Filmowe podsumowanie roku 2009
Dzisiaj, zgodnie z tytułem, skupię się na analizowaniu filmów, które polscy widzowie mieli szansę obejrzeć w roku 2009. Podzielę je na trzy kategorie – najlepsze, najsłabsze oraz rozczarowania. Swoje wybory oczywiście uzasadniam. Aha – ostrzegam, że jestem tylko człowiekiem i nie widziałam wszystkich filmów jakie pojawiły się na ekranach w tym roku, więc proszę nie mieć do mnie żalu, że nie ma tego lub tamtego filmu, bo pewnie go nie widziałam. Albo stwierdziłam, że nie zasługuje na pojawienie się w tej liście. Kolejność pojawiania się filmów jest zupełnie przypadkowa.
Najlepsze filmy 2009 roku – były najlepsze w roku 2009. Nie zawsze były idealne, ale jednak miały to „coś” co wybijało ją z tłumu innych.
Dystrykt 9
Niespodzianka roku – film z małym budżetem, wyreżyserowany przez nieznanemu nikomu faceta odniósł spektakularny sukces. W czym tkwi sekret tak olbrzymiego sukcesu, skoro historia jest prosta? W szczegółach i wykonaniu. Widzom zbrzydło oglądanie złych obcych i dobrych ludzi, a Dystrykt odwraca tą hierarchię i teraz to ludzie są oprawcami, wystarczy przypomnieć sobie głównego bohatera z uśmiechem oglądającego niszczenie jaj kosmitów – ciary przechodzą. I przechodzę do następnego plusa – bohater nie budzi w widzu sympatii, zdobywa ją stopniowo, nieraz ją tracąc, nieraz zdobywając na nowo. To były szczegóły, wykonanie też robi wrażenie – tytułowy dystrykt nr 9 jest obskurny i obrzydliwy i, co najważniejsze, nie razi sztucznością. Trzeba też wspomnieć o efektach specjalnych – były one zrobione za psie pieniądze, a na łopatki powalają rażące sztucznością milionowe fajerwerki z drugiej części Transformersów. Doskonałe jest otwarte zakończenie, otwierające furtkę do drugiej części. Jeśli taka powstanie, trzymam kciuki, by była tak dobra jak pierwsza.
Watchmen Strażnicy
Doskonała ekranizacja doskonałego komiksu. Sydnerowi udało się uchwycić mroczny i przygnębiający klimat oryginału. Pomogła mu w tym rewelacyjna obsada, doskonała scenografia i doborowa oprawa muzyczna. Można się czepiać zmienionego zakończenia, ale są też zwolennicy braku ośmiornicy. Mi najbardziej brakowało wątków kioskarza oraz psychologa. Niestety, nie można mieć wszystkiego. Na pocieszenie widzowie dostają 4 godzinną wersję reżyserską, animację Tales of the Black Freighter oraz quasi-dokument Under the Hood. Prawdziwa uczta fana.
Bękarty wojny
Niepokorny miłośnik X muzy, Quentin Tarantino, powrócił z najnowszym filmem. Po flircie z kinem klasy „B” za cel obrał sobie kino wojenne. Jednak w Bękartach wojny zabraknie patetycznych scen i poruszających historii ofiar wojennych. Zamiast tego widz dostanie to, co u Tarantina najlepsze – niecodzienną historię, mocne dialogi, aktorstwo na wysokim poziomie, przemoc i… jeszcze trochę dialogów. Wiem, że to może trochę absurdalne ale trudno – liczę na Oscara w kategorii najlepszy scenariusz oryginalny. A drugą statuetkę, dla najlepszego aktora drugoplanowego, zgranie Christoph Waltz, ale to już wiadomo od dawna :).
Odlot
Dawno już nie było animacji, która w tak piękny i przystępny sposób pokazywała śmierć*. Historia, jak to u Pixara, ma nietypowego bohatera, w tym przypadku staruszka, który razem z otyłym harcerzem i mówiącym psem wyrusza latającym domem w podróż swojego życia. Nauka tolerancji i zabawa w jednym. Szykuje się kolejna statuetka Oscara dla Pixara?
