W dzisiejszym odcinku będzie nieco obszerniej niż w poprzednim – skupię się na 6 sezonie Gotowych na wszystko i także 6 sezonie Housa, które zostały właśnie sfinalizowane. Z jakim skutkiem? Moja opinia na dole…
Aha, ostrzegam przed spoilerami, tak więc Kostku, nie czytaj tego! Przeskocz od razu do Housa! :D
Gotowe na wszystko sezon 6
Piąty sezon serialu był tak słaby, że całkowicie straciłam wiarę w tę serię. Jednak, gdy rozpoczął się kolejny sezon przygód zdesperowanych gospodyń domowych, zaczęłam wierzyć, że serial zaczyna powracać do dawnej formy. I tak było – przewodnia tajemnica była fascynująca, zatrudnienie Drei de Matteo było strzałem w 10, a jej postać, Angie ciekawiła a jednocześnie wzbudzała sympatię widza. Dodatkowo twórcy naprawili to co popsuli w poprzednim sezonie czyli ponownie połączyli Mike’a i Susan świętym węzłem małżeńskim, co nie spodobało się Katherine, która zaczęła niebezpiecznie balansować na granicy załamania nerwowego. Ciekawy był też wątek Bree wplątanej w płomienny romans z Karlem – miła odmiana, po 5 sezonach oglądania Bree jako idealnej i nieskalanej pani domu. Również historia Lynette przykuwała uwagę – jej próby ukrycia ciąży przed swoim szefem były ciekawe i zabawne. Tylko Gaby nie dostała ciekawego wątku – opiekowanie się irytującą Aną w ogóle nie przypadło mi do gustu. Jednak scenarzyści potrafili dodać trochę pieprzu i wprowadzili do historii Johna, byłego kochanka Gabrielle. Szkoda, że ten wątek został tak szybko ucięty i nie dostał odpowiedniego rozwinięcia! Pomimo to, serial oglądało się dobrze… do czasu. Po odcinku 10 (swoją drogą, kolejny słaby odcinek katastroficzny w serii, gdzie się podział ten dreszcz z Something's Coming czy Bang?) wszystko zaczęło się walić – scenarzystom najwyraźniej zaczęło brakować pomysłów i albo uciekali się w odcinki-zapychacze (If…, Lovely czy Epiphany) albo w mało pomysłowe wątki (najlepszy przykład – rywalizacja Gaby i Susan w sprzedawaniu ciastek). Wątek dusiciela, który pojawił się na początku sezonu nagle gdzieś umknął, by powrócić pod koniec sezonu. Na dodatek tajemnica została wyjaśniona w sposób „na odwal się”, a odcinek kulminacyjny zamiast trzymać w napięciu rozczarowywał, nudził a mnie nawet zniesmaczył brakiem pomysłów. Dodatkowo końcowy cliffhanger nie zaskakiwał. Podsumowując – jest lepiej niż w piątym sezonie, ale do poziomu pierwszych trzech sezonu daleko. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, tzn. 7 sezon.
Ocena sezonu – 6-/10
House sezon 6
Po doskonałym finale 5 sezonu stęsknieni fani dostali dwugodzinny odcinek pokazujący poczynania Housa w zakładzie psychiatrycznym. Jak dla mnie – jeden z ciekawszych odcinków serii i doskonały popis aktorski Hugh Laurie’go . Późniejsze odcinki były nieco gorsze, ale oglądało się je dobrze, by po skończeniu… zapomnieć. W tym sezonie twórcy zdecydowali się wprowadzić dwa odcinki centralne, czy skupiające się na postaciach drugoplanowych (Wilson zgodnie z tytułem o Wilsonie i 5 to 9 o Cuddy). O ile Wilson był znośny to 5 to 9 był nieznośnie irytujący, z pewnością sprawdziłby się, gdyby odcinek trwał 20 minut, ale 42 minuty to zmęczenie materiału. Było jednak kilka naprawdę dobrych odcinków, np. Black Hole czy Knight Fall. Moim zdaniem najlepszy odcinek sezonu i jeden z lepszych odcinków serii to Lockdown, którego reżyserią zajął się odtwórca głównej roli. Epizod łączył w sobie wątki humorystyczne (Taub i Foreman, Wilson i Trzynastka), dramatyczne (House i umierający pacjent) oraz kryminalne (zniknięcie dziecka), szkoda, że nie uświadczyliśmy więcej takich odcinków! Finał natomiast zapowiadał się pysznie pod względem dramatycznym i przez długi czas trzymał w napięciu, a nawet przerażał (scena amputacji nogi!). Jednak nie do końca przekonało mnie nagłe ujawnienie „dobrej strony” Housa, a końcowe pojednanie Lisy i Gregory’ego też nie przypadło mi do gustu. Wolałabym, gdyby sezon zakończono jakimś mocnym, niespodziewanym akcentem (może coś z chorobą Trzynastki?), a nie przesadnie słodkim.
Ocena sezonu – 6/10
Gosiak
Ps. W przyszłym odcinku podsumowania Fringe’a i Chirurgów.
Aaach, cały dzień pisałam pracę licencjacką i zamiast odpoczywać, znowu piszę. Właśnie znalazłam dwa usprawiedliwienia tego nagannego zachowania: 1) rozpędziłam się do tego stopnia, że teraz nie mogę wyhamować i wykorzystuję to; 2) na czas pisania pracy nie piszę żadnego opowiadania i zapełniam tą pustkę notkami na bloga. No nieważne, porzućmy wszelkie przemyślenia, a skupmy się na motywie przewodnim dzisiejszej notki, która jednocześnie jest pierwszym odcinkiem zupełnie nowego cyklu, ale od początku. Ostatnimi czasy wpadłam na pomysł, że gdy wszystkie oglądane przeze mnie seriale z ramówki 2009/2010 dobiegną końca, napisze ich podsumowanie na blogu i ładnie ocenię. Jednak pomiędzy finałami poszczególnych sezonów jest czasem duża rozbieżność czasowa, moje podsumowania mogłyby nieco stracić na świeżości, więc uznałam, że pomysł trzeba modernizować i tak też zrobiłam – w tym dziale będę oceniać zakończone sezony seriali a także całe serie. Pod lupę będę brać seriale polskie, amerykańskie, brytyjskie i jakie tylko uda mi się obejrzeć, rok powstawania także nieistotny. Mam nadzieję, że będzie się miło czytało. Gwiazdą dzisiejszego odcinka będzie…
Latający Cyrk Monty Pythona
Ilość sezonów – 4 Najlepszy – 2 Najgorszy – 4
Co tu dużo pisać – klasyk. Gag goni gag, a wszystkie są na prawie tak samym wysokim poziomie. I jeszcze te psychodeliczne animacje Terryego Gilliama! Aż czasami człowieka żal bierze, że nie potrafi wyłapać wszystkich nawiązań zrozumiałych jeno dla anglików (lub pytonów). Na szczęście, humor nie jest aż tak strasznie ograniczony i zwykły człowiek może się pośmiać dowoli. Serial ma 45 odcinków, które podzielone są na 4 sezony. Moim zdaniem zdecydowanie najlepszy jest 2, natomiast najsłabszy 4. Choć najsłabszy to złe słowo, lepiej napisać – pozostawiający duży niedosyt, gdyż składa się tylko z 6 odcinków (poprzednie z 13), a także dlatego, że nie pojawia się w nim John Cleese, który skupił się na Hotelu Zacisze. Tylko tego mogę się doczepić, reszta wspaniała i godna polecenia, choć ostrzegam – humor pythona nie trafia do każdego!
Ostatnie dwie notki były o tematyce muzycznej, więc czas powrócić do FAPu. Dzisiejszy odcinek skupi się na kontynuacjach słynnych animacji. Miłego czytania i oglądania!
Shrek Forever
…czyli Shrek 4. Po sukcesie dwóch pierwszych części twórcy rozochocili się i zaplanowali jeszcze trzy filmy o zielonym ogrze. Gdy jednak następna odsłona nie przyniosła oczekiwanych zysków oraz przychylnych opinii krytyków, studio Dreamworks postanowiło wykastrować serię o jeden film. Tak więc Shrek Forever zamyka sagę, a jego fabuła skupi się na przeniesieniu się zielonego ogra do alternatywnego świata *, gdzie przyjaciele go nie poznają, ukochana nie lubi, a wiedźmy polują na ogry. Jak na razie oceny na rottentomatoes nie powalają – na 4 negatywne przypadła 1 pozytywna, co prawda jeszcze wszystko może się zmienić, ale jakoś wątpię. Co za dużo to nie zdrowo, dla mnie Shrek powinien się skończyć na 2 części.
Toy Story 3
Ostatnio na ekranach kin mogliśmy oglądać Toy Story w 3D, wkrótce do kin zawita druga część przygód zabawek Andy’ego. Dobrze przypomnieć sobie oba filmy przed premierą trzeciej odsłony serii**. Tym razem kowboj Chudy, Buzz Astral i ich przyjaciele trafią do przedszkola, gdzie nie panuje tak przyjemna atmosfera jak w pokoju Andy’ego. Zdesperowani, postanawiają uciec.
Gosiak
* wpływ Lostów?:D **równie dobrze można sobie je przypomnieć, bo to genialne kino dla wszystkich
Zgodnie z obietnicą piszę, gdy tylko pojawią się jakieś informacje dotyczące iamamiwhoami. Informacje, a raczej przypuszczenia, są, jednak na początku zajmiemy się nowym utworem, który pojawił się na kanale artystki (?). Jest on kontynuacją teledysku u-1, jednak muzycznie całkowicie od niego odbiega. Piosenka nie jest też bogata w treść – ciągle jest powtarzane jedno zdanie, jakie – oto jest pytanie! Każdy youtubowicz ma swoją propozycję. Oto kilka z nich – „You don't need the light", „You don't need to lie”, „You don't feel fine”, „Come feel life”, „Don't feel like”… Ja tam słyszę „Don't be naive” :). Swoją drogą można zrobić z tej piosenki muzyczny test Rorschacha – powiedz mi co słyszysz!
Teraz nieco przypuszczeń – każda piosenka iamamiwhoami jest w nieco innym stylu. „b” przypomina mi utwory Bat For Lashes, „o” piosenki Pati Yang z płyty Silent Treatment, „u-1” jest połączeniem Bjork i utworów Goldfrapp z płyty Felt Mountain, a „u-2” brzmi jak to Air. Jaki z tego wniosek? Albo iamamiwhoami jest szalenie wszechstronna, albo za magicznymi piosenkami stoi więcej niż jedna osoba (bądź zespół), a kilka muzyków, którzy zdecydowali się razem nagrać album. To są oczywiście tylko moje podejrzenia, jednak kilka osób na yt je podziela:). Teledyski są obecnie wrzucane z coraz krótszymi przerwami, więc być może oznacza to, że prawda wkrótce ujrzy światło dzienne. Może tak, a może nie…
Gosiak
PS. Szykuje się kolejny przykład, tym razem filmowy, marketingu wirusowego – kolejny tajemniczy projekt J.J. Abramsa zatytułowany Super 8. Może być ciekawie:)
21 kwietnia pisałam o fenomenie artystki ukrywającej się pod pseudonimem iamamiwhoami, którą jestem coraz bardziej zafascynowana. Na jej youtubowym kanale pojawił się właśnie nowy, magiczny utwór zatytułowany „u-1”, który obala teorię wskazującą, że za projektem ukrywa się Christina Aguilera (przypominam – poprzednie dwa utwory nazywały się „b” i „o” co niektóry łączyli z tytułem najnowszej płyty Xtiny „Bionic”). Sam utwór jest przecudny i tajemniczy, a teledysk prosty a jednocześnie pomysłowy i bardzo niepokojący.
