Wiem, że nic nie wiem...
Albo, że nie chcę wiedzieć. Ostatnio dość często zadaję sobie pytania. Różne pytania. I daję sobie na nie odpowiedzi. Różne odpowiedzi. Czasem bardzo bolą, ale trzeba zacisnąć zęby i je zaakceptować. Na szczęście nie jestem sama. To wspaniałe uczucie wiedzieć, że ma się kogoś, komu można powiedzieć wszystko. WSZYSTKO. Dawniej niechętnie opowiadałam o tym, co leży na dnie mojej duszy i o tym, co było. Ale nagle w moim życiu nastąpił niespodziewany przewrót - wspominam przeszłość o której chciałam zapomnieć, staram się akceptować przyszłość, z nadzieją myślę o przyszłości. Nie mam pojęcia w jaki sposób ta zmiana nastąpiła we mnie, ale cieszę się, że tak się stało. Może to krok do stania się lepszym człowiekiem?