Slumdog. Milioner z ulicy
Pachnąca curry mieszanka Hollywoodu i Bollywoodu. Historia chłopca ze slumsów, który w imię miłości postanawia wziąć udział w Milionerach, pobiła serca widzów, krytyków oraz członków Akademii Filmowej. Nie ma w tym nic dziwnego – fabuła jest prosta a zarazem oryginalna, muzyka hipnotyzuje, zdjęcia budzą podziw, montaż zachwyca pomysłowością, a końcowy taniec wzbudzi uśmiech na ustach zarówno fana bollywoodu, jak i osoby nie znającej żadnego indyjskiego filmu.
Frost/Nixon
Doskonały dowód na to, że film nie musi mieć pościgów, strzelanin i wybuchów, by trzymać w napięciu widza. Słowne potyczki tytułowych bohaterów wciągają widza, a odtwórcy głównych ról - Frank Langella oraz Michael Sheen zachwycają kunsztem aktorskim. Dla mnie, najlepszy film Howarda. Szczery i prawdziwy, pozbawiony patosu oscarowego Pięknego Umysłu. Więcej takich filmów, Ron!
Wojna polsko-ruska
Jak dla mnie, jeden z lepszych polskich filmów roku. Odważny i nowatorski. Poza Dorotą Masłowską, doskonale zagrany (ale Masłowska to pisarka nie aktorka, więc nie można mieć do niej pretensji ). Można się czepiać nawiązań do Podziemnego Kręgu czy Trainspottingu, ale w tym przypadku wzorowanie jest plusem a nie minusem. Więcej takich filmów, a poziom polskiego kina wzrośnie.
Zombieland
Kolejny dowód na to, że komedia i zombie to duet idealny. Film od pierwszych minut atakuje widza szalonymi pomysłami, budzącymi szeroki uśmiech u widza. Jest oczywiście kilka mielizn scenariuszowych, ale Woody Harrelson oraz Bill Murray rekompensują wszystko co złe. Drugą część zaplanowano na 2011 roku. Ciekawe, czym tym razem zaskoczą nas scenarzyści?
Star Trek
J.J. Abrams dokonał rzeczy niemożliwej – stworzył film, który spodoba się zarówno fanom kosmicznej sagi, jak i osobom, które nie są z nią zaznajomione. Do tego zebrał rewelacyjną obsadę idealnie dopasowaną do startrekowego świata. Niecierpliwie oczekuję na kolejną część.
Kac Vegas
Komedia roku. Scenariusz, choć nieco przerysowany, ma w sobie dużo prawdy (kto z nas nie oglądał z przerażeniem zdjęć z imprezowych wybryków?). Szkoda tylko, że nie wyjaśniono pojawienia się kury w pokoju, nieładnie, że tak olano widza i skazano go na domysły. Poza tym, jest śmiesznie i lekko, ze wspaniałą rolą Zacha Galifianakisa. Niecierpliwie czekam na Due Date z nim i Robertem Downeyem Jr. – ciekawe, czy Todd Phillips powtórzy sukces Kac Vegas?
500 dni miłości
Film niezwykle prawdziwy w ukazywaniu ewolucji związku – przyjaźń, euforia, pierwsze konflikty, tęsknota, nienawiść, chęć odbudowania związku. Zachwiana chronologia nadaje dodatkowego smaku, a Zooey Deschanel i Joseph Gordon-Levitt są przekonywująco wspaniali. Szykuje się nominacja dla najlepszego scenariusza ogryginalnego, trzymam kciuki.
Avatar
Można się czepiać, że fabuła prosta, ale co tam – widowisko jakie serwuje widzowi Cameron wciska w fotel i o wszelkich mankamentach natychmiast się zapomina. Szacunek budzi już pełne dopracowanie kultury Na’vi oraz fauna i flora Pandory. Dzięki dbałości o najmniejsze szczegóły, dzieło Camerona zyskuje w oczach nawet najabrdziej surowego krytyka. I dobrze.
