• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Blogos kmwpopos

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004

Najnowsze wpisy, strona 14

< 1 2 ... 13 14 15 16 17 18 >

Różne oblicza...

Dzisiaj zaczął się maj... mnóstwo osób się naśpiewało o tym maju...

Maanam: Wyjątkowo zimny maj

Dzień za dniem pada deszcz
Słońce śpi, nie ma cię
Jest mi bardzo, bardzo źle
Zimny kraj, zimny maj
Kolty śpią, miasto śpi
Czarodziejskie śnią się sny

Refren:
W moim śnie, cudownym śnie
Tylko kocham, kocham, kocham
Bawię się, laj laj, laj, laj

W moim śnie, cudnym śnie
Przez zieloność wolno płyniesz
I do brzegu zbliżasz się
Cudny kraj, cudny maj
Słońce mruży twoje oczy
Gdy całujesz, pieścisz mnie

Myslovitz: Maj

Widzę Cię każdego ranka w każdy dzień
Twych włosów cień ozdabia każdy mój sen
Proszę spójrz na mnie choć raz,
By kwitnąć mógł mojego życia smak

Pozwól mi być morskim piachem u Twych stóp
A gdy umrze ptak odwiedź ze mną jego grób
Zanim powiesz nie, błagam, zastanów się,
By zapach włosów Twych ozdabiał każdy mój świt

Jak Ty...
Tak ja...
Zmieniony w pył ukrywam się
Uciekam gdzieś tak w noc jak i w dzień
Jak Ty...
Tak ja...
Nie pozwól mi oddalić się, zapomnieć

Na wiosnę spójrz, na wiosnę w sercu mym
Dosyć ciemnych chwil i dosyć długich zim
Zamień gruby płaszcz na ciepły słońca blask
Nie pozwól, by nasz ptak spał

Jak Ty...
Tak ja...
Zmieniony w pył ukrywam się
Uciekam gdzieś tak w noc jak i w dzień
Jak Ty...
Tak ja...
Nie pozwól mi oddalić się, zapomnieć

Varius Manx: Maj

Pomogło mi,
Bo szybko zapomniałam
A tych różnych dni nie chcę już
Uległam znów nic w zamian nie dostałam
Ty znów dałeś mi tylko noc

Ref.:
I wtedy przyszedł maj
Zamieszał w moim sercu
Zgubiłam cały żal
Poczułam co to szczęście
Tylko szczęście
Całe szczęscie
Tylko szczęście

Tracisz mój czas
Rozmieniasz go na drobne
Bo nie łączy nas teraz nic
I kilka dni, każde z nas osobno
A ja już wiem
Jak chcę żyć

Ref. (2x)

Bo wreszcie przyszedł maj
Zrobiło się gorąco
Ktoś teraz o mnie dba
Przeszłość upiłam słońcem
Tylko słońcem
Całym słońcem
Tylko słońcem

 

Jaki będzie ten maj? Zimny? Wyjatkowo? Czy wyjątkowy?

PS. Notka co by pusto nie było :D

Łania

 

01 maja 2006   Komentarze (2)

Wesołych, wesołych, wesołych! Wesołych...

Uhaha! I nadszedł czas bazgrania po jajkach, upychania żarła w koszyku i lania się wodą. Ten jakże radosny okres nazywamy WIELKANOCĄ. Wtedy wszyscy na ogół są szczęśliwi i szeroko uśmiechnięci (szczególnie po dokładnym wysprzątaniu domu ;P). Tego uśmiechu również i wam życzę. Ozdóbcie pisanki (najlepiej dłutkiem), wyszorujcie wszystkie kąty w pokoju, wymoczcie się porządnie i... bawcie się dobrze.

Gosiak

 

15 kwietnia 2006   Komentarze (2)

Echu, achu...

Człowiek powraca na sieci neta i reszta grupy od razu się biesi i nawet jednej głupiej notki nie strzeli w blogu i zwala to na mnie. Proszę bardzo! (Jak to mawia mój psor od histy.) Za bardzo nie wiem co tu napisać, więc umieszczę w dzisiejszej notce ciekawe słowa, które ostatnio przeczytałam (po raz... no właśnie, po raz który?):

Każdy człowiek jest inny i każdy musi żyć wiedząc, iż są prądy, którym po prostu nie może się przeciwstawiać... Jest tylko jedna wspólna rzecz. Jedno jedyne przeznaczenie, równe dla wszystkich - śmierć.

Fajne słówka ^ ^.

Sądzę, że tyle starczy. Miłego dnia życzę!

Gosiak  

08 kwietnia 2006   Komentarze (2)

Powróciłam (ktoś się cieszy?)

No proszę. Trochę mnie nie ma i już za notki się biorą. Jaki stąd wniosek? Powinnam częściej znikać. Wszystkim wyjdzie na dobre.

A co u mnie się działo podczas przymusowego urlopu? Może po kolei... albo prawie po kolei. Przede wszystkim skończyłam swoje kochane opowiadanko pt. "Poczuć Górę", które zostało sfinalizowane na 221 stronie. Po dość krótkim namyślaniu się, postanowiłam, że kontynuować będę przygody trójki sympatycznych (zależy dla kogo) piratów z gangu Błękitnego Lewiatana. Druga część ich przygód nosi tytuł "Tajemny Szkarłat" i obecnie ma 175 stron i 7 rozdziałów.


