A listopad wlazł do miast
Wraz ze śniegiem.
Piszę bo zawsze lepsze cokolwiek niż ta straszna pustka bloga bez żadnej notki :P
W sumie to mi się podoba nawet ta pogoda. Leje jak z cebra, o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny (tak to było?), na polu jest ciemno już od 16.00, błoto i syf, zimno jak cholera ale jest bardzo fajnie.
I tym optymistycznym akcentem kończę. Jak widać na powyższym przykładzie nie jestem od dłuższego czasu w stanie napisać czegolowiek. No i gdzie ta wena buuu?
Łania