Rewers
Jak miło zobaczyć film kandydujący do Oscara, który nie jest kolejnym łzawym dramatem trudnym do zrozumienia nawet dla rodowitego polaka! Rewers ma wszystko, co potrzebuje kino na wysokim poziomie – ciekawą historię balansującą na granicach thrillera, dramatu i czarnej komedii, wyborne aktorstwo i doskonałą muzykę. Czegóż chcieć więcej?
Rozczarowania roku – miały szansę na bycie idealnymi, ale coś nie wyszło, a szkoda…
9
W tym filmie drzemał ogromny potencjał. 10-minutowa animacja na podstawie której powstał film była świetna. Niestety, Shane Acker rozciągnał 10 minut do 80, dodał parę efektownych plenerów, kilka nowych scen oraz 7 nowych antypatycznych postaci (no dobra, bliźnięta były urocze). Film jest okropnie przewidywalny i nie wzbudza w widzu empatii. Oglądamy jak bohaterowie giną i… nie czujemy nic. Po obejrzeniu filmu pamiętamy tylko piękną animację, bo ona jest naprawdę godna zapamiętania.
Harry Potter i Książę Półkrwi
Szósta część przygód młodego czarodzieja jest z pewnością zdecydowanie lepsza od piątej (dla mnie – najsłabszy film z wszystkich ekranizacji), jednak do dzieła Alfonso Cuarón mu bardzo daaallleeko. Co jest złego w Księciu Półkrwi? Za dużo w nim komedii romantycznej, za mało magii. Gdzie ten niepokój związany z powrotem Voldemorta? W filmie prawie go nie uświadczmy (poza scenami na ulicy Pokątnej), natomiast romantycznego lukru jest dużo. Dobrze, że David Yates próbował dodać coś od siebie – udany atak Śmierciożerców na Norę był mistrzowski, szkoda że tego rozmachu brakło w ostatnich scenach i zamiast bitwy o Hogwart dostaliśmy pochód przez Hogwart.
Wrogowie publiczni
W obsadzie - Johnny Depp, Christian Bale oraz Marion Cotillard, na stołku reżysera - Michael Mann. Ten projekt nie mógł być słaby. I nie był, ale do ideału mu daleko. Widz oczekuje od dwójki głównych bohaterów prawdziwej konfrontacji, tymczasem dostaje parę dość nudnych rozmów. Dodatkowo Christian Bale znowu powtarza swoje wcześniejsze role, aż chce się krzyknąć – chłopie daj spokój!
Paranormal Activity
Deszcz pozytywnych opinii na Rottentomatoes wydawał się mówić sam za siebie. Tymczasem zamiast trzymającego w napięciu horroru w stylu Blair Witch Project dostaliśmy nudę trwającą 80 minut. Oczywiście, było kilka dobrych scen oraz jeden plagiat z [REC]’a, ale napięcie po chwili opadało i trzeba było niecierpliwie wyczekiwać na kolejny wzrost adrenaliny. A miało być tak pięknie…
Miasto ślepców
Pomysł na film był dobry – świat zaczyna ogarniać dziwna choroba – ludzie zaczynają ślepnąć. Niestety, twórcom nie udało się stworzyć ciekawych postaci (żaden z bohaterów nie posiada imienia!), których poczynania są czasami głupie. Na pocieszenie mamy przepiękne zdjęcia i dobrą scenografię. Szkoda, że tak mało.
X-Men Geneza: Wolverine
A miało być tak pięknie! Wcześniejsze filmy z sagi X-Men były filmami dobrymi (z tym, że trzecia część była nieco słabsza), reżyserią zajął się Gavin Hood, a obsada prezentowała się imponująco. Niestety, Hood tak bardzo rozkochał się w efektownych pojedynkach pomiędzy mutantami, że zapomniał o wszystkim innym. Tak więc sceny akcji są imponujące, a fabuła i dialogi upośledzone. Ciekawe, czy druga część przygód Wolverine’a będzie wzrostem czy upadkiem formy?
