Serialowe podsumowania – rok 2011 (vol....
Filmowe podsumowanie roku już za nami, czas na seriale. Zaczynamy!
Trawka sezon 7
To już oficjalne – Trawka się stoczyła. Ten sezon był naprawdę ciężki do przełknięcia, wygląda na to, że scenarzyści wzięli sobie za punkt honoru by z głównych bohaterów zrobić kompletnych idiotów, z największym naciskiem na Nancy i Silasa. Na szczęście Andy’ego oszczędzono i razem z Dougiem (on zawsze był idiotą, nie da się go bardziej ogłupić :P) ratował serial. No ale dwie ciekawe postacie zostające wciąż gdzieś w tle nie są w stanie podnieść poziomu serii. A najsmutniejsze jest to, że 8 sezon został zapowiedziany, a ja już nie liczę na wzrost poziomu.
Gotowe na wszystko sezon 7/8
Druga połowa 7 sezonu zdesperowanych kur domowych była tak odpychająca, że musiałam sobie zrobić przerwę i dokończyłam ją dopiero po finale. Twórcy najwyraźniej dostrzegli, że poziom spadł na łeb, na szyję i podjęli decyzję – ósmy sezon będzie ostatnim. No dobra, ostatni sezon, mogę się poświęcić i obejrzę. I tu spotkała mnie miła niespodzianka – to da się oglądać! Nie jest to oczywiście to samo, co w pierwszych trzech latach, ale jest naprawdę dobrze. Oczywiście są też pewne drażniące elementy (jeżu, Carlos nie zabił gościa z premedytacją! Po co to całe ukrywanie się? -_-‘), ale na to przymykam oko, tyle już głupot widziałam w wykonaniu desperatek, że uodporniłam się na kolejne.
Breaking Bad sezon 4
O rany, co to był za sezon! Co to były za emocje! BB w przeciwieństwie do innych seriali z sezonu na sezon podnosi poziom i aż nie mogę się doczekać co się stanie w piątej, niestety ostatniej, serii. Coś czuję, że Walt źle skończy, ale czy będzie mi z tego powodu przykro? Chyba nie, w czwartej serii częściej się irytowałam jego postawą niż mu współczułam. Jeśli zginie, zginie z własnej winy.
Gra o tron sezon 1
Prawdziwa fantastyczna uczta. Każdemu autorowi życzę takiej ekranizacji, jak ta – scenarzystom udało się zachować wszystkie najważniejsze sceny, dodając kilka od siebie z całkowitym poszanowaniem oryginału. No ale co się dziwić, skoro nad całością czuwał sam Martin. Niecierpliwie czekam na drugi sezon i trzymam kciuki za szybkie przedłużenie serialu, bo powtórki z Carnivale nie zniosę.
American Horror Story sezon 1
Przyznaję, AHS zaczęłam oglądać zachęcona rewelacyjną kampanią reklamową i zafascynowana postacią Rubber Mana*. To co zobaczyłam w pilocie, przerosło moje oczekiwania – takiego cudownego miksu Lśnienia i filmów Lyncha nigdy nie wdziałam. Jak się szybko okazało, kolejne epizody równie chętnie nawiązują do horrorowej klasyki – tu gdzieś mignie Psychoza, tam znowu Omen, a w kącie czai się Fatalne Zauroczenie. Oczywiście, AHS nie jest tylko bezczelną kalką z znanych filmów, ma do zaoferowania widzowi wciągającą historię i doskonale napisanych (Tate! Constance!) bohaterów. Wielu ludzi narzeka na ostatni odcinek, że za słodki. Jak dla mnie Afterbirth był idealnym epilogiem dla sezonu (finał natomiast dostaliśmy w Birth) i czy był taki słodki? Tylko powierzchownie, gdy człowiek przyjrzy się losom bohaterów, uświadomi sobie, że nie chciałby się znaleźć w ich położeniu. Czekam na drugi sezon i liczę na kolejne niepokojące sny po obejrzeniu odcinka.
