O tym, że LO nie zawsze jest SUX :D
Oczywiście, na ogół jest sux, ale czasami są wyjątki. Stwierdziłam, że od czasu do czasu będę ujawniać światu co się dzieje w mojej klasie, kiedy nikt (oprócz nauczyciela i mojej klasy) nie patrzy.
Otóż (jak to mawia naukowiec reklamujący sms'e za grosze) na pewnej lekcji Polaka (nie dzieci, to nie taki człowiek, to taka lekcja) moja wspaniała klasa przerabiała właśnie scenę Salonu Warszawskiego z Dziadów pod czujnym okiem profesora S (dla dobra jego, a tym bardziej waszego nazwiska osób zostały utajnione). Nasz jakże wspaniały nauczyciel (trza się podlizać - gdyby psor jakimś cudem tutaj trafił :P) podzielił klasę na dwie grupy - jedna miała opisać zachowanie uczestników Salonu siedzących przy stole, a druga tych stojących przy drzwiach (patrząc prawdzie w oczy - gościowi po prostu nie chciało się dyktować, a to leń parszywy!). Kiedy limit czasu upłynął psor poprosił jedną z osób opisujących zachowanie ludzi przy stole by przeczytała to, co zapisała. Zgłosiła się Moniś (znana z mojego "Pielgrzymkowego Pamiętnika") i przeczytała to, co napisała. Gość uznał jej zapisek za dobry i kazał jej go podyktować nam. Monika zaczęła dyktować. A oto fragment jej zapisku, który nam dyktowała:
- Damy narzekają na brak atrakcyjnych bali...
- Bali? - wtedy pan S przerwał Monice. - A nie balów?
Spojrzeliśmy po sobie. Profesor czegoś nie wie? Imposilbe! (Wiem, to nie tak się pisze, ale błąd jest zamierzony.) Gość jeszcze przez chwilę milczał, zastanawiając się głęboko nad odpowiednim słówkiem do naszej notki. W końcu zdecydował się i rzekł:
- Niech będzie "bali". Najgorsze jest, kiedy człowiek zacznie się zastanawiać! - teraz te słowa są często powtarzane podczas robienia zadań na kolanie;].
Kiedy w końcu "balowa wątpliwość" została rozwiana, Monika dykowała dalej:
- ...atrakcyjnych bali, odkąd Warszawę opuścił senator Nowosilcow...
- Nowo-jaki? - zapytała nagle Agnieszka, zwana Trybcią, która niedosłyszała.
Sylwia, która siedziała obok Trybci postanowiła pomóc swojej koleżance i powiedziała:
- Nowosilski. - no... prawie dobrze :P.
Na dzisiaj tyle. Mam jeszcze dużo rzeczy do napisania, ale czuję ogromną chęć zagłębienia się w dalsze przygody bohatera książki Robina Hobba pt. "Uczeń Skrytobójcy". Bastard, idę do ciebie!
Gosiak