Oprócz pisania odwiedziłam dwa razy kino. Filmy, które obejrzałam, były skrajnie różne - "Tajemnica Brokeback Mountain" i "Jan Paweł II". Obydwa mi się bardzo podobały i z obydwóch wyszłam z kina z mokrymi oczyma. Chlip, chlip.


Zastanawiam się, czemu skórka bloga jest zimowa, skoro skórka stronki KMWP jest wiosenno-różowa?;]


A moja mama wczoraj przeczytała (ukradkiem) pierwszy rozdział mojej storyjki "Czwarty Bóg" i, o dziwo bardzo się jej spodobało. Hym...


Dobra, kończę, zaraz się zaczną "Gotowe na wszystko".

Cya, cya!

Gosiak

30 marca 2006   Komentarze (3)

Wieczorem przed mym domem (albo i w..)

Wreszcie postanowiłam powrócić na łono bloga - ja, niewierna owca (a może czarna brzmiałoby lepiej?)... Wszystko dzięki memu Panu i Władcy, przyszłej żonie i towarzyszce życia, Ani. To jej blask rozświetlił me ponure dni i sprawił, że znów wzeszło słońce :P. Tutraj zakończę tę wolną dygresję i przejdę do dalszej części. Mianowicie- miałam już dawno napisać ciekawą notkę, nawet przygotowałam temat, ale niestety tekst jest na górze i musiałabym wejść po schodach a to ciężko (tutaj autorka pragnie zwrócić uwagę czytelnika na to, że ma schody, a co się z tym wiąże mieszka w domu i to piętrowym, powtarzam: DOMU, powtarzam:PIĘTROWYM!!! :P).

Wracając do właściwego tematu, chciałabym wypowiedzieć się na temat filmów. Mniej więcej koło środy zobaczyłam w telewizji (tutaj autorka pragnie także dodać, że posiada również telewizor) reklamę jednego z nich - "Statku Widmo". Trailer w dziwny sposób mnie zachęcił, więc postanowiłam obejrzeć film( z drugiej strony - jak ta reklama działa na człowieka?).  Teraz mogłabym rzucić parę trafnych spostrzeżeń na jego temat ale niestety teraz jest dopiero koło 21 a to niezwykłe dzieło rozpocznie się po 22. Mogłabym nawet pogrzebać w Internecie, znaleźć nazwisko reżysera i paru głównych autorów, ale tak naprawdę, czy to ma jakieś znaczenie? Czy jest sens pisania długiej listy nazwisk a potem wygłaszania własnej, jakże poważnej i znaczącej opinii? To nie były pytania retoryczne. To poprostu moje zdanie na temat rozwodzenia się nad filmami.

Mam jeszcze kilka słów do dodania. Zbulwersowało mnie dzisiaj prawdopodobne ukaranie Polsatu za wypowiedź Mrs Szczuki na temt jakiejś tam pani Madzi. Z całym szacunkiem dla poszkodowanej, ale

1. wierzę że Kazia nie wiedziała że jest ona niepełnosprawna (tylko idiota przedrzeźniałby niepełnosprawną);

2. "Kuba Wojewódzki" to program rozrywkowy (czyli z samej definicji wynika, że można tam gadać różne pierdoły),

3. wolność słowa :) :) :) ,

4. nie wiem czy obrażanie Radia Maryja narusza uczucia religijne czy nie i chyba nie powinnam się na ten temat wypowiadać, ale... samo istnienie owej rozgłośni obraża moje uczucia :) i jakoś nie planuję zaskarżenia ks R.

To tyle na temat, no cóż w sumie to "kaczek z naszej paczki" jak mówią w Radiu Zet. :P :P :P. Na koniec chciałabym jeszcze zaznaczyć że mam nawet komputer. O hula! Chyba mogę przyłączyć się do Kółka Dzianych Małolatów firmy Nike ;P :P :P :P ...

Paulina

17 marca 2006   Komentarze (3)

Takie sobie myślopisanie

1. Pustka. Wszędzie........ Nadchodzi to co nowe a to co nowe chyba zawsze wywołuje jakiś brak .. przynajmniej po tym co istniało kiedyś. Pusto też na blogu.. hmmm

2. Strach. Ludzie dookoła panikują z różnych powodów. Ptasia grypa podbija Europę, w Polsce też już jest. A poza tym LPR boi się nowych wyborów. Ja panicznie boję się dentysty. Koszmarek.

3. Wieczna zima. Co jakiś czas wciąż pada śnieg. Zima nie chce odejść, zima się nas trzyma. Lubię zimę i jej białą dostojność, ale myślę, że powinna zakończyć już swoje panowanie. W i o s n a ?

4. Hałas. “I wśród tysięcy głosów mój krzyk jest tylko szeptem”.

6. Wczoraj mój tato poinformował mnie, że “w życiu najbardziej żałuje się tego, czego się nie zrobiło”. Nie wiem czy racjonalnie myślący rodzic mówi coś takiego swojemu dziecku he he he ;)

7. Hm... jakimś dziwnym trafem znalazłam się w reprezentacji mojej klasy w nogę dziewczyn. Nasz cel jest jasny: nie być ostatnimi. Mój cel też: nie strzelić samobója :P.