Piosenka zaczyna się zdaniem wypowiedzianym po hiszpańsku – „A quien le corresponda” czyli po angielsku: „To whom it may koncern” co po polsku znaczy: „Dla zainteresowanych”. Piosenka jest natomiast zaśpiewana po angielsku, jednak z tak dziwną manierą, że z trudem można ten język rozpoznać. Dla ułatwienia zamieszczam tekst:
You gave me life
in return I'll just pretend
we will watch it burn
there are things that are not out
barely shield you now
we will build it back down
you, you gave me life
we will build it back out
there are things that are not out
barely shield u now
we will build them back down
Gdy tylko pojawią się jakieś nowe informacje na temat iamamiwhoami, od razu o tym napiszę, marketing wirusowy mnie wciągnął :D. A poza tym, nie samymi filmami człowiek żyje.
Witam w kolejnym odcinku FAPu! Ostatnio postanowiłam, że do końca roku 2010 na blogu pojawi się minimum 50 odcinków. A skoro już maj za pasem, czas wziąć się do roboty! Dzisiejszy odcinek będzie o parach. A raczej – o nieszczęściach, co chodzą parami. Miłego oglądania vel czytania vel tego i tego.
Kilerzy. Zabójcza para
Podczas wakacji singielka Jen (Katherine Heigl) spotyka swój ideał mężczyzny (Ashton Kutcher), który odwzajemnia jej fascynację. Ich romans szybko kończy się ślubem, jednak sielanka nie trwa długo – Jen odkrywa, że jej mąż jest byłym płatnym zabójcą. Co gorsza, jego eks partnerzy chcą teraz jego śmierci. Rozpoczyna się emocjonująca i zabawna (przynajmniej wg twórców) walka o życie. Cóż, zwiastun ani nie powala, ani nie odpycha, lubię Heigl, nie lubię Kutchera, czyli pół na pół. Pożyjemy, może zobaczymy, może nie.
Dziewczyna z ekstraklasy
Film opowie historię przeciętnego faceta, który zaczyna spotykać się z niezwykle atrakcyjną* kobietą. Świadomy swojej nijakości zaczyna się obawiać, że wkrótce pójdzie w odstawkę. Zrobi wszystko, by temu zapobiec. Oceny na rottentomatoes nie powalają – 54% (49 pozytywów i 41 negatywów) i średnia 5.5. Na imdb nieco lepiej – średnia z głosów to 6.7. Po Wpadce i Jajach w tropikach mam sentyment do Jaya Baruchela, więc jeśli obejrzę, to tylko dla niego.
Nocna randka
Gwiazdy dwóch najsłynniejszych** amerykańskich seriali komediowych - Tina Fey (30 Rock) i Steve Carell (Biuro) zagrają znudzone małżeństwo, które podczas kolacji na mieście wplątuje się w aferę kryminalną i musi stawić czoła skorumpowanym gliniarzom, mafijnemu bossowi i zwariowanemu taksówkarzowi. Brzmi sympatycznie, trailer jest miły dla oka i budzi skojarzenia z Boskim Chilloutem, z tym że kumpli zamieniono na małżeństwo. Oczekuję dużo śmiesznych scen. Jak nie, będę zła!
Gosiak
*w zamierzeniu twórców, dla mnie jest tak samo przeciętna jak jej filmowy facet :P
**na dzień dzisiejszy, oczywiście
Witam w nowym odcinku. Poprzedni FAP zakończyłam wielką niewiadomą – nie miałam pojęcia o czym będzie następny odcinek. Po krótkiej burzy mózgu okazało się, że mam jednak pełno pomysłów i tak oto motywy przewodnie na nadchodzące odcinki – (nie)szczęścia chodzą parami, SF, ciąg dalszych słynnych animacji, zwierzątka duże i małe, romans i mrok, kumpelska komedia. A dzisiejszy FAP będzie o ekranizacjach komiksów. Zaczynamy!
Iron Man 2
Druga część ekranizacji komiksu o tym samym tytule. Tym razem Tony Stark będzie mieć więcej przeciwników (Whiplash - Mickey Rourke, Justin Hammer - Sam Rockwell oraz Czarna Wdowa - Scarlett Johansson) oraz sojuszników (Nick Fury czyli Samuel L. Jackson). Zwiastun obiecuje dużo akcji, miejmy nadzieję, że nie przysłoni ona fabuły.
The Losers
Film przez złośliwców nazywany jest Drużyną B ze względu na podobną fabułę – oto grupka członków CIA zostaje napadnięta przez własną agencję i zostawiona na pewną śmierć. Bohaterowie zespołu postanawiają dowiedzieć się, czemu zostali zdradzeni oraz zemścić się za wyrządzone krzywdy. Jeśli miałabym wybierać pomiędzy The Losers a Drużyną A, wybrałabym to pierwsze, gdyż trailer zapowiada się o wiele ciekawiej i w przeciwieństwie do swojego konkurenta wszystkie akcje przedstawione są z przymrużeniem oka, a nie śmiertelną powagą. Mój faworyt – „strzelanie” palcami :).
Gosiak
PS. Ponoć The Losers ma wejść do polskich kin jako Drużyna potępionych. Nie są to jednak sprawdzone informacje, więc podpisuję film oryginalnym tytułem.
W ostatnim odcinku było mrocznie, tym razem będzie nieco radośniej, gdyż oba filmy które zamierzam przedstawić to komedie, połączone z sobą motywem rodzinnych spędów. Nie ma jak rodzina!
Our Family Wedding
Lucia i Marcus poznają się na studiach i zakochują w sobie. Po zakończeniu edukacji, wracają do domów, aby oświadczyć swoim rodzinom, że się pobierają. Niestety, szybko się okazuje, że ich ojcowie wyraźnie nie przypadli sobie do gustu… Brzmi prosto, nieco schematycznie, a sam zwiastun daje przedsmak filmu opartego na żałosnych stereotypach. Na pocieszenie Forest Whitaker i America Ferrera w obsadzie.
Death at a Funeral
Afroamerykańska wersja brytyjskiej komedii sprzed 3 lat (!). Podczas pogrzebu seniora pewnej dysfunkcyjnej rodziny dochodzi do serii (mniej lub bardziej) zabawnych zdarzeń. Obsada robi wrażenie, szkoda tylko, że film zapowiada się na całkowitą kalkę oryginalnego Zgonu na pogrzebie. Czy tak ciężko pozmieniać coś w scenariuszu?
Wniosek z dzisiejszego odcinka taki – filmy o rodzinnych spędach są raczej słabe. A w następnym odcinku motywem przewodnim będzie… nie wiem jeszcze co.
Długo się zastanawiałam, od czego zacząć tę notkę. Uznałam, że najlepiej będzie rozpocząć ją od kampanii wirusowej. Czym jest kampania wirusowa? Już wyjaśniam, bo wiem, że nie każdy ma zajęcia z marketingu na studiach :). Jako, że nie chce mi się szukać w notatkach, posłużę się tutaj wikipedią:
Marketing wirusowy (zw. reklamą wirusową; ang. viral marketing) jest specyficznym rodzajem działań marketingowych. Polega na zainicjowaniu sytuacji, w której potencjalni klienci będą sami między sobą rozpowszechniać informacje dotyczące firmy, usług czy produktów. Nie zawsze musi to być konkretna informacja, może to być tzw. budowanie świadomości marki oraz jej pozycjonowanie, czyli wywoływanie pożądanych skojarzeń z nazwą, logo firmy. Przykładem marketingu wirusowego mogą być zabawne lub intrygujące filmiki lub zdjęcia (często stylizowane na quasi-amatorskie) reklamowe, które użytkownicy internetu rozsyłają między sobą. Wykorzystywana jest także plotka, tworzone są odpowiednie trendy czy legendy miejskie, które wędrując między potencjalnymi klientami mają zwiększać świadomość produktu i czynić z niego produkt symboliczny, o wysokiej jakości czy symbol statusu bądź przeciwnie, szkodzić jego opinii.
Fani kina po przeczytaniu tej definicji z pewnością od razu pomyśleli o promocji filmów Cloverfield lub Anioły i Demony, które w trailerach i stronach internetowych ukrywały najróżniejsze smaczki dla wytrwałych poszukiwaczy. No dobra, ale o co się tu w ogóle rozchodzi? Spokojnie, już piszę, gdyż jakiś czas temu natrafiłam na niezwykle fascynujący przykład marketingu wirusowego, który zafascynował mnie do tego stopnia, że musiałam o nim napisać, choć tym razem nie dotyczy on filmu a muzyki.
4 grudnia 2009 roku na stronie youtube powstał profil iamamiwhoami, na którym co jakiś czas ukazywały się fascynujące i tajemnicze filmiki, zilustrowane oniryczno-elektroniczną muzyką. Każdy podpisany był ciągiem cyfr oraz miał przypasowane do siebie dane zwierze (którego rysunek pokazywał się w trakcie). Tożsamość kobiety występującej w filmikach zaczęła wzbudzać gorące dyskusje internautów. Obstawiano Lady Gagę, Alison Goldfrapp, Christinę Aguilerę, Little Boots czy Karin Dreijer Andersson ze szwedzkiego The Knife. Według mnie trzy pierwsze wokalistki można już skreślić – Alison w najnowszej płycie wybrała inspirację latami 80*, Gaga trzyma się swoich rytmów, a pierwszy singiel Augilery też niczym nie zasakuje**. Mi z wymienionych pań najbardziej pasuje Karin, której najbliżej do estetyki prezentowanej w tych klipach. Jednak piosenkarka ostatnimi czasy koncertuje pod pseudonimem Fever Ray, więc po co miałaby decydować się na kolejną zmianę?
W dwóch ostatnich miesiącach na profilu ukazały się dwa teledyski iamamiwhoami – „b” i „o”, które nieco wyraźniej pokazują twarz piosenkarki. Od razu zauważono podobieństwo do szwedzkiej piosenkarki Jonny Lee a w sieci pojawiły się tego typu obrazki:
Jonna nie potwierdziła ani nie zaprzeczyła domysłom, jednak warto zwrócić uwagę, że muzyka iamamiwhoami diametralnie rożni się od muzki Lee. No, chyba, że zdecydowała się na zmianę stylu. Obecnie jest jednak największą „podejrzaną” tuż obok Augilery (jej nowa płyta ma się nazywać „Bionic”). Ja bardziej obstawiam tą pierwszą. Najlepiej jednak będzie, gdy okaże się, że iamamiwhoami to debiutantka z niezwykła wyobraźnią i magicznym głosem.