Skins sezon 5
Skins powróciło z nową, trzecią już, generacją. Nowi bohaterowie byli może mniej barwni od tych z przerysowanej do granic możliwości drugiej generacji, ale przez to zdobyli moją sympatię – byli bardziej ludzcy, bardziej rzeczywiści. Oczywiście, do pierwszej generacji im daleko, ale istnieją duże szanse, że dogonią ją w 6 sezonie, który zapowiada się wspaniale.
Being Human sezon 3
Trzeci sezon BH był rewelacyjny – takich emocji już dawno nie widziałam. Napięcie rosło z odcinka na odcinek, aż do mocnego i wzruszającego finału. Jestem ciekawa jak serial sobie poradzi bez głównego bohatera, ale skoro Misfits dało radę, to i tu mam dobre myśli. A skoro o Misfits mowa…
Misfits sezon 3
Gdy po zakończeniu drugiej serii net obiegła wieść, że Robert Sheehan opuszcza Misfits, fani wieścili tytułowi szybki koniec. Tymczasem sezon 3 był wyśmienity – następca Nathana, Rudy, był świetny, dotąd pomijani Kelly i Curtis rozwinęli skrzydła, a odcinki pozbyły się schematu „pojawia się kolejna postać z mocami, miesza ile się da, Curtis cofa czas i wszystko jest cacy”. W sezonie czwartym zobaczymy tylko trójkę głównych bohaterów. Czy pojawi się ktoś nowy, zobaczymy z czasem.
House sezon 7/8
Odcinki 7 sezonu Housa w 2011 były ciekawsze od pierwszej połowy sezonu wyświetlanej w 2010. Warto wspomnieć powrót Trzynastki, leczenie kanibala czy rozstanie Hausa i Cuddy. Niestety, wszystko to popsuł finał, a raczej jego ostatnie minuty. Aż człowiek zaczyna się zastanawiać jak taki geniusz jak nasz doktorek mógł zrobić coś idiotycznego? Jedyna możliwa odpowiedź na to pytanie brzmi – bo tak się scenarzystom ubzdurało. No cóż, fakt dokonany, już nic nie zmienimy. A co dalej? House w więzieniu – już ciekawiej, niestety tylko przez jeden epizod, potem powrót na stare śmieci z dwiema nowymi paniami do pomocy. Niestety, Park i Adams niczym mnie nie zachwyciły, coraz bardziej tęsknie za Trzynastką, a jeszcze bardziej tęsknię za ostatecznym finałem serialu. Czy doczekamy się go w 2012? W tej kwestii jestem mało optymistyczna.
Mentalista sezon 3/4
Trzeci sezon Mentalisty był dla mnie całościowo średni, ratowało go tylko rewelacyjne zakończenie – finał był doskonały i byłam bardzo ciekawa jaki będzie mieć wpływ na dalszy rozwój fabuły. Niestety, w 4 sezonie okazało się, że zabity przez Patricka mężczyzna nie był Red Johnem, a sam mentalista umknął przed wymiarem sprawiedliwości w naprawdę mało wiarygodny sposób. No dobra, gdy irytacja minęła, przyjrzałam się dalszym odcinkom i uznałam, że nie jest tak źle. Scenarzystom udało się uciec od schematyczności odcinków z wcześniejszych sezonów, ale nie obyło się też bez wpadek – w siódmym odcinku zostaje potwierdzone, że Red John żyje i… nic, w następnym odcinku mamy normalną sprawę, a w widzu się gotuje. W drugiej połowie czwartego sezonu żądam więcej Red Johna! I najlepiej niech okażę się, że jest nim ten pan :).
Zakazane imperium sezon 2
Ach, jak lubię takie seriale, co docinek to lepiej, co odcinek człowiek bardziej się wciąga, co odcinek chce się oglądać Zakazane imperium bez końca, wciąż i wciąż. Akcja w porównaniu do pierwszego sezonu się zagęściła, bohaterowie często pokazywali się do całkowicie innej strony, a finał wbijał w ziemię. I wszystko wspaniale, tylko czemu zabito Jimmiego? Bez niego serial dużo straci.