8. Jutro Dzień Kobiet.. ciekawe cóż nasi słodcy koledzy wymyślą.... nauczycielkom dawali urocze prezenciki... ah jacy interesowni ;)

Łania

07 marca 2006   Komentarze (3)

From your Valentine...

 

No tak zaleciałam angielskim bo przecież to bardzo modne w naszej rzeczywistości. Zwłaszcza w Walentynki kartki, miśki, serduszka i Bóg wie co jeszcze z napisem "I LOVE YOU" ma szczególne wzięcie.

Otóż tak.. mamy 14 lutego.. a właściwie to właśnie kończymy ten dzień.. sławne Walentynki.. przed którymi nie da się uciec będąc w mieście. Na wystawach sklepowych, na stronach internetowych,, w SMSach promocyjnych – WSZĘDZIE – one. W pewnym momencie myślałam, że już nie wytrzymam.. to mi przypominało szczególnie agresywną kampanię reklamową Media Markt czy czego tam jeszcze.

Z Walentynkami jest problem taki jak z wszystkim innym. Każdy ma na ich temat własne – SŁUSZNE – zdanie. A ponieważ to jest notka moja to ja wyrażę swoje ;-)

Walentynki z całym swym różowym kolorem i paskudnie kształtnymi serduszkami zdają się być szczytem kiczu. I amerykanizacji naszego kraju. I nastawionego na sprzedaż uczuć biznesu.

Ale, ale.. jest też druga strona. W końcu czemu nie mieć jeszcze jednego szczególnego dnia, który możemy spędzić wyjątkowo. Wiadomo, że kochać można (trzeba :>) na co dzień, ale mamę też kochamy na co dzień, ale jest taki Dzień Matki i nikt go nie linczuje;-). Co z tego, że jeśli kupimy miśka to ktoś na tym zarobi.. przecież my na tym nie stracimy.. a prezenty zwykle kosztują ;-).

No tak.. reasumując - możemy sobie bojkotować Walentynki albo czuć się jak ryba w wodzie w ten dzień chodząc przytuleni w parach. Wyjść mamy sporo. (Ostatecznie można też tak jak Młodzież Wszechpolska rozdawać lizaki w kształcie serca co ma uczyć miłości do kraju).

I jeszcze taki refrenik taki bardzo pięknej pioseneczki. Taki... walentynkowy.
Więc kochaj mnie kochaj mnie kochaj mnie
Chcę by miłość raniła cię
Tak kochaj mnie kochaj mnie kochaj mnie
Chcę by miłość zabijała

Nie muszę dodawać, że piosenkę uwielbiam..(jakby co – Myslovitz “Blue Velvet”).

A na koniec news! Kasia, członek KMWP kończy dzisiaj 18 lat ;). Właśnie stała się dorosła, a my dzieciaki życzymy jej wszystkiego najlepszego. Nawet mimo faktu, że tego nie przeczyta ;-)

Łania

14 lutego 2006   Komentarze (3)

Niech mówią, że to nie jest miłość

Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość... nie
Że się tylko zdaje, zdaje im
Że już się nie złożą w żaden rym
Mówią, mówią że
Mówią, że to wszystko skończy się
Koraliki wspólnych lat i zim
Fotki gdzie na zawsze ona z nim

Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość... nie
Że się tylko zdaje im
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Wspólne radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach - ona w nim

To co mam
To co się zdarzyło nam
To pachący chlebem dom
Z roześmianą buzią twą

To co mam
To co się zdarzyło nam
Twój policzek, kiedy mróz
Na pierzynie Wielki Wóz

Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam...

Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość... nie
Że się tylko zdaje im
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Wspólne radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach - ona w nim

To co mam
To co się zdarzyło nam...
Całe Tatry wzdłuż i wszerz
Tęcza wstążki, kiedy deszcz

To co mam
To co się zdarzyło nam...
Zmierzchy z nagłym brakiem tchu
Noce bez godziny snu

Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam...

Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam...

Tu, dokładnie w tym miejscu, powinien się znajdować tekst Łani, ale jak widać kobita cierpi na niemoc twórczą, więc postanowiłam ją zastąpić.
Jak wszyscy dobrze wiemy, dziś jest 14 luty czy Walentynki - Dzień Zakochanych bądź Dzień Radosnego Sprzedawcy Kwiatów, Maskotek, Czekoladek, .......... (miejsce na własny pomysł). Walentynki przywędrowały do nas zza oceanu czyli z USA, a powszechnie wiadomo, że każdy powód do świętowania jest dobry, więc przyjęły się bardzo szybko (...chyba). W tym dniu zakochani wyznają sobie miłość, bądź tylko utwierdzają się w przekonaniu, że są dal siebie stworzeni. A ci samotni? Hym. Z tymi to już gorzej. Bo, patrząc prawdzie w oczy, wielu z nich nieraz poczuło ukłucie zazdrości przypatrując się swoim zakochanym znajomych, którzy kupują prezent dla drugiej połowy. Ale oczywiście nikt się do tej zazdrości nie przyzna i tylko się wszystkim dookoła wmawia, że Walentynki są beznadziejne, bo to jedna Wielka Komercha. Tak, tak. Takich jest wiele. A skoro jest ich wiele, to mam pomysła (lekkie spaczenie po pewnym Polskim sitcomie) - zamiast świętować komercyjne święto, świętujmy urodzinki jednej z KMWP - KASI!!!!!
Tak, to nie żadna pomyłka! Kasia urodziła się w Walentynki, dlatego ośmielę się stwierdzić, że z naszej czwórki ma najbardziej ludzkie uczucia ;P. Kasiu! Składam Ci najwspanialsze życzonka z okazji urodzin! Nigdy się nie zmieniaj!
I tym jakże optymistycznym akcentem kończę notkę