Gosiak
*i dobrze, każda płyta Goldfrapp to nieco inne brzmienia, styl iamamiwhoami za bardzo przypomina pierwszą płytę formacji
**niestety! Przy jej najnowszej płycie pracowali m.in. Goldfrapp i Ladytron. Ponoć jednak piosenkarka nie zdecydowała się wykorzystać nagranego materiału. Zabrakło odwagi?
Chciałam coś napisać od dłuższego czasu, ale uznałam, że nie wypada pisać o filmach podczas żałoby narodowej, więc zrobiłam sobie pauzę. Potem był nieudany wyjazd do Danii (przeklęta chmura!!!!!!!!!) i żałoba związana z brakiem wyjazdu. W końcu wzięłam się w garść i piszę. Piszę podwójnie, bo poza dzisiejszym odcinkiem umieszczę na blogu jeszcze inną notkę, tym razem o tematyce muzycznej tak na odmianę. Zanim zacznę dzisiejszy odcinek, to pochwalę się swoją głupotą – poprzedni motyw przewodni FAP’u to piach, mężni (i przystojni) herosi, piękne dziewoje i potężni przeciwnicy. Długaśno nieco. Równie dobry tytuł brzmiałby - Gemma Arterton na drugim planie. No ale uświadomiłam sobie to nieco po czasie, tak więc niech już będzie tak jak jest. A dzisiejsze filmy opowiadać będą o mrocznych, odległych czasach…
Solomon Kane
Film na podstawie prozy Roberta Ervina Howarda z Jamesem Purefoyem (serial Rzym) w roli głównej. Tytułowy bohater jest łowcą potworów, który wpada na trop maga odpowiedzialnego za śmierć jego rodziny. Oczywiście, zanim do niego dotrze, będzie musiał stawić czoła potężnym poplecznikom swego wroga. Brzmi sztampowo, pociesza nieco fakt, że film ma 81% na Rottentomatoes (z tym, że ma… 16 opnii) czyli ładnie. Na IMDB radzi sobie mniej widowiskowo, gdyż średnia ocen to 6.5. Cóż, jeśli polscy dystrybutorzy zdecydują się wypuścić film do naszych kin, zobaczy się, który portal miał rację.
Polowanie na czarownice
Nicolas Cage żadnej roli się nie boi. W tym miesiącu można go zobaczyć na ekranach kin jako superbohatera w Kick-ass, a już wkrótce zostanie… XIV-wiecznym rycerzem, aż strach pomyśleć co z tego będzie. Film skupi się na losie grupki mężnych mężów (heh, a masło jest maślane, wiem) w zbrojach, którzy mają za zadanie przewieźć pewną dziewczynę oskarżoną o uprawianie czarów i wywołanie epidemii dżumy. Film miał mieć premierę w USA w marcu, ale została ona przełożona na czas bliżej nieokreślony co za dobrze o filmie nie mówi lub wręcz przeciwnie – może dystrybutorzy wystraszyli się, że film będzie za mroczny i za mądry dla amerykańskich zjadaczy popcornu, że go wycofali? Ale chyba mnie wyobraźnia za bardzo ponosi…
Centurion
Neil Marshall, reżyser dobrego Zejścia i słabego Doomsday* tym razem bierze na warsztat legendę o IX Legionie niezwyciężonych rzymskich wojowników, którzy wpadają w konflikt z morderczymi Piktami. Rzymski kapral (w tej roli znany z Bękartów Wojny Michael Fassbender) zostaje urprowadzony przez przeciwnika a jego starają się go odbić… Trailer nie powala, na rotten są tylko dwie oceny (jedna na plus, druga na minus), na IMDB średnia wynosi 7.1 czyli dość ładnie. Pożyjemy, zobaczymy.
A w przyszłym odcinku hasłem przewodnim będzie: nie ma jak rodzina!
Gosiak
*dobra, przyznaję się, że nie widziałam, ale recenzje mówią same za siebie
Tak, to już szósty odcinek filmowego naj. Poprzednie trzy (najlepsze filmy świąteczne, najciekawsze premiery 2010 oraz najgorsze/najlepsze/największe rozczarowania) także należały do cyklu. Dzisiejszy odcinek będzie nietypowy, bo będzie tyczyć się seriali, a mianowicie…
Najlepsze serialowe finały
Oczywiście, nie chodzi mi tu o finały poszczególnych sezonów. Ostatnio zrobiłam sobie burzę mózgu i wybrałam, moim zdaniem dziesięć najlepszych. Może w przyszłym roku (o ile dalej będę miała ochotę na pisanie bloga) zdecyduję się powtórzyć tę listę, z jeszcze innymi finałami. W końcu masa seriali do obejrzenia przede mną :D. Aha, ostrzegam – SPOILERY!!! A dziesiątkę zaczyna…
10. Skazany na Śmierć - Sezon 2 – Michael trafia do Sony
Po długiej i męczącej ucieczce przed policją i ludźmi z Firmy, Michael zostanie złapany i ponownie trafia za kratki. Pochód bohatera przez korytarz więzienia wyraźnie pokazuje diametralną różnicę pomiędzy Soną a Fox River, a twarze więźniów, mroczne ściany i pobity Bellick tylko zwiększają uczucie beznadziei w widzu. To mocne zakończenie zdecydowanie podnosi poziom średniawego sezonu drugiego. Szkoda, że później było tylko gorzej…
9. Chirurdzy – Sezon 5 – Izzie i George walczą o życie
Piąty sezon Chirurgów był słaby, co tu dużo pisać. Pełno było durnych wątków (Izzie i duch!!!) lub, co gorsza, olewania ważnych postaci (George, łażący bez ładu i składu na lewo i prawo). Scenarzyści najwyraźniej uświadomili sobie swoją pomyłkę i wynagrodzili widzów mocnym finałem, który skupia się na dwójce postaci, najbardziej pokrzywdzonych przez nich podczas piątej serii. Szkoda tylko, że fan Chirurgów od razu wiedział, kto przeżyje, a kto nie.
8. Zagubieni - Sezon 4 – W trumnie leży…
Przyznam, że miałam problem z wybraniem najlepszego finału z pięciu dostępnych, gdyż każdy z nich odpowiednio przykuwał uwagę widza. W końcu zdecydowałam się na zakończenie sezonu czwartego. Za co? Za dostanie odpowiedzi kto leży w tajemniczej trumnie. Ale zanim to nastąpi, napięcie wzrasta z sekundy na sekundę…
7. Czysta Krew – Sezon 1 – Noga w samochodzie
Praktycznie każdy odcinek serialu kończy się efektownym cliffhangerem, który zachęca do obejrzenia następnego odcinka. Nie inaczej było w ostatnim odcinku pierwszego sezonu. Potem przez rok trzeba było się zastanawiać, czy noga w bagażniku należy do Lafayetta, czy też nie.
6. House – Sezon 5 – House trafia do zakładu psychiatrycznego Tego nikt się nie spodziewał – rzucenie Vicodinu oraz seks z Cuddy okazują się halucynacją. Co gorsza, bohater zaczyna widzieć nie tylko Amber ale i Kutnera. Wtedy decyduje się udać na leczenie do zakłady psychiatrycznego. Droga do tego miejsca przeplata się z ślubem Cameron i Chase’a – szczęście miesza się ze smutkiem. Zabieg prosty i niezwykle udany.
5. Fringe – Sezon 1 – Olivia trafia do alternatywnego świata
Agentka Dunham udaje się na spotkanie z Williamem Bellem. Wsiada do windy i czuje, że coś się zmienia. Nie wie jednak co. Winda się zatrzymuje, a asystentka zaprowadza Olivię do Bella. Po krótkiej rozmowie, bohaterka podchodzi do okna, a kamera zaczyna się oddalać… Po chwili wszystko jest jasne – to alternatywny świat z teorii Waltera, gdzie podjęto inne decyzje i pewne zdarzenia nie miały miejsca…
4. Sześć stóp pod ziemią – Sezon 5 – Kalejdoskop życia i śmierci
Claire wyjeżdża do Nowego Jorku. W samochodzie puszcza płytę nagraną przez jej chłopaka. Poruszający utwór Breathe Me zabiera widza w przyszłość – obserwujemy życie i śmierć bohaterów serialu. Jedno z bardziej poruszających serialowych zakończeń.
3. Bez skazy – Sezon 2 - Carver atakuje Christiana
Sean ma dosyć życia w strachu. Decyduje się stawić czoła Craverowi i kładzie się spać z pistoletem w rękach. Nie spodziewa się, że psychopata w tym samym czasie odwiedza jego najlepszego przyjaciela…
2. Rodzina Soprano – Sezon 6 – Ostatnia kolacja
Finał szóstego sezonu i jednocześnie finał całego serialu to istny majstersztyk w budowaniu napięcia. Widz wie, że coś się stanie, nie wie tylko co. I tak naprawdę, nie dostaje jednoznacznej odpowiedzi. Pozostają tylko domysły i zachwyty.
1. Dexter – Sezon 4 - Trinity Killer zostawia po sobie „pamiątkę”
Cóż, nie mogło być inaczej. Czwarty sezon Dextera był doskonały (prawie) pod każdym względem, a jego zakończenie powala widza na łopatki i przez długi czas nie może wyjść z głowy. Dexter zabija Trinity Killera i zadowolony wraca do domu. Jednak uczucie niepokoju wzrasta z każdą sekundą. Coś jest nie tak i po chwili, Dexter i widz odkrywają co… Szokujące, przerażające i poruszające. Idealne.
Niestety, nie znalazłam na youtubie zakończenia do Czystej Krwi i Housa. Natomiast Prison Break jest po Hiszpańsku, bo innej wersji nie dostrzegłam. Do następnego podsumowania!
Po dłuższej nieobecności powracam z nowym zestawieniem. Dzisiejszy odcinek będzie tyczył filmów przepełnionych piachem, mężnymi (i przystojnymi) herosami, pięknymi dziewojami i potężnymi przeciwnikami. Długo, ale skrócić się nijak nie dało:P.
Książę Persji
Superprodukcja, której scenariusz został oparty na podstawie serii kultowych gier komputerowych. Obsada robi wrażenie - Jake Gyllenhaal jako tytułowy książę, Gemma Arterton jako sojuszniczka i ukochana głównego bohatera, Alfred Molina jako mentor księcia oraz Ben Kingsley jako czarny charakter. Na reżyserskim stołku zasiada Mike Newell, reżyser mający na swoim koncie zarówno filmy genialne (Cztery wesela i pogrzeb), bardzo dobre (Harry Potter i czara ognia), dobre (Uśmiech Mony Lizy) oraz słabe (Miłość w czasach zarazy). Miejmy nadzieję, że Książę Persji znajdzie się w którejś z 3 pierwszych grup.
Starcie Tytanów
Luźny remake Zmierzchu Tytanów z 1981 roku. Opowie on o rywalizacji pomiędzy dwójką greckich bogów - Zeusem a Hadesem. Trailer jest tak obrzydliwy, że aż śliczny i pewnie film będzie bezmyślną krajanką, mimo wszystko obejrzę go z przyjemnością.
