Czy to bajka, czy nie bajka, myślcie sobie,...
Zanim zacznę na dobre zastanówmy się nad tym, czym jest baśń? Wikipedia na ten temat mówi…
Baśń (nazywana też bajką) – jeden z fantastycznych gatunków epickich, zazwyczaj niewielkich rozmiarów, odwołujący się zwykle do folkloru. Dominują w niej elementy fantastyki; opowiada o siłach nadprzyrodzonych, cudownych zdarzeniach, nadnaturalnych postaciach i zjawiskach. Jedną z ważniejszych cech baśni jest nieokreślony czas i miejsce akcji. Zawiera ludową mądrość, przedstawia wierzenia ludowe i magiczne; baśń może być osnuta na podaniach, legendach.
No dobra, a czym jest bajka?
Bajka – krótki utwór literacki zawierający morał (pouczenie), może być wierszowany i żartobliwy. Morał może znajdować się na początku lub na końcu utworu albo wynikać z jego treści. Istotną cechą bajki jest alegoryczność. Bohaterami bajek mogą być ludzie, a także zwierzęta, przedmioty i zjawiska, które uosabiają typy ludzkie, cechy charakteru lub przeciwstawne poglądy i stanowiska.
To oczywiście jest prawda, choć w niektórych bajkach morał aż bije po oczach, w innych trzeba dłużej nad nim pomyśleć. Do bajek z tego pierwszego rodzaju zdecydowanie należą te stworzone przez Ezopa. U tego twórcy głównymi bohaterami zawsze były zwierzęta – wilki, owce, osły, pasikoniki czy też mrówki. Ich poczynania są, moim zdaniem, przesadnie moralizujące, pewnie dlatego nigdy ich nie lubiłam. Już jako mała dziewczynka nie mogłam znieść bajek, w której wilk zjada zbłąkaną owieczkę czy też gospodarz bije osła, który chciał być kochany przez swojego właściciela tak jak kochany jest pies.
Bajki pośrodku czyli, w których morał czasem jest widoczny, a czasem nie to baśnie barci Grimm oraz Charlesa Perraulta. Warto zauważyć, że zarówno u braci jak i Perraulta powtarzają się znane postacie - Czerwony Kapturek, Kopciuszek czy Tomcio Paluch. Nie tak dawno miałam styczność z baśniami braci Grimm (z tymi prawdziwymi, a nie ugrzecznionymi) i stwierdzam, że nie będę ich czytać swojemu dziecku, są stanowczo za brutalne… Choć widziałam kiedyś wywiad z panią psycholog, która oświadczyła, że dzieci inaczej odbierają brutalne bajki niż dorośli – my widzimy spaloną w piecu Babę Jagę, dzieciaki – Jasia i Małgosię wolnych od przebrzydłej staruchy. Może to i racja, ale i tak zdam się na jakieś ugrzecznione wersje, jeśli nie dla zdrowia psychicznego swoich dzieci, to dla swojego. Co do Perraulta to czytałam go bardzo, bardzo dawno temu, ale jego baśnie zapamiętałam jako bardziej rozbudowane niż te Grimmów. W nich chyba dialogi nawet były… a może nie było. Nie chcę bzdur pisać więc, może przejdę do kolejnego akapitu…
Trzecie baśnie to takie, nad którymi trzeba dłużej pomyśleć, w tym rodzaju przoduje Andersen. Jego dzieła są w większości przeraźliwie smutne i skupiają się głównie na samotności głównych postaci i poszukiwaniu przez nich bliskości. Oto Brzydkie Kaczątko szukało miejsca na świecie, Gerda chciała uratować Kaja z rąk Królowej Śniegu, a osamotniona Dziewczynka z zapałkami umiera samotnie na ulicy. Gdy byłam dzieckiem nie przepadałam za baśniami Andersena , ale i tak wolałam je o bajek Ezopa. Teraz, gdy dorosłam dostrzegam w nich o wiele więcej i zaczynam współczuć Andersenowi – nie miał za szczęśliwego życia, co odzwierciedla się w jego baśniach. Baśniach pięknych, ale chwytających za gardło i serce.
Po tym wstępie czas przejść do mojego głównego celu tej notki – analizie ekranizacji i wariacji na temat najsłynniejszych baśni znanych nam z dzieciństwa. Bajki Ezopa pomijam bo dalej ich nie lubię, no i także nie mają one za dużo adaptacji. Zacznijmy od…
Czerwony Kapturek
…czyli dziecko nie idź z obcym, bo może cię spotkać coś bardzo, bardzo złego…
No ale jeśli Czerwony Kapturek chce się bronić? – podejrzewam, że tak zapytali twórcy filmu Pułapka z Ellen Page i Patrickiem Wilsonem w rolach głównych. Tutaj wilk jest mężczyzną z niebezpiecznym zamiłowaniem do młodych dziewczyn. Przez czat poznaje 14-letnią Hayley i zaprasza do siebie, czego wkrótce pożałuje, bo zostanie przelana jego krew, równie czerwona co kaptur nastolatki…
Inne podejście do Czerwonego Kapturka zaprezentowano w filmie Neilego Jordana, Towarzystwo Wilków. Film przepełniony jest symbolami, często nabierającymi sensu po głębszej analizie filmu. Całość przedstawia seksualne przebudzenie głównej bohaterki i wejście w świat dorosłych. Mroczne zdjęcia, niepokojące sceny i fascynujący klimat sprawiają, że Towarzystwo Wilków jest moim zdaniem zdecydowanie najlepszą wariacją na temat bajki o Kapturku. Gwarantuję, niektóre sceny pozostaną pamięci widza na długo.
