Serialowe podsumowania vol. 3
Zgodnie z obietnicą w dzisiejszym odcinku na pierwszym planie będzie Fringe oraz Chirurdzy.
Fringe sezon 2
Pierwszy sezon zakończył się z mocnym przytupem, więc moje wymagania wobec serialu natychmiast wzrosły. Jakie więc było moje rozczarowanie, gdy pierwszy odcinek drugiej serii okazał się, co tu dużo pisać, słaby. Kolejne odcinki także nie powalały, historie było mało ciekawe, a fakt, że nikt nie dostrzegł różnicy w zachowaniu Charliego był dla mnie śmieszny. Po śmierci zmiennokształtnego, poziom serii zaczął wzrastać, a twórcy zaczęli powoli odchodzić od schematycznych odcinków (tzn. dzieje się coś dziwnego, przybywa ekipa fringe, Walter coś tam sobie kojarzy i wymyśla jakieś cudo, które pomaga w zakończeniu sprawy). Dostaliśmy także zagubiony odcinek z zeszłego sezonu, co było miłym prezentem dla fanów, ale trochę nietrafionym, bo pojawiał się w nim Charlie i niepoinformowane osoby mogły mieć niezły mętlik w głowie. Odcinki po świątecznej przerwie były naprawdę dobre, a i intryga ciekawsza, dobry dowód na to, że Fringe to nie do końca kopia Z archiwum X. Niestety, finał nie powtórzył mocnego zakończenia z pierwszego sezonu. Co gorsza, był łatwy do przewidzenia. Mam nadzieję, że tym razem jednak twórcy nie będą mieć widzów za idiotów i tym razem szybko rozwiążą sprawę uwięzienia Olivii. Trochę pojęczałam, ale poza tym sezon był dobry, historia fajna, nawet jak nierealna, aktorstwo Johna Noble jest genialne i podnosi serię o poziom, a Olivia i Peter nie idą ślady w Muldera i Scully i pierwszy raz pocałowali się w drugim sezonie, a nie ósmym :).
Ocena sezonu - 7/10
Chirurdzy sezon 6
Pierwszy odcinek sezonu jakoś nie powalił. Obejrzało się go bez emocji, ale może dlatego, że od początku wiedziałam, kto z dwójki umierających przeżyje, a kto nie. Średniawy poziom utrzymywał się do czwartego odcinka, a potem pojawiły się epizody Invasion i I Saw What I Saw, które były naprawdę dobre. Pierwszy ze względu na to, że wniósł trochę nerwowości do serialu – oto przybyli lekarze z Mercy West, nikt nie jest bezpieczny, czego dowodem jest wywalenie Izzie. I Saw What I Saw natomiast to doskonały przykład jak można bawić się chronologią wydarzeń i punktów widzenia. Odcinki po nich już takie odkrywcze nie były, rezydenci z Mercy West przemykali gdzieś w tle, a czasem w ogóle ich nie było, romanse weszły na pierwszy plan, pary się schodziły, rozchodziły, a główna bohaterka miała mniej scen od drugoplanowych. Przerywnikiem w nudach był Time Warp, ale po nim kolejne odcinki znowu były wzorowo nijakie. Na szczęście, scenarzyści udowodnili, że nie potrafią pisać nie tylko dramaty rodem z telenoweli i pod koniec zafundowali widzom ostrą jazdę bez trzymanki. Tak dobrego finału to już dawno nie widziałam – trzymał w napięciu, elektryzował, wzruszał, hipnotyzował wręcz. Brawo! Za ten finał i trzy przeze mnie wspomniane odcinki podnoszę ocenę o dwa oczka.
Ocena sezonu - 7/10
Gosiak
czy 7 bym dala calemu sezonowi, to nie wiem, moze troche mniej. jak dla mnie dobra ocena to trzymanie poziomu przez caly czas, a nie podkrecanie na koniec. takie me zdanie!:D
Dodaj komentarz