Raz, dwa, trzy, oscary za nami. Miało się rymować, ale cosik mi nie wyszło. Dość podobnie było z 82 rozdaniem złotych golasów – dwójka prowadzących miała śmieszyć, średnio im wyszło, 10 nominowanych filmów miało dłużej trzymać widza w niepewności, też nie wyszło. Cała gala była nudnawa, z kilkoma perełkami – występem Bena Stillera, filmikiem stylizowanym na Paranormal Activity, wypowiedziami bohaterów animacji nominowanych do Oscara oraz mixem najlepszych ścieżek dźwiękowych. Poza tym, nuda i rutyna. Dobrze przynajmniej, że parę zaskoczeń było. Szkoda tylko, że paru innych zabrakło… A na dole prezentacja nagrodzonych oraz krótki komentarz.
FILM "The Hurt Locker"
Cóż, nie ukrywam, że najbardziej kibicowałam Bękartom Wojny, jednak szalona historia przedstawiona w filmie najwyraźniej nie do końca spodobała się akademii. Dobrze, że przynajmniej statuetka trafiła do The Hurt Locker a nie Avatara! Od razu piszę, że bardzo lubię nowy film Camerona, ale spójrzmy prawdzie w oczy – za jakieś 100 lat (o ile świat nie skończy się w 2012, oczywiście) zjawiskowe efekty specjalne filmu się zestarzeją i wtedy co z Avatara zostanie? Średniawa historia. Hurt Locker jest pod tym względem bardziej uniwersalny, bo nie ważne czy to wojna w Iraku czy też Wietnamie. Wojna to wojna, tworzy w psychice człowieka ogromną pustkę, zapędza w pułapkę, z której nie może się wydostać… Wstyd mi za polskich dystrybutorów, którzy zdecydowali się od razu wydać film na dvd. WSTYD!
REŻYSERIA Kathryn Bigelow - "The Hurt Locker. W pułapce wojny"
Jak obstawiałam, tak było. Złośliwi twierdzą, że Cameron nie dostał statuetki w ramach kary za swoje egoistyczne słowa podczas odbierania laurów za Titanica („Jestem królem świata!”). Prawda czy nieprawda – nieważne. Ważne, że kobieta po raz pierwszy w historii Oscarów zgarnęła statuetkę. Brawo!
SCENARIUSZ ORYGINALNY Mark Boal - "The Hurt Locker"
Niespodzianka. I choć Hurt… bardzo mi się podoba, przyznam, że niemiła niespodzianka, gdyż wszystkie znaki na Ziemi i Niebie wskazywały na Quentina. Maybe next time?
SCENARIUSZ ADAPTOWANY "Precious on the Novel 'Push' by Sapphire" - Geoffrey Fletcher
Obstawiałam W chmurach. Dystrykt 9 i Precious zaznaczyłam jako ewentualność. Zwyciężył trzeci kandydat. Dobrze, ale W chmurach lepsze.
AKTOR PIERWSZOPLANOWY Jeff Bridges - "Szalone serce"
Po cichu liczyłam, że Colin Firth zwinie Jeffowi Oscara sprzed nosa. Tak się jednak nie stało i zwyciężył pewniak, a widzowie dostali najdłuższe i najnudniejsze podziękowania tegorocznej gali. Kończ waść, wstydu oszczędź! (Dotyczy oczywiście tylko podziękowań, niech Jeff gra dalej).
AKTOR DRUGOPLANOWY Christoph Waltz - "Bękarty wojny"
Także bez zaskoczenia. I dobrze, bo brak statuetki dla Waltza mógłby się skończyć rozwaleniem mojego monitora lub czymś równie ekstremalnym.
AKTORKA PIERWSZOPLANOWA Sandra Bullock - "The Blind Side"
Dobra rola, Oscar średnio zasłużony. Sandra może się cieszyć, bo już na zawsze zapisze się w historii kina jako pierwsza aktorka, która w ciągu tego samego roku dostała Oscara i Złotą Malinę. Na szczęście, nie za ten sam film.
AKTORKA DRUGOPLANOWA Mo'Nique - "Precious on the Novel 'Push' by Sapphire"
Zasłużone zwycięstwo.
FILM ANIMOWANY "Odlot"
Niestety, nie było powtórki z 2003 roku i Dawid (Secret of Kells) został zmiażdżony przez odlotowego Goliata. Szkoda, szkoda, szkoda, szkoda!
FILM NIEANGLOJĘZYCZNY "El Secreto de Sus Ojos" (Argentyna)
Jedno z większych zaskoczeń – Biała wstążka przegrała. Zeszłoroczna historia powtórzyła się i wygrał film, który wydawał się nie mieć żadnych szans. Brawa.
PEŁNOMETRAŻOWY DOKUMENT "The Cove"
Nie widziałam żadnego z dokumentów, nie komentuję.
ZDJĘCIA Mauro Fiore - "Avatar"
Cóż, w tym roku to tylko Avatar zasługiwał na nagrodę. Reszta była daleko w tyle.
KOSTIUMY "Młoda Wiktoria"
Jak to już pisałam, akademia jest rozkochana w kieckach z minionych epok, czego potwierdzeniem jest zwycięstwo Młodej Wiktorii (dla przypomnienia – w zeszłym roku wygrała Księżna). Szkoda Parnassusa.
SCENOGRAFIA "Avatar"
Jak widać, akademia nie poparła mojego zdania i uznała, że efekty specjalne mogą być scenografią. W takim razie w przyszłym roku oczekuję statuetki dla Alicji w Krainie Czarów Tima Burtona.
CHARAKTERYZACJA "Star Trek"
W tym roku nie było pewnego kandydata, jednak zdaje mi się, że i tak wygrał najlepszy.
MONTAŻ "The Hurt Locker. W pułapce wojny"
Niespodzianka – Hurt… pokonał Avatara. Trochę żal Precious.
MUZYKA Michael Giacchino - "Odlot"
Wygrała średnia ścieżka dźwiękowa, Hans Zimmer był w tym roku o wiele lepszy.
PIOSENKA FILMOWA "Szalone serce" - "The Weary Kind (Theme from Crazy Heart")
Wszystkie piosenki słabe, kategoria zbojkotowana przeze mnie.
DŹWIĘK "The Hurt Locker. W pułapce wojny"
MONTAŻ DŹWIĘKU "The Hurt Locker. W pułapce wojny"
Kolejna niespodzianka – Hurt… usunął Avatara w cień.
EFEKTY SPECJALNE "Avatar"
Po co się rozpisywać, zasłużona nagroda.
KRÓTKOMETRAŻOWY FILM ANIMOWANY "Logorama"
Doskonały pomysł z średniawym rozwinięciem, ale i tak mogło być gorzej.
FILM KRÓTKOMETRAŻOWY "The New Tenants"
DOKUMENTALNY FILM KRÓTKOMETRAŻOWY "Music by Prudence"
Nie widziałam, nie komentuję. Żal tylko Królika po Berlińsku. Na sam koniec wrzucam zdjęcie największej gwiazdy gali czyli niebieskiego Bena Stillera :).
Oscary zostaną wręczone za parę godzin, wiec zamiast kolejnego odcinka FAPu prezentuję moje Oscarowe prognozy, dokładnie tak samo, jak to robiłam w zeszłym roku. Od razu ostrzegam, że kilku filmów nie widziałam, gdyż albo są na dzień dzisiejszy nie do zdobycia albo po prostu mi się nie chce :).
DOKUMENTALNY FILM KRÓTKOMETRAŻOWY "China's Unnatural Disaster: The Tears of Sichuan Province" "The Last Campaign of Governor Booth Gardner" "The Last Truck: Closing of a GM Plant" "Music by Prudence" "Królik po berlińsku"
Nie widziałam żadnego z nominowanych, ale ze zrozumiałych przyczyn kibicuję Królikowi :).
FILM KRÓTKOMETRAŻOWY "The Door" "Instead of Abracadabra" "Kavi" "Miracle Fish" "The New Tenants"
Też nic nie widziałam i nie mam żadnego faworyta w tej kategorii.
KRÓTKOMETRAŻOWY FILM ANIMOWANY "French Roast" "La dama y la muerte " "Granny O'Grimm's Sleeping Beauty" "Logorama" "A Matter of Loaf and Death"
W tym przypadku widziałam już wszystkie nominowane filmy i już na samym początku piszę – nominacja Granny O’Grimm to jeden wielki żart. Ani to animacją nie powala, ani historia jakaś cudowna, jedynie bardzo drażniąca. Wg mnie straszną babcie powinno zastąpić bardzo dobre Cat Piano, które miało ciekawą historię, śliczną animację i doskonały głos Nicka Cave’a. No, ale nie jęczmy i skupmy się na następnych filmikach. French Roast także nie powala historią, ale reszta broni się sama – udźwiękowienie to perełka (obcasy stukające o posadzkę, dźwięk monet w kubku, skrzypiące drzwi – magia!), również animacja jest bardzo ładna, a pomysł z jednym ujęciem miejsca akcji jest wręcz genialny. La Dama… ma również bardzo ładną, a nawet śliczną animację, ale historia trochę szwankuje w środku, jak dla mnie jest za bardzo przerysowana. Ale cerber – pudelek od razu poprawia humor. Logorama nie powala animacją, ale pomysłem – świat stworzony z log wszelakich sklepów, firm i instytucji jest wciągający, bo nigdy nie wiadomo co za chwilę zobaczymy. Mój osobisty faworyt – klaun z McDonalda jako bezwzględny złoczyńca. Jednak z Logoramą jest jeden problem – o ile świat jest wciągający, to historia nuży, a końcowa katastroficzna wstawka pasuje do całości jak pięść do nosa. Na koniec zostawiłam najlepsze czyli kolejną część Wallaca i Gromita – jest ona cudownie wykonana, ma sympatyczną historię (nieco przewidywalną, ale co tam) i… Wallaca i Gromita, a ta dwójka od razu podnosi poziom o oczko. Szkoda, że animacja trwa tylko 30 minut! Podsumowując – sądzę, że walka o statuetkę rozegra się pomiędzy Logoramą a Wallacem i Gromitem, ze wskazaniem na słynny duet. Do tego pojedynku może nieśmiało wtrącić się French Roast, jednak (chyba) bez większej szansy na wygraną.
EFEKTY SPECJALNE "Avatar" "Dystrykt 9" "Star Trek"
No, tu chyba nie ma wątpliwości – statuetkę zgarnie Avatar. Trochę szkoda, że Dystrykt nie dostanie statuetki, bo efekty są doskonałe, choć zrobione za małe pieniądze. Niestety, film miał pecha i natrafił na tarana - Avatara czyli nici ze statuetki. Może Dystrykt 10 (o ile powstanie) zgarnie nagrodę… o ile nie natrafi na Avatara 2.
Podobnie jak w zeszłym roku , obie dwie kategorie zapisuję razem, bo są ze sobą ściśle połączone. Wg mnie obie statuetki zgarnie Avatar.
PIOSENKA FILMOWA "Księżniczka i żaba" - "Almost There" "Księżniczka i żaba" - "Down in New Orleans" "Paryż 36" - "Loin de Paname" "Nine - Dziewięć" - "Take It All" "Szalone serce" - "The Weary Kind (Theme from Crazy Heart")
Szczerze? Piosenki nominowane w tym roku są przeraźliwe słabe i nawet nie obstawiam zwycięscy, bojkotuję tę kategorię.