Supernatural sezon 6/7
Druga połowa szóstego sezonu wreszcie zaczęła łapać wiatr w żagle – poznaliśmy zbiegłą z Czyśćca Eve, ale wkrótce okazało się, że to nie ona będzie głównym przeciwnikiem braci Wu, a ich sprzymierzeniec Castiel. Jego poczynania zostały wyjaśnione w epizodzie „The Man Who Would Be King” – jedynym z lepszych w całym serialu, ostatnia scena poruszała do głębi. Finał był sprawny, a Cass mianujący się bogiem mocno rył beret i aż człowiek nie mógł się doczekać co się stanie dalej. Po wakacjach Supernatural powróciło z dobrym odcinkiem początkowym, niestety gdy tylko Castiel został rozpuszczony , cała akcja się zawaliła. Z lewiatanów marni przeciwnicy, zero charyzmy, zero jakiegokolwiek pomysłu na ich postacie, to już niektóre jednoodcinkowe potwory były od nich ciekawsze! Liczę na to, że w drugiej połowie sezonu bracia rozwiną skrzydła, tym bardziej że powrót Cassa został zapowiedziany. Czekam na ciebie, aniołku! :D
Glee sezon 2/3
W pierwszej połowie 2011 Glee prezentowało nierówny poziom, mieliśmy odcinki genialne (Blame It on the Alcohol), jak i te słabsze (A Night of Neglect). Finał był w porządku, ale bez szału. Po wakacjach chór powrócił i od razu dostrzegło się zmiany – scenarzyści postanowili pogłębić psychologicznie naszych bohaterów, z różnym skutkiem, ale już plus za chęci. Natomiast wykonanie piosenek wciąż jest rewelacyjne, nawet jeśli to taka słabizna jak Friday, brrr!
The Playboy Club sezon 1
Ale ja miałam oczekiwania wobec tego serialu! Trailer mnie uwiódł totalnie i byłam gotowa na dobrą rozrywkę. Tymczasem dostałam dość średniawy serial… choć ciężko Playboya nazwać serialem, bo został ściągnięty w trybie ekspresowym. Może gdyby ludzie z NBC byli bardziej wyrozumiali i dali się rozkręcić serii, nabrałaby ona więcej kolorów. Zamiast tego dostaliśmy trzy średniawe odcinki z słabo zarysowaną fabułą i sztampowymi bohaterami. A miało być tak pięknie…
Downton Abbey sezon 2
No co ja się będę rozpisywać – ten serial jest perfekcyjny w każdej sekundzie każdego epizodu. Czysta perła, którą mogę oglądać na okrągło. Jestem ciekawa co Julian Fellowes wymyśli w trzecim sezonie, do którego tak daleko… :(
True blood sezon 4
Najnowszy sezon Czystej Krwi był zdecydowanie lepszy od trzeciego (choć brak Russella Edgingtona był bardzo bolesny), bardzo podobał mi się przeskok w czasie, dzięki temu formuła się odświeżyła, a postacie rozwinęły się często w ciekawym kierunku. Najbardziej spodobały mi się metamorfozy Jasona i Billa, szczególnie ten drugi błyszczał, status króla wyraźnie mu służy. Co na minus? Wątek Sookie-Eric, o ile na początku pozbawiony pamięci Eric był słodki, to szybko się opatrzył i zaczął budzić irytację. A jego wszystkie urocze rozmowy z Sookie były tak słodkie, że mogłyby z łatwością wykończyć niejednego diabetyka. Na szczęście, wszystko wskazuje na to, że w piątym sezonie takiej słodyczy już nie zobaczymy.
