6 dnia, 6 miesiąca, 2006 roku...
...Czyli dzisiaj ^ ^. W Faktach popołudniowych mówili o ciekawym zjawisku związanym z dzisiejszą datą - niektórzy ludzie uważają ten dzień za pełen szczęścia, inny za oznakę nieuchronnie zbliżającego się nieszczęścia, pozostali za datę nagłego ataku satanistów, a cała reszta za datę premiery nowej wersji filmu "Omen" o tym samym tytule. Od razu dodaję, że ja należę do grupy tych ostatnich, mimo, że na film wcale nie chcę iść. Wystarczy mi pierwowzór (rzadko się zdarza, by odświeżane wersje były lepsze od oryginałów. Sądzę, że w tym przypadku rewolucji nie będzie). A skoro już o liczbie 666 w datach mowa, to 1666 w Londynie wybuchł wielki pożar, który strawił prawie całe miasto (a może całe? Nie pamiętam ^ ^). Aż chce się zapytać, kto podłożył ogień, hehe* W każdym razie, pożar, mimo, że to brzmi niedorzecznie, miał też swoje dobre strony - w mieście szerzyła się dżuma roznoszona przez szczury, które zginęły w płomieniach. A jeśli chodzi o ludzi, to podobno zmarło tylko 6 osób. Znowu 6?:D
A skoro już o ciekawych datach mowa, to za 2 tygodnie będzie mieć inną, fajną datę - 20. 06. 2006. Lol.
To chyba wszystko, co chciałam napisać. Ciągnie mnie do czytania kolejnego rozdziału FMA i poznania dalszych losów sweet Roya Mustanga i już mi się nawet nie chce myśleć, co bym tu jeszcze mogła napisać, bo mój mózg wydaje mi ściśle określone polecenie brzmiące: Przeczytać FMA! A ja jestem posłusznym dzieckiem i zamierzam wykonać rozkaz:].
Pod koniec przepraszam za możliwe błędy przy opisie pożaru z 1666. Historykiem nigdy nie byłam i nigdy nie będę. Ale skoro "Kod Da Vinci" Dana Browna stał się bestsellerem mimo tylu luk i przemilczeń, to chyba można mi wybaczyć wszelkie omyłki, co? :)
Gosiak
*Podobno to wina jakiegoś piekarza, który zapomniał dogasić ognia w kominie. Podobno;P