MUZYKA James Horner - "Avatar" Alexandre Desplat - "Fantastyczny pan Lis" Marco Beltrami i Buck Sanders - "The Hurt Locker" Hans Zimmer "Sherlock Holmes" Michael Giacchino - "Odlot"
Ja mam cichą nadzieję, że nagrodę zgarnie Lis albo Holmes, bo mają o wiele ciekawsze ścieżki dźwiękowe niż faworyci czyli Avatar (dobra, ale wszystko brzmi znajomo) i Odlot (poza jednym motywem nic powalającego nie ma). W ogóle to brakuje mi tu Abla Korzeniowskiego, jego muzyka do A single Man powala!
MONTAŻ "Avatar" "Dystrykt 9" "The Hurt Locker" "Bękarty wojny" "Precious on the Novel 'Push' by Sapphire"
Pewnie statuetkę zgarnie Avatar, ale ja stawiam na Precious, bo podobnie jak zeszłoroczny Slumdog może się pochwalić pomysłowym montażem, którego inne nominowane filmy nie posiadają.
Hym, w tym roku nie ma tak mocnego faworyta jak zeszłoroczny Benjamin Button. Ja jednak obstawiam Star Treka, ale to raczej z sentymentu dla filmu niż z pewności jego wygranej.
Na samym początku pytanie czy świat wygenerowany w całości w komputerze może podchodzić pod scenografię czy efekt specjalny? Dla mnie nie, dlatego uważam, że Avatar na statuetkę nie zasługuje, pomimo całego piękna Pandory. Z nominowanych zachwycił mnie w tym roku podwójnie Londyn – jego brudno – magiczna wizja w Parnassusie oraz także brudna ale i tajemnicza wizja w Sherlocku Holmesie. Obie perły, nie wiem która błyszczy jaśniej .
Nine, jak to krytyk w Filmie zauważył to nic innego jak pokaz ładnej bielizny i kilku kiecek, czyli raczej marnie. Bright Star i Młoda Wiktoria to filmy kostiumowe czyli ulubione filmy akademii w tej kategorii. Ja się jednak waham pomiędzy Coco a Parnassusem. Coco to też film kostiumowy ale także ukłon w stronę legendarnej dyktatorki mody, natomiast Parnassus to zgrabny slalom pomiędzy pięknem a brzydotą, przepychem a biedotą i chyba najbardziej zasługuje na nagrodę.
ZDJĘCIA Mauro Fiore - "Avatar" Bruno Delbonnel - "Harry Potter i Książę Półkrwi" Barry Ackroyd - "The Hurt Locker" Robert Richardson - "Bękarty wojny" Christian Berger - "Biała wstążka"
Jeśli nagrody nie zgranie Avatar będę szczerze zdziwiona, dla mnie najmocniejszy tegoroczny faworyt. Na drugim miejscu Biała Wstążka, reszta daleko w tyle.
PEŁNOMETRAŻOWY DOKUMENT "Birma VJ" "The Cove" "Food, Inc." "Człowiek, który pokonał Pentagon" "Which Way Home"
Nic nie widziałam, nie mam zdania.
FILM NIEANGLOJĘZYCZNY "Ajami" (Izrael) "El Secreto de Sus Ojos" (Argentyna) "Gorzkie mleko" (Peru) "Prorok" (Francja) "Biała wstążka" (Niemcy)
Widziałam tylko Białą Wstążkę i pomimo, że nie jest to najmocniejszy film Haneke’go to wydaje się mieć największe szansę na Oscara, bo jego film zgarnął dużo innych nagród. Choć to wcale nie jest przesądzone. W zeszłym roku głównymi faworytami do nagrody był Walc z Baszirem, a tymczasem przegrał z Pożegnaniami. Ciekawe, czy w tym roku będzie równie przewrotnie?
FILM ANIMOWANY "Koralina i tajemnicze drzwi" "Fantastyczny pan Lis" "Księżniczka i żaba" "Sekret księgi z Kells" "Odlot"
W tym roku poziom animacji jest naprawdę wygórowany. Największe szanse wydaje się mieć Odlot, który dostał również nominację do najlepszego filmu. Ja jednak mam nadzieję, że jej nie dostanie, Pixar przeżyje bez kolejnej statuetki. Po cichu liczę, że zwycięży Sekret księgi z Kells , który zachwyca zarówno treścią jak i formą. Pamiętajmy jednak, że w 2003 roku statuetkę zgarnął przez nikogo obstawiany Spirited Away: W Krainie Bogów. Chcę powtórki! A jak nie Kells to pan Lis, bo jest fantastyczny.
AKTORKA DRUGOPLANOWA Penelope Cruz - "Nine - Dziewięć" Vera Farmiga - "W chmurach" Maggie Gyllenhaal - "Szalone serce" Anna Kendrick - "W chmurach" Mo'Nique - "Precious on the Novel 'Push' by Sapphire"
To już wiadomo od dawna – Mo’Nique ma statuetkę zapewnioną w 99,99%. Jest to bez dwóch zdań statuetka w zupełności zasłużona, jej postać przeraża a jednocześnie wzbudza współczucie, istny majstersztyk. Szkoda tylko Anny Kendrick bo w W chmurach była znakomita, ale to młoda aktora wiec wszystkie nagrody ma jeszcze przed sobą. Niech tylko rzuci te dziadowskie Zmierzchy do kosza!
AKTORKA PIERWSZOPLANOWA Sandra Bullock - "The Blind Side" Helen Mirren - "The Last Station" Carey Mulligan - "Była sobie dziewczyna" Gabourey Sidibe - "Precious on the Novel 'Push' by Sapphire" Meryl Streep - "Julie i Julia"
Niestety, nie było mi dane obejrzeć The Last Station na czym ogromnie boleję. Na szczęście, pozostałe filmy widziałam i sądzę, że pojedynek rozegra się pomiędzy Sandrą Bullock a Carey Mulligan. I mimo całej swojej sympatii do Sandry, wolałabym, żeby statuetkę zgarnęła Carey, która jest cudownie naturalna i niewinna w Była sobie dziewczyna. Jeśli jednak zwycięży Sandra, to będzie ciekawa sytuacja – tego samego roku dostała Złotą Malinę i Oscara. Nie ma jak wszechstronność!
AKTOR DRUGOPLANOWY Matt Damon - "Invictus" Woody Harrelson - "The Messenger" Christopher Plummer - "The Last Station" Stanley Tucci - "Nostalgia anioła" Christoph Waltz - "Bękarty wojny"
Nie będę się rozpisywać – Christoph Waltz!
AKTOR PIERWSZOPLANOWY Jeff Bridges - "Szalone serce" George Clooney - "W chmurach" Colin Firth - "A Single Man" Morgan Freeman - "Invictus" Jeremy Renner - "The Hurt Locker"
Jeff Bridges to kolejny oscarowy faworyt. Faktycznie, swoją rolą podnosił Szalone Serce o poziom. Ja jednak zastanawiam się, czy Colin Firth nie podkradnie mu statuetki – filmu z nim nie widziałam, ale już w samym trailerze widać jego kunszt aktorski, poza tym za swoją rolę dostał kilka ważnych nagród, co równoważy jego szansę na Oscara z szansami Jeffa.
SCENARIUSZ ADAPTOWANY "Dystrykt 9" - Neill Blomkamp, Terri Tatchell "Była sobie dziewczyna" - Nick Hornby "In the Loop" - Jesse Armstrong, Simon Blackwell, Armando Iannucci, Tony Roche "Precious on the Novel 'Push' by Sapphire" - Geoffrey Fletcher "W chmurach" - Jason Reitman, Sheldon Turner
Obstawiam W chmurach. Cudowny film, kryjący masę emocji pod zimną powierzchnią. Nie mogę się doczekać, gdy przeczytam książkę. Jeśli nie W chmurach to Dystrykt 9, ewentualnie Precious.
SCENARIUSZ ORYGINALNY Mark Boal - "The Hurt Locker" Quentin Tarantino - "Bękarty wojny" Alessandro Camon i Oren Moverman - "The Messenger" Joel Coen i Ethan Coen - "A Serious Man" Bob Peterson i Pete Docter - "Odlot"
Quentin, to chyba oczywiste :D
REŻYSERIA James Cameron - "Avatar" Kathryn Bigelow - "The Hurt Locker" Quentin Tarantino - "Bękarty wojny" Lee Daniels - "Precious: Based on the Novel 'Push' by Sapphire" Jason Reitman - "W chmurach"
Pojedynek byłych małżonków czyli Bigelow vs Cameron. Ja obstawiam Bigelow.
FILM "Avatar" "Blind Side" "Dystrykt 9" "Była sobie dziewczyna" "The Hurt Locker" "Bękarty wojny" "Precious: Based on the Novel 'Push' by Sapphire" "A Serious Man" "Odlot" "W chmurach"
Przyznam, że choć w tym roku jest tylu kandydatów, to nie ma pośród nich pretendenta w 100% zasługującego na statuetkę. Najbliżej jest trójka – Bękarty wojny, Avatar i The Hurt Locker. Kibicuję temu pierwszemu, choć szanse ma najmniejsze. Zabawnie jednak będzie, gdy statuetkę zgarnie jakiś inny film, tak jak było z Miastem Gniewu 4 lata temu.
Coś słabo mi typowanie szło w tym roku, o brak zdecydowania proszę wybaczyć:D. Na koniec filmik znaleziony na FilmWebie – moc oscarowych podziękowań.
I ty możesz zostać superbohaterem! Albo przynajmniej spróbować. Marzyliście kiedyś o wdzianiu wymyślnego kostiumu i wyruszeniu nocą by walczyć ze złem? Podejrzewam, że nie, bo o tym raczej marzą obywatele USA i Kanady, a ich marzenia zaowocowały dwoma filmami o (nie) zwykłych ludziach z dziwnymi ciągotami do obcisłych trykotów i takich tam…
Defendor
Jestem superbohaterem made in Kanada. W roli głównej - Woody Harrelson, którego postać - Arthur jest głęboko przekonany o swoich supermocach i postanawia je wykorzystać w walce z przestępczością. Szybko pakuje się w kłopoty gdy decyduje się pomóc nieletniej prostytutce i naraża się pewnemu skorumpowanemu policjantowi. Film lada dzień będzie mieć premierę w USA, a reżyser już zapowiedział drugą część filmu zatytułowaną Defendors. Skupi się ona na ludziach naśladujących Arthura.
Kick-Ass
Jak niektóre źródła podają, film wejdzie do polskich kin pod tytułem Łomot. Cóż, brzmi idiotycznie, ale mogło być gorzej (Wpierdol, hehe :D). Dave Lizewski jest zakompleksionym nastolatkiem rozmiłowanym w komiksowych superbohaterach. Pewnego dnia wdziewa zielony kostium i wyrusza walczyć ze złem jako Kick-Ass (albo Łomot), sam przy tym nieźle obrywając. Szybko zdobywa popularność, grono naśladowców oraz wrogów w postaci groźnych mafiosów. Za film odpowiada reżyser Przekładańca i Gwiezdnego Pyłu - Matthew Vaughn. Trzymam kciuki za jego najnowszy film, niech będzie bardzo… kickassowy :).
