także plotka, tworzone są odpowiednie trendy czy legendy miejskie, które wędrując między potencjalnymi klientami mają zwiększać świadomość produktu i czynić z niego produkt symboliczny, o wysokiej jakości czy symbol statusu bądź przeciwnie, szkodzić jego opinii.
Fani kina po przeczytaniu tej definicji z pewnością od razu pomyśleli o promocji filmów Cloverfield lub Anioły i Demony, które w trailerach i stronach internetowych ukrywały najróżniejsze smaczki dla wytrwałych poszukiwaczy. No dobra, ale o co się tu w ogóle rozchodzi? Spokojnie, już piszę, gdyż jakiś czas temu natrafiłam na niezwykle fascynujący przykład marketingu wirusowego, który zafascynował mnie do tego stopnia, że musiałam o nim napisać, choć tym razem nie dotyczy on filmu a muzyki.
4 grudnia 2009 roku na stronie youtube powstał profil iamamiwhoami, na którym co jakiś czas ukazywały się fascynujące i tajemnicze filmiki, zilustrowane oniryczno-elektroniczną muzyką. Każdy podpisany był ciągiem cyfr oraz miał przypasowane do siebie dane zwierze (którego rysunek pokazywał się w trakcie). Tożsamość kobiety występującej w filmikach zaczęła wzbudzać gorące dyskusje internautów. Obstawiano Lady Gagę, Alison Goldfrapp, Christinę Aguilerę, Little Boots czy Karin Dreijer Andersson ze szwedzkiego The Knife. Według mnie trzy pierwsze wokalistki można już skreślić – Alison w najnowszej płycie wybrała inspirację latami 80*, Gaga trzyma się swoich rytmów, a pierwszy singiel Augilery też niczym nie zasakuje**. Mi z wymienionych pań najbardziej pasuje Karin, której najbliżej do estetyki prezentowanej w tych klipach. Jednak piosenkarka ostatnimi czasy koncertuje pod pseudonimem Fever Ray, więc po co miałaby decydować się na kolejną zmianę?
W dwóch ostatnich miesiącach na profilu ukazały się dwa teledyski iamamiwhoami – „b” i „o”, które nieco wyraźniej pokazują twarz piosenkarki. Od razu zauważono podobieństwo do szwedzkiej piosenkarki Jonny Lee a w sieci pojawiły się tego typu obrazki:
**niestety! Przy jej najnowszej płycie pracowali m.in. Goldfrapp i Ladytron. Ponoć jednak piosenkarka nie zdecydowała się wykorzystać nagranego materiału. Zabrakło odwagi?
Ciekawe, kiedy w końcu powiedzą, kto to.
Dodaj komentarz