Dexter sezon 6
Ten sezon Dextera zapowiadał się wybornie – morderstwa na tle religijnym, tego jeszcze nie było! Niestety, całość wyszła strasznie nierówna, były świetne wątki (czterech jeźdźców apokalipsy, brat Sam, powrót Briana), jak i wątki, które mogły być świetne ale rozwinięto je w dziwny sposób – miłość Debry do brata, asystent Masuki czy rozdwojenie jaźni Travisa. Najgorsze jednak było to, że w pewnym momencie odcinki nie wzbudzały w widzu żadnych emocji, no może poza irytacją z powodu coraz większych dziur logicznych, scenarzystom polecam zapoznanie się z Breaking Bad, tam wszystko ma ręce i nogi. Na koniec oświadczam, że mimo moich jęków, to nie jest najgorszy sezon Dextera. Jest też wciąż nadzieja, że serial się odrodzi tak jak po trzecim sezonie – w końcu Debra poznała prawdę (a raczej – część prawdy) o swoim bracie, co daje scenarzystom naprawdę szerokie pole do popisu. Liczę, że nas nie zawiodą.
Współczesna rodzina sezon 2/3
Przyznaję, większość odcinków drugiego sezonu Współczesnej Rodziny oglądałam z rosnącą irytacją. Nie mogłam uwierzyć, że tak zabawny serial stał się taki nijaki i wtórny. Oczywiście, zdarzały się wyjątki takie jak Caught in the Act czy Slow Down Your Neighbors, ale tonęły w morzu nudy. Twórcy chyba usłyszeli jęki zawiedzionych fanów i przez wakacje podwinęli rękawy i zaczęli pisać scenariusze trzeciego sezonu, które śmiało dorównują tym z pierwszej serii. Znowu jest zabawnie i inteligentnie z sympatycznym puszczaniem oczka do widza (pamiętacie psa-lokaja?:D), ale i tak najważniejszym elementem całego serialu jest Phil. Jego postać początkowo mnie denerwowała, teraz nie wyobrażam sobie odcinka bez niej! To naprawdę wstyd, że Ty Burrell został pominięty podczas Złotych Globów, mam nadzieję że otrze łzy rozczarowania kolejną statuetką Emmy.
Pan Am sezon 1
Kolejny serial obok króliczków Playboya, za który wzięłam się by zapełnić wakat za nieobecnym w tym roku Mad Menem. Pierwszy odcinek mnie oczarował – o ile w hicie AMC lata 60 zostały obdarte z całego blichtru, tu zrobiono wręcz przeciwnie i świat jest tak cudownie glamour, że nic, tylko siedzieć i podziwiać. Niestety po smakowitym pilocie zaczynało być gorzej, głównie boli fakt, że poza wciągającym wątkiem Kate wszystkie są takie nudne i mdłe. Podobnie jest z bohaterami – tylko Kate, Ted i Brigdet są ciekawymi postaciami, reszta albo nudzi albo irytuje. Amerykańscy widzowie najwyraźniej mają podobne odczucia jak ja, gdyż oglądalność Pan Am z odcinka na odcinek spada. Wszystko wskazuje na to, że piękne stewardessy w błękitnych uniformach nie powrócą na jesień. Płakać nie będę, w końcu w marcu powraca Mad Men.
Camelot sezon 1
Gdy tylko dowiedziałam się, że stacja STARZ mająca na swym koncie mojego ulubionego Spartakusa, bierze się za historię króla Artura, aż przyklasnęłam ze szczęścia. Liczyłam na przeniesienie intryg z Rzymu do średniowiecza i… i się przeliczyłam. Odcinek pilotażowy był okropnie sztampowy, ale jakoś mi to nie przeszkadzało, końcu Spartakus swoim początkiem nie powalał. Jakże się myliłam! Z perspektywy czasu widzę, że ten odcinek był najlepszy z wszystkich, bo było w nim najmniej głupich scen. Aż tak źle? Owszem, nie wiem jak to możliwe, ale każda postać w tym serialu zachowywała się jakby jej poziom inteligencji dorównywał IQ Forresta Gumpa. Jakby tego było mało, dobór aktorów też nie był najlepszy - Jamie Campbell Bower czyli serialowy Artur miał charyzmę doniczki, Joseph Fiennes dobijał mnie swoją teatralną manierą i zamiast wyglądać tajemniczo, wyglądał jak idiota, a matka Artura, czyli królowa Igrena (w wykonaniu Claire Forlani) była wyraźnie uzależniona od botoksu. Skąd botoks w średniowieczu? Ja wolę nie wiedzieć. No dobra, poznęcałam się, czas przejść do plusów, nie jest ich dużo, ale są. Po pierwsze - Eva Green jak Morgana ładnie sobie poradziła i równie ładnie wyglądała. Po drugie – muzyka była przepiękna, szczególnie utwór z intra zachwycał. Po trzecie – spodobał mi się sposób w jaki przedstawiono Panią z Jeziora, można powiedzieć, że z Merlina dobry pijarowiec. Po czwarte, i ostatnie – zakończenie ósmego odcinka było naprawdę udane. Na resztę spuszczam smętną zasłonę milczenia i cieszę się, że Camelot zakończył się na pierwszym sezonie i więcej nie wróci.