A na koniec trailer najlepszego filmu o nie-superbohaterach czyli Watchmen Strażnicy.
Czas na 21 część mojego cyklu. Dziś tematem głównym odcinka będą filmy z utalentowaną aktorką z musicalu Mamma Mia! - Amandą Seyfried. W przygotowaniu – mroczne odległe czasy oraz i ty możesz zostać superbohaterem. A teraz czas przejść do filmów…
Chloe
Amerykańska wersja francusko – hiszpańskiej produkcji - Nathalie... z Gérardem Depardieu, Fanny Ardant i Emmanuelle Béart w rolach głównych. W nowej wersji zostali zastąpieni przez Liama Neesona, Julianne Moore i, oczywiście, Amandę Seyfried. Film opowie historię Catherine (Moore), która podejrzewa męża o zdradę. By przetestować (nie)wierność mężczyzny wynajmuję prostytutkę Chloe. Nieświadomie sprowadza na swoją rodzinę duże kłopoty, gdyż Chloe ma także swoje ukryte zamiary. Trailer filmu prezentuje się przyzwoicie, choć nie oczekuję na niego z niecierpliwością, gdyż wolę sobie obejrzeć oryginał, który, jak powszechnie wiadomo, jest zawsze lepszy od podróbki.
Letters To Juliet
Romantyczna historia amerykanki Sophie, która po przyjeździe do Werony postanawia zobaczyć dom szekspirowskiej bohaterki, Julii Kapulet. Tam odnajduje list z 1951 z prośbą o miłosną poradę. Dziewczyna postanawia pomóc jego nadawczyni i razem z nią i jej wnukiem wyrusza na poszukiwania dawnego ukochanego. Brzmi uroczo, mam cichą nadzieję, że film będzie mieć klimat Wszystko jest iluminacją – mojego ulubionego filmu drogi. Szkoda tylko, że zwiastun zdradza za dużo fabuły…
Niestety, na dziś tyle. Na zakończenie daję zwiastun Wciąż ją kocham – filmu z Amandą, który od paru dni gości na ekranach polskich kin.
Ostatnio naszło mnie na przeglądanie wszelkich swoich zapisków z zeszłych lat. Tak więc dokładnie przekartkowałam swoje pamiętniki a także przejrzałam blog. Po tym wszystkim łezka mi się w oku zakręciła i postanowiłam, że od czasu do czasu wypada „walnąć” notkę, która nie jest związana ze światkiem filmowym. Jest to nieco trudne, bo przy tematyce filmowej palce same uderzają mi w klawisze, przy tematyce obyczajowej tak dobrze nie ma… ale czasem trzeba podjąć wyzwanie, prawda? (Prawda)
Zima trwa w najlepsze i dziś dowiedziałam się od Kostka, która natomiast dowiedziała się z TV, że świstak z Dnia Świstaka zwiał do norki, co oznacza, że zima jeszcze trochę potrwa. Buuuuu. Mój dziadek pociesza wszystkich dookoła faktem, że po lutym jest już wiosna. Mam nadzieję, że ma rację. Boże daj nam wiosnę! Amen.
Ostatnio zachorowałam na zapalenie oskrzeli i musiałam brać antybiotyki. Właśnie przez lekarstwa nie mogłam pić na wsizowym zjeździe i, szczerze pisząc, trochę cierpiałam z tego powodu. Jednak potem miałam dziwną satysfakcję, że potrafiłam sobie odmówić. Ach, jednak jestem asertywna! :D
Mama chce obejrzeć Gotowe na wszystko, także zapisek dobiega końca. Następna notatka powróci do tematów filmowych, sorry Winnetou!
Pierwszy dzień lutego oferuje każdemu kinomaniakowi wiele emocji – właśnie dziś ogłoszono nominacje do polskich Orłów oraz do zagranicznych Złotych Malin. Przejrzałam obie listy nominacji i co tu dużo pisać – jestem zadowolona. W tym roku polskie kino trzymało naprawdę wysoki poziom (nie liczę „komedii romantycznych” bo dla mnie to żenada a nie film) i miło zobaczyć, że każdy kandydat zasługuje na zgarnięcie nagrody. Co do Złotych Malin, to bardzo mi poprawiły humor, bo nominacje zgarnęły największe szmiry roku – G.I. Joe: Czas Kobry, Transformers: Zemsta upadłych oraz Saga "Zmierzch": Księżyc w nowiu. Nie ważne, kto dostnie statuetkę i będę zadowolona :). Dzisiejszy odcinek miał dotyczyć promosów (nie PORNOSÓW!:D) pewnego serialu, ale w końcu stwierdziłam, że lepiej nadrobić zaległości w filmach, gdyż ostatni FAP pojawił się 9 grudnia, a od tego czasu zdążyło się pojawić dużo ciekawych i mniej ciekawych trailerów. Udało mi się je jakoś posortować i tak oto dzisiejszy FAP będzie dotyczyć filmów akcji. Tak więc czas wyłączyć szare komórki i włączyć szeroki uśmiech na twarzy.
Drużyna A
Film skierowany przede wszystkim do wychowanych na tym serialu chłopców (może i dziewczyn, nie zaliczam się do tego grona). Żeby jednak odświeżyć zużyty format, akcja dzieje się współcześnie, a czwórkę głównych bohaterów odegrają nowi aktorzy: Liam Neeson (Batman: Powrót, Uprowadzona, To właśnie miłość) jako pułkownik John 'Hannibal' Smith, Bradley Cooper (Kac Vegas, Kobiety pragną bardziej) jako porucznik Templeton 'Buźka' Peck, Quinton 'Rampage' Jackson (Nocny pociąg z mięsem) jako B.A. Baracus oraz Sharlto Copley (Dystrykt 9) jako H.M. Murdock. Wg fanów panowie są idealnie dopasowani do odgrywanych przez siebie postaci. Ja tam nie wiem, ale Neeson, Cooper i Copley nie muszą mnie do siebie przekonywać i chętnie ich obejrzę razem na ekranie, co do Jacksona to może mnie do siebie przekona, jak na razie w trailerze nie pokazuje za wiele. Ogólnie to mam nadzieję, że twórcy filmu pójdą raczej w stronę zeszłorocznego Star Treka a nie żałosnych Aniołków Charliego. Jak przerabiać seriale na filmy, to tylko w najwyższym poziomie.
Pozdrowienia z Paryża
Po olbrzymim (i niespodziewanym) sukcesie francuskiej Uprowadzonej, jej reżyser, Pierre Morel, szykuje widzom kolejną sensacyjną przygodę. Tym razem opowie o młodym pracowniku amerykańskiej ambasady w Paryżu (znany z serialu Dynastia Tudorów, Jonathan Rhys-Meyers), któremu na czas niebezpiecznej misji zostaje przydzielony nieokrzesany partner (John Travolta). Oczywiście, panowie mają zupełnie inne poglądy na pewne sprawy więc z pewnością nie raz skoczą sobie do gardeł, a po drodze kilka razy uratują sobie tyłki. Niepokoi mnie fakt, że w scenariuszu maczał palce Luc Besson, niegdyś świetny reżyser, teraz tylko wyrobnik podrzędnych filmów. Na pocieszenie mamy Kasię Smutniak w obsadzie, polak na ekranie od razu poprawia humor.
Knight & Day
Tym razem akcja na wesoło. Tom Cruise jako agent służb specjalnych, który wplątuje w kłopoty dziewczynę poznaną na lotnisku (Cameron Diaz). Twórcy zapowiadają zabawę na poziomie Mr. and Mrs. Smith, co dla mnie nie jest zbytnio obiecujące, bo Smithowie byli przeraźliwie nudni. Może tym razem będzie ciekawiej.
Gosiak PS. A już jutro nominacje do Oscarów. Trzymajmy kciuki za Abla Korzeniowskiego i jego przepiękną muzykę do A single man!
Zgodnie z obietnicą umieszczam listę najciekawszych filmów roku 2010. Większość filmów została już przedstawiona w FAPie, jednak dla przypomnienia umieszczam je tu ponownie. Miłego czytania i oglądania.
The Last Airbender
Ekranizacja pierwszego sezonu hitowego serialu animowanego inspirowanego japońskimi animacjami pt. Avatar. Nazwa została zmieniona po ostrym sporze reżysera projektu M. Nighta Shyamalana z Jamesem Cameronem, który ostatecznie zwyciężył i także ochrzcił swój nowy projekt. Historia po krótce prezentuje się mniej więcej tak – w pewnym świecie istniały cztery nacje – Ognia, Wody, Ziemi i Powietrza. Aby zachować równowagę w każdej z nacji odradzał się Avatar czyli osoba potrafiąca posługiwać się czterema żywiołami i mająca strzec porządku na świecie. Pewnego dnia Avatar przepadł i nacja Ognia wypowiedziała pozostałym nacjom wojnę i stopniowo zaczęła zajmować pozostałe państwa. Po 100 latach rodzeństwo z Wodnego państwa odkrywa w bryle lodu odkrywa zamrożonego chłopca, który okazuje się nikim innym a Avatarem. Teraz Aang (tak się właśnie Avatar nazywa) musi opanować posługiwanie się wszystkimi żywiołami by być gotowym stawić czoła królowi nacji Ognia. Wyrusza więc w podróż z nowymi przyjaciółmi a ich tropem podąża książę Zuko, syn przyszłego przeciwnika Aanga… Wiąże z tym projektem duże nadzieje. Shyamalan jest reżyserem nierównym, miał w swoim dorobku zarówno dobre filmy jak i filmy słabe. Mam nadzieję, że Airbender będzie należeć do tej pierwszej kategorii. Jak na razie teaser prezentuje się ładnie i widowiskowo, z prorokowaniem poczekam do pierwszego trailera.
Alicja w Krainie Czarów
Trio Burton-Depp-Bonham Carter powraca w nowej, szalonej oprawie. Mroczny musical został zamieniony na kolorowy świat stworzony przez Lewisa Carolla. Nie będzie to jednak wierna adaptacja jego książki, gdyż akcja filmu ma mieć miejsce kilkanaście lat po wydarzeniach znanych z pierwszego tomu przygód Alicji. Brzmi to nieco ryzykownie, ale pokładam nadzieje w Burtonie, którego rozbuchane pomysły rzadko zawodzą widza. Trailer atakuje widza feerią kolorów oraz kolejną szaloną kreacją Johnnyego Deppa. Miejmy tylko nadzieję, że studio Disneya nie ugrzeczni filmu do tego stopnia, że tylko małe dzieci będą w stanie go strawić.
Parnassus
Heath Ledger jest obecnie obok Rivera Phoenixa oraz Jamesa Deana uznawany za przedwcześnie zmarły talent. Parnassus jest ostatnim filmem tego niesamowicie utalentowanego aktora. Zmarł w trakcie kręcenia filmu, ale Terry Gilliam nie chciał rezygnować z swojego projektu i do odegrania postaci Tonyego zaprosił trzech innych aktorów - Johnnyego Deppa, Colina Farrella oraz Jude Lawa. Trailer obecuje iście Gilliamowską podróż pełną magii i czarów. Niepokoi mnie trochę rola modelki Lily Cole, ale miejmy nadzieję, że Terry wie co robi :).