Opowieści na dobranoc
Zapowiadała się urocza, lekka historia w stylu Zaczarowanej. Zamiast tego widzowie dostali nudziarstwo pełne moralizatorstwa plus kilka ciekawych pomysłów. Ale dzieciom powinno się podobać.
Terminator: Ocalenie
Powiedzmy sobie szczerze – to nie jest dobry film. Ale z czystej sympatii dla trylogii Terminatora, T-800, Johna Connora i Kyle’a Reesea daję ten film tutaj. Bo scenografia była ładna, a i efekty specjalne też niezłe.
Galerianki
Temat przedstawiony w filmie był ważny i interesujący. Niestety, coś w filmie nie wyszło, czegoś w nim brakowało, coś w nim zgrzytało. Język jakim posługują się tytułowe Galerianki pasuje bardziej do bohaterów książek Masłowskiej niż do zepsutych moralnie nastolatek, także przemiana głównej bohaterki nie przekonuje do końca. Niemniej jest to film dobrze zagrany, o wiele lepszy od 30-minutowej etiudy.
Zack i Miri kręcą porno
Początki były świetne – mocne i zarazem zabawne podejście do tematu, przemysł poro powinien być dumny z takiej parodii. Niestety, gdy fabuła przechodzi z kierunku parodii na komedię romantyczną, wszystko siada – obsceniczność, humor, aktorstwo. A puenta prosi o pomstę do nieba.
Antychryst
To w jaki sposób von Trier traktuje w swoich filmach kobiety przemilczę, bo nie warto się rozpisywać. Antychryst, to film z ambicjami na ideał, niestety reżyserowi zachciało się uciec w erotykę i przemoc. O ile tą pierwszą da się jeszcze zrozumieć, to przemoc jest zupełnie niepotrzebna, psychiczne starcie między bohaterami byłoby o wiele ciekawsze niż krew tryskająca z penisów lub łechtaczek.
Powrót do Brideshead
W przypadku tego filmu powinno się stworzyć nowe stopniowanie przymiotników: „doskonałe – słabsze - nudne!”. Taki jest właśnie ten film – zaczyna się doskonale, napięcie rośnie, a atmosfera jest duszna od namiętności. Potem reżyser otwiera drzwi, wietrzy pokój, wygania napięcie i namiętności i zaprasza nudę, która gości do końca filmu. Mogło być lepiej.
Najgorsze filmy 2009 roku – były słabe i tyle :D
Egzorcyzmy Dorothy Mills
Czego o tym filmie dystrybutorzy nie pisali! Wzruszający jak Sierociniec, zaskakujący jak Szósty Zmysł etc., etc. Ja proponuję dodać jeszcze inne porównanie: Nudny jak Egzorcyzmy Dorothy Mills.
G.I. Joe: Czas Kobry
Dowód na to, że plastik wcale nie jest fantastik. Bohaterowie biegają w lewo, to znowu prawo, strzelają do siebie z dziwnych odpustowych pistolecików, a jedyną frajda jaką ma widz to szukanie w tym wszystkim sensu. Lepiej zostać przy plastikowych żołnierzykach.
Transformers: Zemsta upadłych
Zasada dotycząca filmowych kontynuacji jest od lat taka sama – ma być głośniej, szybciej i ogólnie wszystkiego ma być więcej w porównaniu do pierwowzoru. Tak jest w Transformersach – więcej przeciwników, więcej wybuchów, więcej strzałów, więcej wszystkiego. Jednak „więcej” wcale nie oznacza lepiej – Zemsta upadłych jest nużąca, irytująca i głupia. Takim kontynuacjom mówię: NIE!
Zabójcze ciało
Dowód na to, że Oscar dla Diablo Cody za Juno był wielką pomyłką. Zabójcze ciało jest pretensjonalnym horrorem dla nastolatek z debilnymi dialogami i koszmarną rolą wypacykowanej Megan Fox. Jedynym plusem filmu jest Amanda Seyfried, ale jedna Amanda dobrego filmu nie czyni.