The Walking Dead sezon 2
Już się przyzwyczaiłam, że po każdym kolejnym epizodzie Żywych Trupów, fani drą koty na serialu. Że nudno, że mało zombie, że coś tam coś tam. Ja tam serial lubię, lubię jak bohaterowie dużo gadają, jak się rozwijają i jak zombiaki są do nich tylko dodatkiem. Dlatego jestem zadowolona z drugiego sezonu Walking Dead i z niecierpliwością czekam na jego powrót serii w lutym.
Fringe sezon 3/4
No dziwna sprawa z Fringe jest. Gdy ja za serialem nie przepadam, oglądają go miliony, gdy zaczynam go kochać, widownia spada i dalsze losy bohaterów stoją pod znakiem zapytania. Od kilku ostatnich miesięcy gorączkowo ściskam kciuki by Fox dało serii ostatnią szansę i przedłużyło na piąty, finałowy sezon. Jak się nie uda, przenoszę się do alternatywnego świata i tam rozkoszuję się Fringem, który jest wielkim hitem i kosi wszelkie dostępne nagrody.
New Girl sezon 1
Bardzo sympatyczny debiut. Historia szalonej Jess mieszkającej z trzema facetami jest urocza i zabawna. Na dzień dzisiejszy na pewno daleko jej do kultowych Przyjaciół, ale liczę na to, że może wkrótce sytuacja się zmieni. A jeśli serial nie zasłuży na miano kultowego, to Douchebag Jar na pewno :).
The Killing sezon 1
Bardzo mroczny thriller spod znaku AMC. Także bardzo wciągający, praktycznie każdy odcinek kończy się cliffhangerem, po którym chcemy oglądać dalej i dalej. W drugim sezonie dowiem się kto zabił Rosie Larsen. Czekam niecierpliwie.
Once Upon a Time sezon 1
Postacie z bajek uwięzione w naszym świecie… brzmi absurdalnie, prawda? Dla mnie przynajmniej brzmiało, gdy po raz pierwszy przeczytałam o OUaT. Sądziłam, że to raczej nie moja bajka, tym bardziej, że główną rolę miała grać Jennifer Morrison, za którą nie przepadam. Jednak po tylu pochlebnych opiniach dotyczących pilota postanowiłam dać serialowi szansę i dałam się porwać. Uwielbiam bajkowe mieszanki i właśnie to dostałam – każdy kolejny epizod to znana nam bajka opowiedziana w odmienny sposób. Do tego styl serialu jest taki… lostowy. Nigdy się nie spodziewałam, że moich ukochanych rozbitków zastąpią bajki i robią to naprawdę dobrze. Czekam na kolejny odcinek!
Grey's Anatomy sezon 7/8
Tutaj nawet nie zamierzam się specjalnie rozpisywać. Chirurdzy pomimo tylu sezonu trzymają pewny poziom i choć może już tak nie zachwycają, to jednocześnie nie męczą specjalnie widza. Właśnie dzięki temu widownia wciąż jest mocna i istnieje szansa, że pewnego dnia seria przebije ilością sezonów przebije Ostry Dyżur.
To tyle. Opuściłam kilka tytułów, ale już naprawdę nie mam siły:). Proszę o wybaczenie!
Gosiak
*po poznaniu tożsamości RM ciężko mi używać jego wcześniejszej ksywki czyli „Pan w kondomie”
Dodaj komentarz