Nostalgia Anioła
Film opowiadać będzie o 14-letniej Susie Salmon, która zostaje gwałcona i brutalnie zamordowana przez swojego sąsiada. Świat obserwuje z Niebios. Nie potrafi zapomnieć o członkach swojej rodziny, tak samo, jak oni nie potrafią zapomnieć o niej… Nostalgia Aniołsa jest ekranizacją przepięknej (czytałam, wiem co pisze, to nie jest żaden chwyt marketingowy :P) książki Alice Sebold. Na stołku reżysera zasiadł Peter Jackson, współtwórca scenariusza filmu. W głównych rolach grają - Saoirse Ronan (nominacja do Oscara za Pokutę), Mark Wahlberg (nominacja do Oscara za Infiltrację), Rachel Weisz (Oscar dla najlepszej aktorki drugoplanowej w filmie Wierny Ogrodnik), Susan Sarandon (pięć nominacji, w tym jedna wygrana za Przed egzekucją) oraz Stanley Tucci (dwa Złote Globy na koncie). Jak widać, obsada jest imponująca i tylko Mark Wahlberg może budzić niepokój, gdyż po niezwykle udanej roli u Scorsese’ego popełnił dwie tragiczne role w Zdarzeniu i Max Payne. Miejmy nadzieję, że Jackson zmobilizuje go do aktorskiego wysiłku :). To chyba moja jedna obawa. Jackson kupił mnie wiele lat temu przepiękną trylogią WP, a potem zdobył genialnymi Niebiańskimi Stworzeniami, w których zgrabnie połączył świat rzeczywisty z wyimaginowanym. Mam nadzieję, że w równie łatwy sposób uda mu się przedstawić relację Nieba i Ziemi w Nostalgii. I miejmy nadzieję, że nie ucieknie w tani kicz i tandetę :).
Droga
Droga jest ekranizacją wspaniałej i niezwykle wzruszającej książki Cormaca McCarthyego, autora To nie jest kraj dla starych ludzi. Film będzie się skupiać na wędrówce po zniszczonym świecie ojca (Viggo Mortensen, marzy mi się nominacja dla tego pana:) oraz syna (Kodi Smit-McPhee, nie za stare dziecko wybrali??). Obydwoje zmagają się z własnymi słabościami, głodem oraz niebezpieczeństwami czyhającymi w zmienionym, groźnym świecie. Jak już wspomniałam, książka była wspaniała i choć trailer prezentuje się na kolejne, bezmózgie kino akcji, autorzy filmu zapewnili oburzonych fanów, że ekranizacja będzie wierna oryginałowi, a filmik zmontowano w taki sposób, by przyciągnąć do kina więcej osób. Cóż, głupie, ale takie prawa rynku. Montaż trailera wybaczam, szkoda mi natomiast, że twórcy filmu pokusili się o rozwianie tajemnicy dotyczącej zniszczenia naszego świata. W książce czytelnik wiedział, że stało się COŚ, lecz nigdy się nie dowiedział, co to dokładnie mogło być. Trailer prezentuje próbę wyjaśnienia tego zdarzenia. Cóż, mam cichą nadzieję, że to kolejny zabieg mający na celu przyciągniecie więcej ludzi do kin, który w filmie zostanie całkowicie pominięty.
Fantastyczny Pan Lis
Pierwszy w dorobku Wesa Andersona film dla starszych i młodszych, będący ekranizacją powieści Roalda Dahla. Te dwa nazwiska już zapowiadają film na przynajmniej dobrym poziomie, a gdy jeszcze dodamy Georgea Clooneya, Billa Murraya, Meryl Streep, Owena Wilsona oraz Jasona Schwartzmana jako dubbingujących głównych bohaterów, oczekiwania wzrastają o oczko. Miło też zobaczyć animacje poklatkowo-kukiełkową w użyciu. Chyba będzie dobrze!
Księżniczka i Żaba
Stary, animowany Disney powraca! Tym razem opowie nam historię księżniczki Tiany, chcącej pocałunkiem odczarować księcia zamienionego w żabę. Jednak zamiast osiągnąć zamierzony efekt, następuje coś niespodziewanego – to Tiana zamienia się żabę! Teraz będzie musiała znaleźć sposób na odczarowanie siebie oraz księcia. Zaczyna się magiczna podróż… Cóż, nie będę ukrywać, że Księżniczka i żaba jest jednym z bardziej oczekiwanych przeze mnie filmów. Jestem fanką disnejowskich animacji (Aladyn! Kopciuszek! Królewna Śnieżka! Alicja w Krainie Czarów!) i oczekuję, że nie tylko wizualnie, ale także fabularnie nastąpi powrót do starej i sprawdzonej szkoły. Trzymamy kciuki!
New York, I Love You
Trzy lata temu powstał film Zakochany Paryż składający się z kilku 5-minutowych historyjek ukazujących różne oblicza miłości z pięknym Paryżem w tle. Tym razem Paryż zostaje zamieniony na Nowy Jork, ale idea z Zakochanego Paryża pozostaje taka sama – 5-minutowe historie o miłości raz śmieszne, raz smutne. W obsadzie znaleźli się sprawdzeni aktorzy tacy jak Robin Wright Penn, Chris Cooper czy Andy Garcia, a także młodsze pokolenie aktorskie (m.in. Shia LaBeouf, Christina Ricci, Anton Yelchin). Na reżyserskich stołkach zasiedli znani lub mniej znani, szkoda tylko, że nie znalazło się miejsca dla Woodego Allena, w końcu nikt tak pięknie nie przedstawił Nowego Jorku jak on. To moje jedyne zastrzeżenie. Na premierę czekam niecierpliwie. A w planach Zakochany Szanghaj oraz Rio. A może Kraków?
Dziewięć
Kolejna, po 9 i Dystrykt 9, dziewiątka powstała w 2009 roku:). Musical inspirowany filmem 8 i pół Federico Felliniego wydaje się skazany na sukces – w obsadzie znalazła się szóstka nagrodzonych Oscarem aktorów (Day-Lewis, Kidman, Cruz, Dench, Loren i Cotillard) plus nominowana do niego Kate Hudson. Za kamerą stanął Rob Marshall (nominacja dla najlepszego reżysera), reżyser najlepszego filmu 2003 roku czyli Chicago, a za scenariusz odpowiada m.in. Anthony Minghella (zdobywca Oscara dla najlepszego reżysera oraz nominowany do niego trzykrotnie). Jeśli przy takiej reprezentacji Nine będzie filmem złym, będzie to dla mnie zaskoczeniem roku.
Daybreakers
Film prezentuje ciekawy pomysł – pod wpływem nieznanego wirusa wszyscy ludzie na ziemi zamienili się w wampiry. No, nie do końca wszyscy. Ci, który pozostali są pożywką dla całej reszty z kłami. Istnieje jednak grupka buntowników chcących zmienić stan rzeczy, a na dodatek posiadających lekarstwo na wirus. Zwiastun prezentuje przepiękną scenografię wampirzego miasta i obiecuje dużo akcji. Po cichu mam nadzieję, że jednak trochę więcej będzie dumania nad sensem człowieka i takich tam innych nudziarstw.
Wyspa tajemnic
Wyspa… jest ekranizacją książki Dennisa Lehane, który doczekał się już dwóch ekranizacji swoich książek – jednej genialnej (Rzeka Tajemnic) drugiej bardzo dobrej (Gdzie jesteś Amando?). Wszystko wskazuje na to, że trzecia ekranizacja poziomem dorówna swoim poprzednikom – ma dobry materiał wyjściowy (choć zakończenie było przewidywalne), świetnych aktorów (DiCaprio będą towarzyszyć - Ben Kingsley, Mark Ruffalo, Michelle Williams, Patricia Clarkson, Jackie Earle Haley oraz Max von Sydow) oraz genialnego reżysera (Martin Scorsese). Scenariusz napisały dwie osoby - Laeta Kalogridis (dorobek raczej słaby – Tropiciel, Aleksander, Lara Croft: Tomb Raider, światełkiem w ciemnym tunelu jest Straż Nocna) oraz Steven Knight (tu już lepiej - Eastern Promises oraz Niewidoczni) i nie będę mieć nic przeciwko, jeśli Steven Knight napisze całość. Wszystkim wyjdzie to na lepsze :). Zwiastun prezentuje się dobrze, a nawet bardzo dobrze, ale co innego od Scorsese moglibyśmy dostać? Teraz należy trzymać kciuki, żeby 150-minutowy film był tak dobry jak ten trwający tylko 3 minuty.
Inception
Bardzo obiecujący i bardzo tajemniczy projekt Christophera Nolana (Memento, Mroczny Rycerz, Prestiż). Trailer poza wzbudzeniem ciekawości widza nie ujawnia zbyt wiele. Według internetowych plotek, Iception będzie się skupiać na człowieku (DiCaprio) potrafiącym zagłębiać się w ludzkie sny, wpływać na nie, a także wydobywać z nich wartościowe informacje. Gdy pewnego dnia żona nurka (Marion Cotillard) zostaje uwięziona w świecie snów i tam popełnia samobójstwo, bohater zostaje oskarżony o jej morderstwo… Cóż, brzmi prosto, ale i fascynująco. Ostatnimi czasy każdy nowy film Nolana jest lepszy od poprzedniego. Oby nie zaliczył spadku formy!
Wilkołak
Od razu piszę – jak ten film będzie słaby, to kogoś z(a)biję :). Trailer prezentuje się przepięknie – doskonałe zdjęcia, montaż i aktorstwo, no i miło zobaczyć horror nie dziejący się współcześnie. Historia opowie o mężczyźnie, który po powrocie w rodzinne strony zostaje ugryziony przez wilkołaka i sam zaczyna zmieniać się w potwora. Brzmi prosto, jednak historia ma olbrzymi potencjał i jeśli scenarzyści wycisną z niej wszystko co da się wycisnąć, będziemy mieć horror roku 2010.
Kołysanka
Chyba najciekawsza produkcja made in Poland w 2010. Machulski tym razem łączy komedie z horrorem. Trailery prezentują się wspaniale, burtonowsko wręcz, a Robert Więckiewicz z kłami wygląda diabolicznie i… okropnie przekonywująco. Oby było śmiesznie (i strasznie).
Agora
Alejandro Amenábar (Inni, W stronę morza, Otwórz oczy) próbuje swych sił w filmie historycznym. Agora opowie historię Hypatii, starożytnej filozofki i matematyczki, w której zakochuje się jej niewolnik. Jednak motywem przewodnim filmu ma być nie miłość, a krwawe zamieszki chrześcijan i walka Hypatii o zachowanie pamięci o wiedzy starożytnego świata.
Amelia Earhart
Hilary Swank po raz kolejny w roli szytej pod Oscara. Film będzie opowiadać historię Amelii Earhart, słynnej pilotki, pierwszej kobiety, której udało się przelecieć nad Atlantykiem. Żyła tak, jakby jutro miało nigdy nie nadejść, odważnie i bez zahamowań. Jej śmierć do dziś pozostaje zagadką – zaginęła w 1937 roku podczas próby okrążenia świata w pojedynkę. Ciekawe, czy twórcy filmu odważą się rozwiązać zagadkę śmierci Earhart?
