AHS to nowy serial twórców kultowego już Glee - Ryana Murphyego i Brada Falchuka. Spodziewacie się kolejnego słodkiego serialiku? Błąd! Tym razem dostaniemy (zgodnie z tytułem) horror. Szczegóły fabuły nie są za ochoczo wyjawiane, wiadomo, że historia skupi się na rodzinie wprowadzającej się do nawiedzonego domu… Brzmi jak punkt wyjściowy pełnometrażowego filmu. Ciekawi mnie, czy serial utrzyma taki format*. Jak będzie, zobaczymy, ale już na wstępie chwalę doskonałe materiały promocyjne w stylu marketingu wirusowego – co jakiś czas pojawia się króciutki filmik z wskazówką dotyczącą fabuły. Są one okropnie niepokojące, a jednocześnie fascynujące… ale fabuły dostrzec w nich nie potrafię :)
A jakby wskazówek było mało, twórcy zaproponowali możliwość zrobienia kawału swoim najbliższym – wystarczy się zarejestrować na stronie, a może dziwna, czarna postać pojawi się w twoim domu… Choć skoro to American Horror Story to raczej tylko na terenie USA, oczywiście jeśli te filmiki nie są zaaranżowane. Nawet jeśli, to czarna postać jest creepy!
Podsumowując – widzę w tym serialu ogromny potencjał, mam nadzieję, że nie ograniczy się tylko do fascynującej kampanii promocyjnej.
Gosiak
*brytyjski mini-serial Marchlands poradził sobie zacnie z tym wyzwaniem.
Już całkowicie ochłonęłam po finale szóstego sezonu, który imho był zdecydowanie najlepszym ze wszystkich finałów. Chyba pierwszy raz widzowie nie mieli pojęcia co się dokładnie stanie w przyszłym sezonie. I tu brawa dla scenarzystów za doskonałe stopniowanie napięcia w ostatnich odcinkach szóstej serii oraz za logiczne wyjaśnienie zmiany Cassa… choć jednocześnie mam ochotę ich zdzielić po głowie za taki nędzny występek, gdyż Castiel jest zdecydowanie moim ulubionym bohaterem i wolę go jako good guya… choć jego mianowanie się bogiem było rewelacyjne… aaach, pomimo ochłonięcia wciąż nie wiem czy zły Cass bardziej mnie cieszy czy też wkurza. ^^’
No dobrze wstęp za nami, teraz podumajmy nad tym co może się stać w nadchodzącym sezonie… Na początku może parę moich pomysłów, których nie warto brać na serio… Chyba!
Pomysł 1 czyli Prawowity Szeryf Powraca!
W dużym skrócie: powróci prawdziwy Bóg (być może pod postacią Chucka) i przywraca wszystko do porządku, możliwe użycie siły… Co źle wróży Castielowi. Zobaczmy, jak skończył zbuntowany anioł Bartleby w filmie Dogma:
Ałć! A film polecam!
Pomysł 2 czyli Uriel ma naśladowcę
Castiel kiedyś oświadczył, że anioł Uriel jest niezwykle dowcipny. To musiało być naprawdę niezwykle wysublimowane poczucie humoru, bo żadnego żartu Uriela nie zapamiętałam… albo takie żarty rozumieją tylko anioły. No to może i deklaracja Cassa była tylko dowcipem i 7 sezon zacznie się od tekstu w stylu: „Hahaha, żartowałem! Ale macie miny!” - podejrzewam, że po czymś takim ktoś skończyłby z obitą gębą.
Pomysł 3 czyli skoro był Lovecraft, to może i…
… Cthulhu? No co? :D On mnie przeraża a jednocześnie fascynuje. Czort wie jakie dziwy siedziały w Czyśćcu. Może Wielki Przedwieczny zostałby wchłonięty przez Cassa a chwilę później wyswobodziłby się (tzn. rozerwał anioła na strzępy) i ruszył na podbój naszego świata. Oj. To dopiero byłoby wyzwanie dla braci Wu!
