Zima, zima, zima...
I mamy prawdziwą zimę - z oknem śnieg, w telewizji reklamy przecen świątecznych, a w radiu kolędy aż do upadłego... To więc oczywiste, że zimowe (a może świąteczne) szaleństwo nie ominęło i mojego domu. Sprzątanie mieszkanka wrze pełną parą, w kuchni lepi się pierogi lub przygotowuje składniki na świąteczne ciastka oraz kupuje się prezenty dla familii. Ja właśnie przed chwilą wróciłam z miasta z prezentem dla siostry ukrytym w torbie (jak się jej nie spodoba, to strzelę w łeb!). A przed wczoraj zakupiliśmy trzy karpie, które wylądowały w wannie. Spoglądałam na ryby w żalu, gdyż uważam świecką tradycję zabijania karpia w domu za barbarzyństwo i najchętniej wypuściłabym je z powrotem na wolność, co spotkało się z wybuchem śmiechu ze strony mojej rodzicieli. Ech, mięsożerca nigdy nie zrozumie roślinożercy*. W każdym razie następnego dnia, kiedy poszłam umyć ząbki zobaczyłam, że jeden z trzech przybyszów zajmujących wannę pływa bokiem. Westchnęłam zasmucona - ryba nie przetrwała szoku związanego ze zmianą miejsca zamieszkania i zdechła!** Ale to może nawet lepiej. Nie będzie cierpieć podczas spotkania z ostrzem noża... młota... siekiery... nie wiem czy się zabija ryby^ ^. Kiedy tak wpatrywałam się w trupa, postanowiłam uczcić śmierć ryby piosenką. Ale nie znałam żadnych piosenek o rybach (lub wtedy żadna do głowy mi nie przychodziła), postanowiłam zarecytować wierszyk, który Łania z Pałałą stworzyły na podstawie noweli: "Stary człowiek i może". Brzmi on następująco:
Ryba
Ryba pływa w wodzie,
W akwarium, co stoi
Wysoko na komodzie
I spaść się nie boi.
Ryba ma skrzela,
Bez których zdycha,
Lecz nimi mela
I się opycha.
Ryba merda płetwami
I tak szybko zwiewa,
Że nie może bawić się z nami,
Bo chwile na haju miewa.
Ryba dziś zdechła,
Gdy ktoś ją złowił,
Chcieli, by się upiekła,
Lecz nikt się nie obłowił.***
....................................................................................... (minuta ciszy po biednej rybie). Po wyrecytowaniu powyższego wiersza zaczęłam się drzeć: "RYBA ZECHŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!" - a potem zamknęłam się w pokoju, a z kuchni dobiegały jakieś dziwne odgłosy... Kiedy opuściłam swoja kryjówkę, po rybach nie było śladu... Chlip.
No, kończę to notkę, bo muszę zacząć odkurzać. Życzę wszystkim miłych przygotowań do świat!
Gosiak
Ps. Wiersz "Ryba" najlepiej czyta się przy jakiejś ostrej muzie techno;]
Ps2. Rysunek Zimy jakoś mało pasuje do notki, ale co tam;]
*I to pisze osoba, która je ryby^ ^
**Podejrzewam zawał serca
***Za wszelkie niezgodności z tekstem przepraszam autorki - wierszyk pisze z pamięci.