Gosiak

PS. Ja też uważam, że Walentynki to Wielka Komercha. XD

14 lutego 2006   Komentarze (4)

Brzydki wierszyk 2

Nie wiem, czy ktoś pamięta, ale majowej notce z zeszłego roku napisałam pewien wierszyk znaleziony na pulpicie w sali audiowizualnej w mojej kochanej (khe!) budce. Otóż jakiś czas temu znalazłam kolejny wierszyk w sali od matmy razem z moją koleżanką Madziarrą. Podejrzewam nawet, że jest tego samego autora:]. W każdym razie owa fraszka rozbroiła mnie tak samo jak historia dzielnego Apacza, więc także ją tu umieszczę. (Uwaga! Wiersz zawiera niecenzuralne słowa!)

Ujebała misia pszczoła.
"Co za kurwa! - misiu woła -
Za te męki, za te bóle,
rozpierdole wszystkie ule!"

Heh. To tyle;).

Gosiak

09 lutego 2006   Komentarze (3)

LO nie zawsze jest SUX 2

Historia ta działa się na lekcji historii, kiedy to moja koleżanka Aga T krzyknęła nagle:
- Dziki Mól! Ratuj się kto może! - te słowa bardzo mnie zaciekawiły, więc podniosłam głowę znad zeszytu i moim oczom ukazał się mól latający po klasie tam i z powrotem. Niestety, nikt ratować się nie mógł, bo aktualnie pisaliśmy notatkę o Kongresie Wiedeńskim, czyli o czym bardzo ważnym według mojego historyka. Tak więc mól latał po klasie siejąc strach i spustoszenie w głowach uczniów. Niestety, nadszedł na niego kres, gdyż popełnił największy błąd swojego życia i odważył się przelecieć obok Anki M czyli Bossa, która trzasnęła go zeszytem. Po tym brutalnym wyczynie dziewczynę opanowały wyrzuty sumienia.
- Panie profesorze - powiedziała patrząc na zwłoki owada. - Trzeba sprowadzić księdza, żeby dał mu ostatnie namaszczenie! - lecz profesor aktualnie w głowie miał tylko Kongres Wiedeński i całkowicie olał sprawę odpowiedniej śmierci owada. Ja byłam jego przeciwieństwem i poradziłam Ance:
- Napluj, to będzie to samo. - jednak wtedy Boss całkowicie zobojętniała i bezdusznie strzepnęła zwłoki Dzikiego Mola z ławki.
A co z odpowiednim pochówkiem?:D

Gosiak

01 lutego 2006   Komentarze (4)

Freezing cold :P

To dopiero zima :P. Właśnie ustaliłyśmy z Gorzatą, że takiej drugiej prawdopodobnie nie było za naszego jakże owocnego 17letniego życia. Na polu mróz i chociaż śnieg poetycznie skrzypi pod nogami to nie bardzo się chce wychodzić na zewnątrz. W zasadzie nie mam nic przeciwko takiej aurze. Ze środka mojego domu biała ulica wygląda bardzo ładnie :>. Gorzej gdy trzeba gdzieś wyjśc. Rano przed moim wyjazdem do szkoły termometr wskazał jakże optymistyczne -27 stopni C. Zapomniałam wziąć przy tym czapki, co mnie samą zezłościło, ale nie musiałam dawać sobie wewnętrznej reprymendy bo dostałam "ochrzan" od mamusi, tatusia, jeszcze brakowało by kot wyskoczył z naganą i zadrapał mnie w głowę w geście kary za brak owej części garderoby.

Na szczęście ma nas co rozgrzewać. Wprawdzie jakże szalone emocje końcowopółroczne już się kończą, ale przecież mamy bardzo urodzajny czas polityczny w naszym kraju, więc kolejnych gorących doświaczeń nie zabraknie. A poza tym znalazłam bardzo fajny komiks w internecie na ten temat. Codzienny komiks polityczny ;). Bardzo wesoły,a poza tym dużo rysunków, mało słów więc zadawala tych wybrednych heh ;). Jeśli jeszcze ktoś narzeka na zimno to niech zacznie oglądać Kamilka w 'M jak Miłość', choć niestety, dzisiaj zastąpiły go Telekamery. A poza tym proponuję rajd zimowy na trasie Tuchów Tarnów. Wprawdzie nie wiem jak wyglądałby przy -27 stopniach, ale przy jakichs -10 szło się całkiem przyjemnie. Ale może tą przyjemność dostarczył nam nie sam rajd, a ubrany w stylu "na żula" pan od geografii. Nie wiem. Jest jeszcze jeden sposób na zimno - można wypić flaszkę wraz z Mastim. Masti był bardzo do tego chętny i choć jest nauczycielem dziwił się, że nie opijamy zakończenia nauki dotyczącej chemii nieorganicznej. Dziwne, że nikt z jego "propozycji" nie skorzystał. Może dlatego teraz wszystkim nam tak zimno :P

Ale się opisałam. Zima mnie aktywuje. Do następnej notki, brrr. :P

Łania

23 stycznia 2006   Komentarze (2)

Śmieszny tekst

Miałam napisać notkę, ale po co mam to robić, skoro:

a) pisać mi się nie chce
b) tego i tak nikt nie skomentuje

Dlatego więc daję tylko jakieś wesoły tekst. Ludzie, śmiejcie się, póki możecie!


Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę i mieszkać w tym hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej. Mąż miał dłuższy urlop i pojechał o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony.
Niestety pomylił jedną literę w adresie. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która właśnie wróciła do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy w poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół.
Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał na ekranie:

Do: Moja ukochana żona


Temat: Jestem już na miejscu
Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maila do najbliższych. Właśnie zameldowałem się.
Wszystko jest przygotowane na Twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że Twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja.
PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco.

Hehe. To tyle.

Gosiak

13 stycznia 2006   Komentarze (3)

Krótko i nietreściwe


Właśnie przed chwilą usłyszałam w Faktach, że gdzieś w tam Polsce żyje sobie jakaś nauczycielka, która wpajała dzieciom, że Krzysztof  Kolumb był Polskim naukowcem, który opłynął świat w rok i parę miesięcy... Aż mi się tego komentować nie chce;P. Na koniec daję lolowe zdjecie...

Gosiak 

 

04 stycznia 2006   Komentarze (2)

Szalony Sylwester czyli witaj 2006!

W ostatni dzień 2005 roku życzę wam (czyli wszystkim tym, którzy odwiedzają nasz blog oraz KMWP-owską stronkę) szalonej zabawy aż do rana, mocnego szampana, kolorowych fajerwerków, sympatycznego towarzystwa i przede wszystkim zero kaca! :D
Trzymajcie się, dzieciaki!

Gosiak

31 grudnia 2005   Komentarze (5)

Święta!!!

Tak! To już dziś zasiądziemy przy wigilijnym stole, podzielimy się opłatkiem, złożymy sobie szczere (lub trochę mniej) życzenia, zjemy 12, a może trochę mniej potraw i w końcu zrobimy to, co każdy lubi najbardziej czyli rozpakujemy prezenty. Podobno czas w którym oczekuje się na wigilijną kolację, to czas w którym można osiwieć*. To chyba prawda. Minuty ciągną się jak toffi i nie chcą przyspieszyć nawet na chwilę. Ale to może lepiej - czas tak szybko płynie, że będzie lepiej jak zatrzyma się w ten jeden, świąteczny dzień. Jutro wskazówki znowu zaczną sunąć przed siebie, niczym maratończycy, a my mimo usilnych starań nie zatrzymamy ich pędu...
Coś ta notka filozoficzna się zrobiła :D. W każdym razie... Z okazji Świąt Bożego narodzenia życzę wam:
* smacznego karpia (uwaga na ości!)
* szczerych życzeń składanych przy dzieleniu się opłatkiem
* ciepłego barszczyku (żeby się nikt nie poparzył)
* słodkiej kutii
* zielonej choinki ozdobionej łańcuchami, lampkami i czym tam dusza zapragnie
* wytrzymania do pasterki
* wymarzonych prezentów
* ......czego jeszcze? O wiem!
* Mang!!!!!!!!
* dla tych, którzy nie lubią mang (bo takich jest więcej), życzę dużo tego, co lubią :P

No, chyba tyle tych życzeń. Mam nadzieję, że świąteczne oczekiwanie upłynie wam w spokoju i rodzinnej atmosferze.

Gosiak

*Duży buziak dla tego, kto mi powie z jakiej książki zaczerpnęłam tę myśl.  

24 grudnia 2005   Komentarze (4)

Zima, zima, zima...

I mamy prawdziwą zimę - z oknem śnieg, w telewizji reklamy przecen świątecznych, a w radiu kolędy aż do upadłego... To więc oczywiste, że zimowe (a może świąteczne) szaleństwo nie ominęło i mojego domu. Sprzątanie mieszkanka wrze pełną parą, w kuchni lepi się pierogi lub przygotowuje składniki na świąteczne ciastka oraz kupuje się prezenty dla familii. Ja właśnie przed chwilą wróciłam z miasta z prezentem dla siostry ukrytym w torbie (jak się jej nie spodoba, to strzelę w łeb!). A przed wczoraj zakupiliśmy trzy karpie, które wylądowały w wannie. Spoglądałam na ryby w żalu, gdyż uważam świecką tradycję zabijania karpia w domu za barbarzyństwo i najchętniej wypuściłabym je z powrotem na wolność, co spotkało się z wybuchem śmiechu ze strony mojej rodzicieli. Ech, mięsożerca nigdy nie zrozumie roślinożercy*. W każdym razie następnego dnia, kiedy poszłam umyć ząbki zobaczyłam, że jeden z trzech przybyszów zajmujących wannę pływa bokiem. Westchnęłam zasmucona - ryba nie przetrwała szoku związanego ze zmianą miejsca zamieszkania i zdechła!** Ale to może nawet lepiej. Nie będzie cierpieć podczas spotkania z ostrzem noża... młota... siekiery... nie wiem czy się zabija ryby^ ^. Kiedy tak wpatrywałam się w trupa, postanowiłam uczcić śmierć ryby piosenką. Ale nie znałam żadnych piosenek o rybach (lub wtedy żadna do głowy mi nie przychodziła), postanowiłam zarecytować wierszyk, który Łania z Pałałą stworzyły na podstawie noweli: "Stary człowiek i może". Brzmi on następująco:

Ryba

Ryba pływa w wodzie,
W akwarium, co stoi
Wysoko na komodzie
I spaść się nie boi.

Ryba ma skrzela,
Bez których zdycha,
Lecz nimi mela
I się opycha.

Ryba merda płetwami
I tak szybko zwiewa,
Że nie może bawić się z nami,
Bo chwile na haju miewa.

Ryba dziś zdechła,
Gdy ktoś ją złowił,
Chcieli, by się upiekła,
Lecz nikt się nie obłowił.***  

....................................................................................... (minuta ciszy po biednej rybie). Po wyrecytowaniu powyższego wiersza zaczęłam się drzeć: "RYBA ZECHŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!" - a potem zamknęłam się w pokoju, a z kuchni dobiegały jakieś dziwne odgłosy... Kiedy opuściłam swoja kryjówkę, po rybach nie było śladu... Chlip.
No, kończę to notkę, bo muszę zacząć odkurzać. Życzę wszystkim miłych przygotowań do świat!

Gosiak

Ps. Wiersz "Ryba" najlepiej czyta się przy jakiejś ostrej muzie techno;]
Ps2. Rysunek Zimy jakoś mało pasuje do notki, ale co tam;]
    
*I to pisze osoba, która je ryby^ ^
**Podejrzewam zawał serca
***Za wszelkie niezgodności z tekstem przepraszam autorki - wierszyk pisze z pamięci.     

21 grudnia 2005   Komentarze (7)

The best darn guy who ever lived. Willy Wonka...

I nadszedł grudzień. Pomimo tego, że na ulicach nie zalega biały puch, opanowało mnie zimowe lenistwo i nie zapisałam notki z okazji Mikołajek. Dziś postanowiłam to nadrobić i zapiszę recenzję jednego z Wielkiej Trójcy Jesiennej czyli trzech filmów, które wchodziły na ekrany polskich kin jesienią. Niestety, albo wrodzony pech albo "obszerność" repertuaru tarnowskich kin sprawiły, że z Trójcy obejrzałam na razie tylko jeden. No, ale nie będę już narzekać. Czas przejść do recenzji...


Dawno, a może nie tak dawno temu, może blisko, a może daleko stąd, żył sobie w pewnym zwykłym miasteczku, pewien zwykły chłopiec. Mieszkał razem z rodzicami i dziadkami w pochyłej, rozpadającej się ze starości chatce. Dzień w dzień jedli to samo danie na obiad, a jedynym prezentem jaki dostawał na urodziny, była tabliczka czekolady. Pewnego dnia chłopiec kupił za znaleziony banknot czekoladę, w której znalazł coś niezwykłego. Tym czymś był Złoty Kupon.

Tak można streścić początkowe sceny najnowszego filmu* ekscentrycznego wizjonera Hollywood - Tima Burtona, pt. "Charlie and the Chocolate Factory" (dla nieobytych z angielskim - "Charlie i fabryka czekolady"). Już z tytułu można wywnioskować, że główny bohater nazywa się Charlie, i że będzie mieć coś wspólnego z jakąś fabryką, co oczywiście jest prawdą - Złoty Bilet ukryty w czekoladzie jest przepustką do słodkiego królestwa ekscentrycznego Willy'ego Wonki, który od wielu lat nie wpuszczał, ani nie opuszczał murów gigantycznej fabryki. Tak więc razem z Charlim, jego dziadkiem Joe oraz czwórką innych dzieci wraz z opiekunami zagłębimy się w jakże słodki świat ukryty wewnątrz fabryki i odbędziemy magiczną podróż nasycona humorem, piosenkami i tyloma słodkościami, że brzuch nieraz skręci się z głodu. Brrr.