A teraz już na poważnie…
Wszystko wskazuje na to, że Castiel będzie tym złym siódmego sezonu… ale czy na pewno? Czytałam, że Misha Collins pojawi się tylko w DWÓCH odcinkach najnowszej serii. Nie wiem czy to prawda, ale jeśli tak to chyba rola evil bossa odpada... a może i nie, w końcu Azazel też pojawiał się okazyjnie, całą czarną robotę wykonywały jego przydupasy. Może i Cass wycofa się do Królestwa Niebieskiego, a bracia będą główkować co z nim począć. Istnieje też opcja, że zmienią aktora grającego Castiela, co w Supernaturalu miało już kilka razy miejsce (Meg, Ruby, Rafael a także sam Cass, który tymczasowo przejął ciało córki swojego naczynia), choć mam nadzieję, że tak się nie stanie, bo to tak jakby podmienić Jareda Padaleckiego czy też Jensena Acklesa. Oczywiście, istnieje też szansa na ekspresowe rozgromienie Castiela. Niemożliwe? A właśnie, że tak! Przypomnijmy sobie niejaką Eve, pojawiającą się z wielką pompą i pokonaną w kilka chwil. A Cassa wbrew wszystkiemu będzie łatwo pokonać, w końcu Śmierć oświadczył, że potrafi zabić Boga, a Dean jakieś wtyki u niego ma, więc… Na szczęście w Supernatutalu co chwila ktoś umiera, by po chwili wrócić, uff!* Istnieje też (mała) szansa, że anioł i łowcy staną po tej samej stronie barykady, by stawić czoła komuś bardzo potężnemu – ponoć na planie siódmego sezonu dostrzeżono odtwórcę roli Lucyfera - Marka Pellegrino. Oczywiście, szybko wydano oświadczenie, że to tylko odwiedziny, ale to samo mówiono o Hugh Jackmanie, gdy przyłapano go na planie X-men - Pierwsza klasa, a tymczasem dostaliśmy bardzo smaczne cameo Logana. Czy tym razem twórcy mówili prawdę, zobaczymy wkrótce.
Świętobliwi bracia Wu, czyli „my jesteśmy cacy, ty jesteś ble!”
A teraz taka rozkmina na temat zachowania Winchesterów. Dobrze wiemy, wiele przeszli i doświadczyli, ale to nie usprawiedliwia ich zachowania jakby zeżarli wszystkie rozumy. Niestety tak ich właśnie odebrałam w końcowych epkach szóstego sezonu (szczególnie Sama). Nie, ja nie rozgrzeszam Castiela, bo uważam że źle uczynił zachowując w tajemnicy pakt z Crowleyem, choć z drugiej strony robił to w dobrej wierze, co i tak zostało opacznie zrozumiane. I co tam, że jednego z braci wyciągnął z piekła, a drugiego z klatki, co tam że zginął dwa razy wspierając ich, co tam że zjawiał się na każde ich zawołanie, mimo że w niebie za wesoło nie było, zapomnieć o tym wszystkim! Cass o czymś nie powiedział, wiec pewnikiem jest że przepełnia go zło w czystej postaci. Szkoda, że bracia zapomnieli o swoich występach takich jak torturowanie ludzi w Piekle lub picie krwi demonów. Czyżby pamięć krótkotrwała? To wiele by nam wyjaśniało…
O opętaniu słów parę…
A czy Cass jest na pewno zły? Ja z ciężkim sercem stwierdzam, że raczej tak, ale czytałam opinię, że został opętany przez dusze, które wchłonął. Koncepcja ciekawa, ale czy nie za prozaiczna? Gdybym już miała obstawić opętanie, to prędzej obstawiłabym właśnie Lucyfera. Może to z mojej strony duża nadinterpretacja, ale przypomnijmy sobie w jaki sposób Castiel został zabity przez Upadłego Anioła, a potem pomyślmy w jaki sposób skończył Rafael. Podobnie? Ano, podobnie. Moim drugim pomysłem na opętanie jest… Cthulhu. No przepraszam, nie chcę się powtarzać, ale nie sądzę, by tego Lovecrafta wprowadzili od tak do fabuły. A zobaczmy co na temat Pana Snów mówi Wikipedia:
„Cthulhu, mimo uśpienia, może wpływać na ludzi poprzez nawiedzanie ich snów, podsuwanie im koszmarnych wizji miast cyklopowych, swojej osoby czy innych miejsc we wszechświecie, dlatego też bywa nazywany Inicjatorem lub Panem Snów. W ten właśnie sposób utrzymuje swoje kulty na Ziemi oraz zawiera pakty z istotami inteligentnymi.”
Może więc nie tyle opętanie co jakiś pakt? To byłoby ciekawe…
Zbliżając się do końca oświadczam, że niecierpliwie czekam na kolejny sezon, liczę na powrót dobrego Cassa (albo złego Cassa łojącego tyłki braciom, muhaha) i lek na pamięć dla Deana i Sama. Niech anioły i inne stwory będą z wami!
Gosiak
PS. Przy swoim dumaniu nie brałam pod uwagę opisów epizodów na Wikipedii, które pojawiły się nagle i równie nagle znikły, co może oznaczać, że są tylko wymysłami jakiegoś zagorzałego fana.
*poza Belą, ona przepadła jak kamfora i miejmy nadzieję, że tak zostanie!