Tego samego nie mogę powiedzieć o najnowszym filmie Catherine Hardwicke – Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie. Poprzednim filmem Hardwicke była pierwsza część Sagi Zmierzch, która rzuca długi i słodki cień na Dziewczynę… Oto śliczna i niewinna Valerie jest głęboko zakochana w swoim przyjacielu z dzieciństwa, ale matka chce ją wydać za innego, bogatszego młodziana. Dodatkowo wilk zaczyna mordować mieszkańców wioski i wszystko wskazuje na to, że groźnym stworzeniem jest ktoś, kogo zna. Może gdyby za historię wziął się scenarzysta z pomysłem, coś by z tego wyszło, bo potencjał był. Niestety, zamiast tego dostaliśmy słodką i plastikową opowiastkę, pozbawioną logiki i klimatu. Jedynym plusem jest rewelacyjna muzyka, która jednocześnie jest także i minusem – do filmu pasuje jak pięść do nosa. Ale do słuchania podczas pisania notki nadaje się idealnie! (Zgadnijcie, co teraz słucham? :D)
Z bajek animowanych jedyna jaka przychodzi mi na myśl to Czerwony Kapturek – Prawdziwa Historia. Pomimo topornej animacji, bajka jest sympatyczna, a śpiewający kozioł głęboko zapada w pamięć.
Ostatnim filmem z motywem Czerwonego Kapturka o którym warto wspomnieć jest Upiorna Noc Halloween. Jedna z nowelek opowiada o Laurie (w tej roli Anna Paquin), która przebrana jest za Czerwonego Kapturka, choć jej natura jest zdecydowanie bardziej wilcza…
Ośla skóra
Hym, no i tu już mam problem ze znalezieniem morału. Jedyny jaki przychodzi mi do głowy to taki, że kazirodztwo jest złe.
Ośla skóra nie może się pochwalić licznymi adaptacjami. Ja znam tylko jedną, francuską z przepiękną Catherine Deneuve w roli głównej. Jako mała dziewczynka uwielbiałam ten film, chore zapędy ojczulka głównej bohaterki mnie nie zrażały, większą uwagę zwracałam na piosenki, strojne sukienki księżniczki i kolorowy, bajkowy świat. Dorosłam, obejrzałam i całość wydała mi się ciężkostrawna. Pomijając już wątek kazirodczy, raziła mnie całościowa psychodeliczność. Lubię psychodelę, ale w tym przypadku mnie odrzuciła.
Ośla skóra jest wg mnie idealnym pomysłem na kolejną bajkę Disneya. Oczywiście po odpowiedniej przeróbce. Może księżniczka musiałaby uciec z okupowanego państwa? Jestem więcej niż pewna, że można by jakoś sensownie to wytłumaczyć i stworzyć kolejną cudowną animację na miarę zeszłorocznych Zaplątanych. A skoro już o nich mowa…
Roszpunka
Czyli… zanim zaprosisz do siebie chłopaka na początku przedstaw go mamusi?
I w tym przypadku nie istnieje za dużo filmów. Mamy niemiecką ekranizację (uch, nie chcę wiedzieć jak ich Roszpunka wygląda!), wersję z Barbie w roli głównej oraz Disneyowską wariację. O tej trzeciej wstyd nie wspomnieć, gdy jest to cudowny tematyczny powrót Disneya do mojego dzieciństwa. Jest ślicznie, zabawnie, śmiesznie i można oglądać wciąż i wciąż i tak nie jest nudno :). Oczywiście, historia uległa kilku większym zmianom – Roszpunka nie zostaje wymieniona na kapustę przez swoich rodziców, a wykradziona przez złą czarownicę, nie mamy też księcia, a sprytnego złodzieja, a piękne złote włosy głównej bohaterki potrafią uzdrawiać, odmładzać, a także… świecą. To ostatnie zdecydowanie przydatne w nocy, można zaoszczędzić na żarówkach!
Żabi król
... nie oceniaj po wyglądzie!
I kolejna baśń z bardzo oszczędnymi ekranizacjami, bo do głowy przychodzi mi tylko nieudana ekranizacja Disneya, czyli Księżniczka i Żaba. Jak dla mnie okropnie zmarnowany potencjał, raczej już do niej nie wrócę, na jeden, bardzo męczący, seans.
Na koniec mogę dodać, że motyw całowania żaby w filmach jest bardzo popularny. Pomyślcie, mi do głowy przyszło natychmiast pięć tytułów :).
Jaś i Małgosia
Jedzenie słodyczy jest zgubne?
Fascynującą wariację na temat Jasia i Małgosi stworzył Koreańczyk Pil-Sung Yim. W jego filmie to nie rodzeństwo błądzi w lesie, a dorosły mężczyzna. Eun-Soo trafia do przepięknego domku zamieszkanego przez trójkę dzieci, które nie potrafią dorosnąć… Wspaniały i klimatyczny film na pograniczy horroru, fantastyki i dramatu.
W 2012 roku będzie mieć premierę film Hansel and Gretel: Witch Hunters. Opowie on o dalszych losach Jasia i Małgosi, którzy zdecydowali się zostać… łowcami czarownic. W rolach głównych zobaczymy Gemmę Arterton i Jeremy'ego Rennera.
Początkowo to miał być jeden długi artykuł, ale po jego zapisaniu okazało się, że jest zdecydowanie za długi, plus zdjęcia i filmiki stał się wręcz mega-długi. Dlatego w najbliższych dniach pojawi się kontynuacja. Mam nadzieję, że się miło czyta :).
Gosiak