Czy to bajka, czy nie bajka, myślcie sobie,...
W dzisiejszym FAPie powracam do wymieniania a nie informowania. Tym razem przestawię filmy i animacje, które często wykorzystywały bajkowe klimaty, choć nie były oparte na znanych nam tytułach baśni.
Księżniczka i chochliki
Pamięta ktoś? Jak byłam mała, oglądałam nagminnie. Niestety, dorosłam, obejrzałam jeszcze raz i z żalem odkryłam, że cała magia uleciała gdzieś. Animacja zrobiła się toporna i niezbyt ładna, fabuła średniawa, jedynie piosenki dawały radę. No i kot księżniczki, on też na plus:).
Parnassus
Zdecydowanie, Terry Gilliam ma rozbuchaną wyobraźnię. Szkoda tylko, że często starcza mu pomysłów tylko do wizualnej strony, natomiast scenariusze kuleją. W tym przypadku duży wpływ na całość miała śmierć Heatha Ledgera, ale mimo to nierówność scenariusza bije po oczach. Całość można traktować jako ładną bajeczkę, nie wiem tylko czy dla dorosłych, czy też dzieci.
Ostatni jednorożec
No, akurat w tym przypadku animacja jest oparta na książce, ale nie mogłam się powstrzymać przed umieszczeniem tutaj tego tytułu, był jedną z moich ulubionych bajek z dzieciństwa. W przeciwieństwie do wspominanej wyżej Księżniczki i chochlików, czas nie odcisnął na niej aż tak wielkiego piętna. No, może animacja mogłaby być ładniejsza (przez cały seans miałam nieodparte wrażenie, że dla rysowników ważny jest tylko Jednorożec, reszta może wyglądać byle jak czyli nie za pięknie), ale muzyka jest prześliczna (te piosenki!), a historia jest przepiękna, choć zdecydowanie bardziej skierowana dla starszego widza.
Przygody małego Nemo w krainie snów
W żartach mogę stwierdzić, że to Incepcja dla dzieci. Oto mały Nemo przenosi się do tytułowej Krainy Snów, magicznego miejsca rządzącego przez dobrego króla. Niestety chłopiec popełnia błąd, który ma negatywny wpływ na całą krainę. Razem z przyjaciółmi wyrusza w niebezpieczną podróż by naprawić swoje czyny. A jak bajka prezentuje się po latach? Bardzo dobrze. Animacja jest prześliczna, fajny klimat, no i oczywiście ciekawa historia, gorąco polecam. Jak ktoś nie oglądał, może nadrobić dzięki serwisowi Youtube.
Miasto zaginionych dzieci
Jean-Pierre Jeunet kocha tworzyć plastycznie piękne filmy i to w nim lubię. Czego nie lubię? Jakiejś dziwnej maniery w jego filmach, przerysowania, wręcz komiksowości. O ile w Amelii mi to w ogóle nie przeszkadzało, to w kolejnych jego dziełach zaczęło mnie to bić po oczach. I właśnie ta maniera sprawiła, że podczas oglądania Miasta… zaczęłam się martwić, że zaraz puszczę pawia. Wolałabym, żeby tą historię opowiedziano w mroczniejszy sposób, w końcu miała duży potencjał. Zamiast tego dostaliśmy efektowny odstraszacz od filmów Jeuneta.
Fringe
Dwudziesty epizod 2 sezonu w ciekawy sposób odrywał się od wątku dwóch światów – Walter musi zaopiekować się siostrzenicą Olivii i decyduje się powiedzieć jej bajkę. Oczywiście, Walter to Walter, więc bajka nie może być normalną Śnieżką czy też Kopciuszkiem. Choć epek Brown Betty był wyraźnym odcinkiem – zapychaczem tuż przed wielkim finałem, podobał mi się – Olivia w kręconych włosach, Broyles rodem z Chinatown i śpiewająca Astrid, jestem na tak!
Opowieści na dobranoc
Kolejny bajkowy niewypał. Scenarzyści nie potrafili w pełni rozwinąć ciekawego pomysłu, więc brak pomysłów zastąpili moralizatorstwem, w końcu dzieci muszą się czegoś nauczyć!
Koralina i tajemnicze drzwi
Gdy dowiedziałam się, że Koralina, jednak z ciekawszych książek Neila Gaimana zostanie zekranizowana za pomocą kukiełek, niezbyt się ucieszyłam, marzył mi się mroczny film z aktorami, baśń ocierająca się o horror. Kolejne trailery też mnie nie przekonywały, wszystko wydawało mi się za cukierkowe. No ale postanowiłam dać Koralinie szansę i spodobało mi się. Co prawda książkę w niektórych miejscach ugrzecznili, ale można było przymknąć na to oko. Podobało mi się posunięcie, które mogliśmy zobaczyć także w Gnijącej Pannie Młodej – rzeczywistość jest szara i ponura, natomiast ten drugi świat bajkowy i kolorowy. Co jeszcze tu dodać – dubbing świetny, ale jak zwykle – tylko w oryginale.