A skoro już zahaczyłam o bohaterów, to warto się przyjrzeć im oraz aktorom odtwarzającym ich rolę. Największe brawa należą się Deep Roy'owi, który zagrał całe plemię malutkich i rozśpiewanych Oompa Loompa (bądź Uumpa Luumpasów - jakoś mało przekonuje mnie polskie tłumaczenie) oraz jak zwykle niezawodnemu Johnn'emu Depp'owi, który zagrał rolę podobną do tej w "Marzycielu" czyli dorosłego mężczyzny o duszy dziecka. Tyle, że Willy jest o WIELE bardziej ekscentryczny od Jamesa Barriego (o wrodzonym cynizmie nie wspominając).
Tytułową rolę czyli Charliego zagrał znany z "Marzyciela" Freddie Highmore, który ponownie stanął na wysokości zadania i pokazał, że jest utalentowanym aktorem, a nie dzieciakiem, który fuksem dostał rolę w filmie. Mam nadzieję, że w przyszłości nie raz obejrzę tego chłopca na ekranie** . Nieźle radzą sobie też  partnerujący mu Annasophia Robb, Julia Winter, Jordan Fry i Philip Wiegratz. Warto zauważyć, że postacie odegrane przez czwórkę młodych aktorów nie mają ANI JEDNEJ pozytywnej cechy, a wręcz ocierają się o karykaturę ludzkich wad. Tak więc Violet jest chorobliwie ambitna, Veruca rozpieszczona do granic możliwości, Augustus poważnie nagina jeden z 7 grzechów głównych, a dokładnie to "Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu" z szczególnym naciskiem na jedzenie, a Mike jest rozwrzeszczany i pyskaty, słowem nieznośny. Może to nawet lepiej, że bachory są takie, a nie inne, bo nie będzie nam żal, kiedy w końcu dostaną za swoje***.
Plusem filmu jest genialna, magiczna scenografia oraz ścieżka dźwiękowa skomponowana przez nadwornego grajka Burtona, Danny'ego Elfmana. Muzyka, którą stworzył nie dość, że jest prześliczna, doskonale też buduje klimat i wkomponuje się w szalony świat Willy'ego, a piosenki śpiewane przez   Oompa Loompa's są idealnie dopasowane do bohaterów, których się tyczą i strasznie szybko wpadają w ucho (potem się je ciągle nuci. Mnie okropnie męczyły Augustus Gloop i Violet Beuregarde).
Powoli, acz nieubłaganie zbliżam się do końca recenzji i podsumowania.
Z tego, co napisałam, łatwo wywnioskować, że film mi się podobał. Owszem. Podobał mi się, jak wszystkie filmy Burtona****. I tu pies pogrzebany - jeśli ktoś nie zasmakował w estetyce reżysera i w słodkim świecie Charliego nie zasmakuje. Narzekać będą też ci, którzy lubią ukryte przesłanie, bo tu takiego nie uraczymy. Burton nawet nie sili się, by je przed nami "schować" i mówi nam je wprost. Jest może ono naiwne, ale jakże prawdziwe - żadne słodycze nie zastąpią nam rodzinnego ciepła.
Amen

Gosiak
    
*Corpse Bride to film poniekąd animowany, więc się nie liczy :>
**Drżę jednak na myśl co się stanie, kiedy wystąpi w ekranizacji tragicznej książki Luca Bessona (TEGO Bessona) "Artur i Minimki"
***No, ale jak już miałabym wybrać najlepsza postać z tej czwórki wybrałabym Mikea, bo tak fajnie się darł: "Giń! Giń! Giń!", kiedy grał w grę typu Quake :]
****Te, które widziałam, oczywiście

09 grudnia 2005   Komentarze (9)

Pierwszy dzień ostatniego miesiąca tego...

Gorzata (vel Rinoa vel Gosiak) powiedziała: pisz notkę.
No to ja posłuszna - piszę, a jak ;)

Już jutro zaczyna się weekend, co mnie niezwykle raduje. Bo:
1) się wyśpię - w sobotę oczywiście
2) ujrzę KMWP w - mam nadzięję - całości
3) ujrzę Harry'ego, bo się wybieram do kina na IV część.

Swoją drogą cały ten Harry Potter zawsze mnie wzrusza. Przypomina mi się jak pierwszy raz przeczytałam tą książkę a to było tak dawno... tzn. wcale nie tak dawno, ale wydaje się to czasem odległym jak.. (szukam metaforycznego porównania).. jak mój dom od domu Pały ;/. Stwierdzę odkrywczo, że czas mija bardzo bardzo bardzo bardzo szybko.

Poza tym to ostatnio Andrzejki były. KMWP też sobie powróżyło, a jak. Wróżby były różnych rodzajów.. min.zakłuwałyśmy niemiłosiernie serduszko, parzyłyśmy wodę woskiem (klucz przetrwał) i chowałyśmy listki i owoce pod filiżanki. Ogółem to wyniki każdego usatysfakcjonowały w różnym stopniu.
Gośak z radością ustawiła sobie po wróżbach status na GG o następującej treści: "Bedę wykorzystana przez Harrego-Konstusia, który jest łosiemXD", ponieważ z wosku wyszedł jej kształt (hmm), którego cień przypominał do złudzenia poroże łosia, a w imionach wyszli: Harry i Konstatny. Bigamia?
Mi wyszło mniej obiecująco. Wosk się po prostu zmutował a imię - Włodzimierz. Co samo nie jest takie złe.. mój ukochany i charyzmatyczny przewodnik stada zwanego klasa II c ma tak na imię. Może mi się w tym roku poszczęści?
Pała z niejakim zażenowaniem odkryła, że wosk przybrał postać kaczki, a w imionach wypadło Luki - od Łukasza - pseudo naszego sweet koleżki.
Kasi nieważne co wyszło bo i tak szukała tylko jednego imienia na serduszku. I nawet się jej udało. Połowicznie.
To było zapisane ku pamięci potomnych. Poza tym na Andrzejkach upijałyśmy się do nieprzytomności by zapomnieć o fakcie, że już niedługo będziemy pełnoletnie,a wciąż jesteśmy tak zrąbane jak zawsze i wcale nie myślimy i nie zachowywujemy się dorośle. A tak naprawdę to Pała odtańczyła taniec przed lustrem, ja z Gośakiem niemalże się pochorowałyśmy i nikt się nie upił ;).