Zmierzch, Księżyc w nowiu
Nie ma sensu dwa razy wypisywać tych samych błędów, więc oba filmu o pięknych wampirach opisuje tutaj. Największym zarzutem jest to, że zamiast rozwinąć potencjał książek (minimalny, ale jednak), twórcy uciekli w tandetny i przesłodzony romans. Wampiry połyskujące w blasku słońca uprzejmie przemilczę.
Dragonball: Ewolucja
Do wszystkich filmowców – obejrzyjcie Dragonballa, zrozumcie, że anime nie da się przełożyć na język filmu i dajcie sobie spokój z wszystkim ekranizacjami. Do widzów – nie oglądajcie Dragonballa bo to głupota z słabymi efektami specjalnymi i żałosnym aktorstwem, na plus można powiedzieć, że Emmy Rossum ładnie wygląda w stylizacji „na Bulmę”.
Nienarodzony
Czego w tym filmie nie ma! Jest dybuk, są eksperymenty na dzieciach w Oświęcimiu, jest nienarodzony bliźniak, jest klątwa, jest prześladowana bohaterka, są egzorcyzmy, jest połamany dziadek… A czego nie ma? Sensu.
Horsemen - jeźdźcy Apokalipsy
Kolejne słabe popłuczyny po Siedem Davida Finchera. Tym razem morderca wzoruje się na biblijnych Jeźdźcach Apokalipsy… Brzmi ciekawie? Owszem. Rozwinięcie fabuły jest natomiast żałosne i spodoba się jeno niezrozumianym dzieciom emo.
Zapowiedź
Czy ja czuję zapach nominacji do kolejnej Złotej Maliny dla Nicolasa Cagea? Aktor chyba wziął sobie za cel granie w wszelkich pojawiających się filmowych gniotach i oto dostaliśmy Zapowiedź – nudny film z idiotycznym zakończeniem, które nie śniło się filozofom.
Push
X-men spotyka Heorsów, Herosi i X-men spotykają Jumpera i… otrzymujemy Push – efektowną głupawkę o ludziach posiadających niezwykłe moce. Wszystko już było poza jednym – ich moce powstały dzięki… eksperymentom zleconym przez Hitlera podczas II wojny światowej! Tak, nie ma jak finezja.
Siedem dusz
Żałosny film. Dosłownie żałosny – wszystko jest w nim tak smutne i nieszczęsne, że zęby bolą. Podejrzewam, że twórcy chcieli wzruszyć widza. Nie udało się. Wynudzenie natomiast jest pierwszej klasy. Żal tylko tak dobrych aktorów na ten film.
Nieproszeni goście
Amerykańska wersja koreańskiego horroru Opowieść o dwóch siostrach. Twórcy zamiast wzorować się na doskonałym klimacie, cudownej muzyce i przepięknych zdjęciach, woleli uciec w efektowność dodając parę głupich wątków. Dziękuję bardzo, pozostanę przy azjatyckich horrorach.
Spirit - Duch Miasta
Po sukcesie filmowego Sin City, Frank Miller uwierzył, że jest dobrym filmowcem i nie dość, że napisał scenariusz to jeszcze wyreżyserował film na podstawie komiksu Willa Eisnera, gdzie zamiast ciekawej historii bardziej liczyła się efektowność i piękne kobiety. Heroiny zaiste piękne, efektowność przerysowana i zwalona od Sin City. Wolę poczytać komiks.
Kochaj i tańcz
Chcesz zobaczyć dużo reklam? Włącz telewizję Polsat! Chcesz zobaczyć tańczącą Izę Miko? Obejrzyj Wygrane marzenia! Chcesz posłuchać fajnej muzyki? Włącz radio RMF FM! Chcesz zobaczyć jak Jacek Koman tańczy tango? Koniecznie obejrzyj Moulin Rouge! Chcesz zaoszczędzić sobie czas? Daruj sobie Kochaj i tańcz.
Na dziś to wszystko, do końca tygodnia na blogu pojawią się najciekawsze premiery 2010 roku.
Gosiak