Magia uczuć
Historia młodego mężczyzny i dziewczynki, którzy poznają się w szpitalu. On stara się wylizać z wypadku, ona ma złamaną rękę. Żeby zabawić dziewczynkę Roy opowiada jej baśń o przygodach Błękitnego Bandyty i jego towarzyszy. Stopniowo granice pomiędzy rzeczywistością a baśnią zaczynają się zacierać… Kilka razy pisałam, napiszę znowu - Tarsem Singh, reżyser filmu, kocha przerost formy nad treścią. Pod względem wizualnym jego filmy zapierają dech w piersiach, pod względem fabularnym – albo są miażdżąco słabe, albo mocno średnie. Magia uczuć należy do tej drugiej kategorii, może nie powala swoją głupotą, ale też nie bawi jak powinna. Obie historie – i ta rzeczywista, i ta baśniowa potraktowane są po łebkach, nie wywołują w widzu żadnych emocji. Ot, są i tyle. Na plus mogę zaliczyć duet Lee Pace - Catinca Untaru. Tego pierwszego wkrótce zobaczymy w ostatniej części Sagi Zmierzch, a potem zostanie ojcem Legolasa w Hobbicie. Co do Catinci, to mam nadzieję, że gdzieś ją jeszcze zobaczymy, szkoda zmarnować taki talent.
Niekończąca się opowieść
Z trylogii Niekończącej się opowieści tylko 1 część zachowała klimat wspanialej książki i była jej w miarę wierna. Niestety, druga część była już strasznie męcząca, a trzecia była już tak durna, że nie chcę o niej pamiętać.
Zaklęta w sokoła
Baśń dla starszych, nie dlatego, że są w niej jakieś straszne drastyczne sceny czy też erotyka, po prostu fabuła dziecko będzie nudzić, wiem z własnego doświadczenia. Film może głowy nie urywa, ale jednocześnie nie zabija głupotą. I do tego Rutger Hauer w roli rycerza, ach! A, dodam jeszcze, że Zaklęta w sokoła ma dość śmieszną ścieżkę dźwiękową, jakby ukradzioną z innego filmu. Sami posłuchajcie… (Podczas słuchania wyobraźcie sobie rycerza pędzącego na koniu przez stepy akermańskie – efekty jest zabójczy!)
Zaczarowana
Do Zaczarowanej podchodziłam jak do jeża, długo nie mogłam się zmusić do obejrzenia tego filmu. W końcu zmieniłam zdanie po wysokich ocenach na Rottentomatoes i Esensji. Obejrzałam i dodałam film do moich ulubionych. Zaczarowana jest uroczo bezpretensjonalna i pomysłowa, trudno się przy niej nie uśmiechnąć. Jakiś czas temu była mowa o drugiej części filmu, ale wieści znikły tak szybko jak się pojawiły. Może to i lepiej?
Kobieta w błękitnej wodzie
Ile złego o tym filmie mówili! Złote maliny się posypały! A ja wam powiem – mi się podobało. Może dlatego, że wcześniej oglądałam Nieustraszonych Braci Grimm i w porównaniu do nich Kobieta naprawdę miała bajkowy klimat. Całość może nie powalała na łopatki, ale seans na pewno nie bolał.
Kraina traw
Eeee… no jak opisać Krainę traw? Chyba najlepiej ograniczyć się do jednego słowa – psychodela. Ten film naprawdę jest dziwny i cholernie niepokojący, w pokraczny sposób miesza z sobą baśń z turpizmem. Można się czepiać, ale ciężko zapomnieć.
Labirynt fauna
Chyba jeden z moich ulubionych filmów w baśniowym klimacie, a także jeden z ulubionych filmów w ogóle. Pięknie pokazuje jak ważą role w życiu dziecka pełnią baśnie i wyobraźnia, szkoda tylko, że zostają one zestawione z wojenną rzeczywistością, co skończy się dla bohaterki tragicznie. Plus przerażający Pale Man, on powinien dostać własny film. Baśniowy horror, oczywiście :)
Labirynt
Nie oszukujmy się – bez Davida Bowiego, ten film nie byłby wart zapamiętania. Całość jest kiczowata i infantylna, ale w tym przypadku zarzuty wydają mi się plusami. No i ta muzyka, no Bowie… czy ja już o nim wspominałam? Tak, tak, Bowie świetny, a poza nim jeszcze jest Bowie… (I tak w nieskończoność.)
Na dziś tyle, bajkowy cykl powinien się skończyć właśnie tutaj, ale go polubiłam, więc jeszcze wróci z informacjami o bajkowych nowościach lub recenzjach lub czymś innym związanym z bajkami.
Gosiak