Hm.. mam nadzieję, że nie będę zdrajcą, kiedy powiem że właśnie tworzy się nowe wspólne KMWPowskie opowiadanko.. nie zdradzając wiele z fabuły zacytuję Pałę która tak je określiła: "JEDZIEMY PO ZIOŁO, JEDZIEMY PO ZIOŁO". Jakby ktoś nie wiedział - jest taka piosenka o takimże genialnym tekście.. pamietam jak kiedyś na wycieczce w gimie wjeżdzaliśmy jakąś kolejką na jakąś górę i klasa wspólnie śpiewała te słowa.. To były czasy :P. Ale nie martwcie się - opowiadanko nie będzie o psychodelicznej i destruktywnej chęci znalezienia samego siebie w narkotykach. Nie...

No i to będzie na tyle. Rozpisałam się. I kto to teraz przeczyta :D?
"Don't let the system get you down". Miłego ostatniego miesiąca roku 2005.
Łania

01 grudnia 2005   Komentarze (3)

O tym, że LO nie zawsze jest SUX :D

Oczywiście, na ogół jest sux, ale czasami są wyjątki. Stwierdziłam, że od czasu do czasu będę ujawniać światu co się dzieje w mojej klasie, kiedy nikt (oprócz nauczyciela i mojej klasy) nie patrzy.

Otóż (jak to mawia naukowiec reklamujący sms'e za grosze) na pewnej lekcji Polaka (nie dzieci, to nie taki człowiek, to taka lekcja) moja wspaniała klasa przerabiała właśnie scenę Salonu Warszawskiego z Dziadów pod czujnym okiem profesora S (dla dobra jego, a tym bardziej waszego nazwiska osób zostały utajnione). Nasz jakże wspaniały nauczyciel (trza się podlizać - gdyby psor jakimś cudem tutaj trafił :P) podzielił klasę na dwie grupy - jedna miała opisać zachowanie uczestników Salonu siedzących przy stole, a druga tych stojących przy drzwiach (patrząc prawdzie w oczy - gościowi po prostu nie chciało się dyktować, a to leń parszywy!). Kiedy limit czasu upłynął psor poprosił jedną z osób opisujących zachowanie ludzi przy stole by przeczytała to, co zapisała. Zgłosiła się Moniś (znana z mojego "Pielgrzymkowego Pamiętnika") i przeczytała to, co napisała. Gość uznał jej zapisek za dobry i kazał jej go podyktować nam. Monika zaczęła dyktować. A oto fragment jej zapisku, który nam dyktowała:
- Damy narzekają na brak atrakcyjnych bali...
- Bali? - wtedy pan S przerwał Monice. - A nie balów?
 Spojrzeliśmy po sobie. Profesor czegoś nie wie? Imposilbe! (Wiem, to nie tak się pisze, ale błąd jest zamierzony.) Gość jeszcze przez chwilę milczał, zastanawiając się głęboko nad odpowiednim słówkiem do naszej notki. W końcu zdecydował się i rzekł:
- Niech będzie "bali". Najgorsze jest, kiedy człowiek zacznie się zastanawiać! - teraz te słowa są często powtarzane podczas robienia zadań na kolanie;].
 Kiedy w końcu "balowa wątpliwość" została rozwiana, Monika dykowała dalej:
- ...atrakcyjnych bali, odkąd Warszawę opuścił senator Nowosilcow...
- Nowo-jaki? - zapytała nagle Agnieszka, zwana Trybcią, która niedosłyszała.
Sylwia, która siedziała obok Trybci postanowiła pomóc swojej koleżance i powiedziała:
- Nowosilski. - no... prawie dobrze :P.

Na dzisiaj tyle. Mam jeszcze dużo rzeczy do napisania, ale czuję ogromną chęć zagłębienia się w dalsze przygody bohatera książki Robina Hobba pt. "Uczeń Skrytobójcy". Bastard, idę do ciebie!   

Gosiak

23 listopada 2005   Komentarze (3)

Ku pamięci 11 listopada

Ale nie traćmy nigdy z myśli naszej,
Żeśmy z tyranią zawsze szli w zawody
I że na klingach lechickich pałaszy
Powszechną wolność czytały narody,
Że zawsze dzielny był ten naród laszy
I tylko taki ma prawo swobody,
Że ptak nasz święty, nasz orzeł biały,
Nie do służalstwa stworzony - lecz chwały.

Wyjątek z wiersza Bolesława Czerwieńskiego "Memento"

Tak. Dziś ważny dzień. Chciałabym napisać notkę pełną rozważań nad dzisiejszym świętem, ale nie potrafię. Wybrałam wiec inną metodę - napisałam fragment wiersza, który według mnie jest jak najbardziej na miejscu.

Gosiak

Ps. Wiesz pisałam z pamięci, jeśli jest tam jakiś błąd, to przepraszam^ ^. 

11 listopada 2005   Komentarze (4)
< 1 2 ... 13 14 15 16 17 18 >
Kmwp | Blogi