Serialowe podsumowania vol. 14
Hej, do roboty!
True Blood sezon 3
I tak oto długo oczekiwany sezon dobiegł końca… I choć najczęściej to w trzeciej serii seriale zaczynają obniżać loty (np. Lost, Prison Break, House, Chirurdzy*), to Czysta Krew nie dołączyła do tego grona. Oczywiście, było parę minusów, ale w większej części było dobrze i satysfakcjonująco. A duża w tym zasługa nowych bohaterów, a szczególnie Russella, Talbota i Franklina. Szkoda, że dwoje z nich źle skończyło, bo chętnie oglądałabym ich dalej. Zawiódł natomiast Cooter, którego zapowiadano jako charyzmatycznego wilkołaka mającego duży wpływ na życie bohaterów (takie alter grzecznego Alcidea, który swoją droga był uroczy, ale scenariusz nie pozwalał mu specjalnie zabłysnąć), a tymczasem otrzymaliśmy uzależnionego od V przydupasa (przepraszam za wyrażenie) Russella. Nuda. Także Debbie była irytująca, ciężko mi uwierzyć, że kiedyś miała jakieś dobre strony, które urzekły Alcidea.
Na plus można zaliczyć ciężki, mroczny i duszny klimat i wiele wspaniałych i mocnych scen, które na pewno zostaną w pamięci widza (m.in. seks Loreny i Billa, Franklin piszący esemesa, Russel w telewizji, Bill na słońcu). Finał, jak dla mnie, powinien się zakończyć mocniejszym cliffhangerem jak w poprzednich sezonach, ale i tak budził ciekawość widza i doskonale trzymał w napięciu. Teraz liczymy dni do czwartego sezonu:)
Ocena sezonu – 8/10
Gosiak
*i bardzo często przy tych niskich lotach pozostają, choć są wyjątki, np. Dexter, który czwartym sezonem odrodził się niczym feniks z popiołów.
Dodaj komentarz