Bright Star
Film opowie historię miłości poety Johna Keatsa do Fanny Barwne. Ich pełne pasji uczucie zostało po 3 latach przerwane śmiercią artysty w wieku 25 lat. Po tym filmie obiecuję sobie bardzo dużo. Jego reżyserką jest Jane Campion, odpowiedzialna za Fortepian, a główną rolę zagrał Ben Whishaw znany z rewelacyjnej kreacji w filmie Pachnidło. Birght Star miał swoją światową premierę na festiwalu w Cannes, gdzie został niezwykle ciepło przyjęty przez publiczność i krytykę. Szkoda tylko, że nasz rodzinny dystrybutor postanowił, że polska premiera odbędzie się w 2010 roku. Nie dziwota, że piractwo kwitnie.
Invictus
Wszystkie znaki na Niebie i na Ziemi mówią, że najnowszy film Eastwooda stanie do wyścigu po Oscary. Mamy tutaj dobrych aktorów, solidną reżyserię oraz ciekawą historię opartą na faktach. Trzymam kciuki!
Green Zone
Matt Damon powraca do tematów wojennych. Green Zone skupi się na pierwszych dniach wojny w Iraku. Oddział żołnierzy (w tym Damon) wyruszy na poszukiwania broni masowej zagłady. Oczywiście, podróż nie będzie łatwa, niebezpieczeństwo będzie czaić się za każdym rogiem, a oddział z minuty na minutę będzie coraz mniejszy. Oby tylko historia nie była dwugodzinną bieganiną/strzelaniną tak jak to było w przypadku Helikoptera w ogniu!
Książę Persji
Superprodukcja, której scenariusz został oparty na podstawie serii kultowych gier komputerowych. Obsada robi wrażenie - Jake Gyllenhaal jako tytułowy książę, Gemma Arterton jako sojuszniczka i ukochana głównego bohatera, Alfred Molina jako mentor księcia oraz Ben Kingsley jako czarny charakter. Na reżyserskim stołku zasiada Mike Newell, reżyser mający na swoim koncie zarówno filmy genialne (Cztery wesela i pogrzeb), bardzo dobre (Harry Potter i czara ognia), dobre (Uśmiech Mony Lizy) oraz słabe (Miłość w czasach zarazy). Miejmy nadzieję, że Książę Persji znajdzie się w którejś z 3 pierwszych grup.
Serious Man
Bracia Coen powracają z nową komedią. Po gwiazdorskim Tajne przez poufne zdecydowali się na mniej spektakularną obsadę, ale scenariusz, jak to u Coenów, broni się nawet bez jasnych gwiazd Hollywoodu.
Jakby nie było
Coś polscy dystrybutorzy nie lubią Allena. To jego kolejny film (wcześniej - Vicky Cristina Barcelona), który trafia do nas rok po światowej premierze. Dobrze że trafia w ogóle, bo Jakby nie było jest niezwykle zabawną komedią w „starym allenowskim stylu”. Opowiada on historię zgorzkniałego mężczyzny, którego życie zmienia się, gdy spotyka młodą i niezwykle naiwną dziewczynę, Melodie.
Starcie Tytanów
Luźny remake Zmierzchu Tytanów z 1981 roku. Opowie on o rywalizacji pomiędzy dwójką greckich bogów - Zeusem a Hadesem. Trailer jest tak obrzydliwy, że aż śliczny i pewnie film będzie bezmyślną krajanką, mimo wszystko obejrzę go z przyjemnością.
Robin Hood
Początki były ambitne – w tej wersji to szeryf Nottingham miał być tym szlachetnym, a Robin tym złym. Jednak po wielu zawirowaniach scenariuszowych wszystko wróciło do starego porządku. Szkoda, bo szlachetny zbójnik miał już tyle ekranizacji na swój temat, że śmiem wątpić, że ta wniesie powiew świeżości do zakurzonego tematu.
Walentynki
Projekt, który śmiało można określić amerykańską odpowiedzią na brytyjskie To właśnie miłość. Dla odmiany akcja będzie miała miejsce w Walentynki a nie Boże Narodzenie. Film opowie historię kilku osób, których drogi przecinają się 14 lutego.
Ghost Writer
Najnowszy film Romana Polańskiego opowie o pisarzu, którzy, który za pieniądze tworzy bibliografię znanych osób po czy oddaje im prawa do swojego dzieła. Gdy ma napisać pamiętniki byłego premiera Wielkiej Brytanii odkrywa sekrety, stawiające go w śmiertelnym zagrożeniu. W rolach głównych: Ewan McGregor, Pierce Brosnan oraz Kim Cattrall.
Kick-Ass
Niezwykle obiecujący projekt Matthewa Vaughna (Przekładaniec, Gwiezdny Pył) bazujący na komiksie o tym samym tytule. Główny bohater, Dave Lizewski, postanawia zostać super-bohaterem, mimo że nie posiada żadnych mocy. Ta decyzja sprowadzi na niego wiele kłopotów, m.in. członków mafii pragnących się z nim rozprawić.
Iron Man 2
Druga część ekranizacji komiksu o tym samym tytule. Tym razem Tony Stark będzie mieć więcej przeciwników (Whiplash - Mickey Rourke, Justin Hammer - Sam Rockwell oraz Czarna Wdowa - Scarlett Johansson, wg niektórych źródeł ma być pozytywną postacią, dowiemy się po premierze) oraz sojuszników (Nick Fury czyli Samuel L. Jackson). Zwiastun obiecuje dużo akcji, miejmy nadzieję, że nie przysłoni ona fabuły.
Filmy zaprezentowane przeze mnie to oczywiście mała część tego, co będziemy mogli zobaczyć w 2010 roku. Resztę postaram się stopniowo opisywać w kolejnych częściach FAP’u. Pozdrawiam! Gosiak
Dzisiaj, zgodnie z tytułem, skupię się na analizowaniu filmów, które polscy widzowie mieli szansę obejrzeć w roku 2009. Podzielę je na trzy kategorie – najlepsze, najsłabsze oraz rozczarowania. Swoje wybory oczywiście uzasadniam. Aha – ostrzegam, że jestem tylko człowiekiem i nie widziałam wszystkich filmów jakie pojawiły się na ekranach w tym roku, więc proszę nie mieć do mnie żalu, że nie ma tego lub tamtego filmu, bo pewnie go nie widziałam. Albo stwierdziłam, że nie zasługuje na pojawienie się w tej liście. Kolejność pojawiania się filmów jest zupełnie przypadkowa.
Najlepsze filmy 2009 roku – były najlepsze w roku 2009. Nie zawsze były idealne, ale jednak miały to „coś” co wybijało ją z tłumu innych.
Dystrykt 9
Niespodzianka roku – film z małym budżetem, wyreżyserowany przez nieznanemu nikomu faceta odniósł spektakularny sukces. W czym tkwi sekret tak olbrzymiego sukcesu, skoro historia jest prosta? W szczegółach i wykonaniu. Widzom zbrzydło oglądanie złych obcych i dobrych ludzi, a Dystrykt odwraca tą hierarchię i teraz to ludzie są oprawcami, wystarczy przypomnieć sobie głównego bohatera z uśmiechem oglądającego niszczenie jaj kosmitów – ciary przechodzą. I przechodzę do następnego plusa – bohater nie budzi w widzu sympatii, zdobywa ją stopniowo, nieraz ją tracąc, nieraz zdobywając na nowo. To były szczegóły, wykonanie też robi wrażenie – tytułowy dystrykt nr 9 jest obskurny i obrzydliwy i, co najważniejsze, nie razi sztucznością. Trzeba też wspomnieć o efektach specjalnych – były one zrobione za psie pieniądze, a na łopatki powalają rażące sztucznością milionowe fajerwerki z drugiej części Transformersów. Doskonałe jest otwarte zakończenie, otwierające furtkę do drugiej części. Jeśli taka powstanie, trzymam kciuki, by była tak dobra jak pierwsza.
Watchmen Strażnicy
Doskonała ekranizacja doskonałego komiksu. Sydnerowi udało się uchwycić mroczny i przygnębiający klimat oryginału. Pomogła mu w tym rewelacyjna obsada, doskonała scenografia i doborowa oprawa muzyczna. Można się czepiać zmienionego zakończenia, ale są też zwolennicy braku ośmiornicy. Mi najbardziej brakowało wątków kioskarza oraz psychologa. Niestety, nie można mieć wszystkiego. Na pocieszenie widzowie dostają 4 godzinną wersję reżyserską, animację Tales of the Black Freighter oraz quasi-dokument Under the Hood. Prawdziwa uczta fana.
Bękarty wojny
Niepokorny miłośnik X muzy, Quentin Tarantino, powrócił z najnowszym filmem. Po flircie z kinem klasy „B” za cel obrał sobie kino wojenne. Jednak w Bękartach wojny zabraknie patetycznych scen i poruszających historii ofiar wojennych. Zamiast tego widz dostanie to, co u Tarantina najlepsze – niecodzienną historię, mocne dialogi, aktorstwo na wysokim poziomie, przemoc i… jeszcze trochę dialogów. Wiem, że to może trochę absurdalne ale trudno – liczę na Oscara w kategorii najlepszy scenariusz oryginalny. A drugą statuetkę, dla najlepszego aktora drugoplanowego, zgranie Christoph Waltz, ale to już wiadomo od dawna :).
Odlot
Dawno już nie było animacji, która w tak piękny i przystępny sposób pokazywała śmierć*. Historia, jak to u Pixara, ma nietypowego bohatera, w tym przypadku staruszka, który razem z otyłym harcerzem i mówiącym psem wyrusza latającym domem w podróż swojego życia. Nauka tolerancji i zabawa w jednym. Szykuje się kolejna statuetka Oscara dla Pixara?
Slumdog. Milioner z ulicy
Pachnąca curry mieszanka Hollywoodu i Bollywoodu. Historia chłopca ze slumsów, który w imię miłości postanawia wziąć udział w Milionerach, pobiła serca widzów, krytyków oraz członków Akademii Filmowej. Nie ma w tym nic dziwnego – fabuła jest prosta a zarazem oryginalna, muzyka hipnotyzuje, zdjęcia budzą podziw, montaż zachwyca pomysłowością, a końcowy taniec wzbudzi uśmiech na ustach zarówno fana bollywoodu, jak i osoby nie znającej żadnego indyjskiego filmu.
Frost/Nixon
Doskonały dowód na to, że film nie musi mieć pościgów, strzelanin i wybuchów, by trzymać w napięciu widza. Słowne potyczki tytułowych bohaterów wciągają widza, a odtwórcy głównych ról - Frank Langella oraz Michael Sheen zachwycają kunsztem aktorskim. Dla mnie, najlepszy film Howarda. Szczery i prawdziwy, pozbawiony patosu oscarowego Pięknego Umysłu. Więcej takich filmów, Ron!
Wojna polsko-ruska
Jak dla mnie, jeden z lepszych polskich filmów roku. Odważny i nowatorski. Poza Dorotą Masłowską, doskonale zagrany (ale Masłowska to pisarka nie aktorka, więc nie można mieć do niej pretensji ). Można się czepiać nawiązań do Podziemnego Kręgu czy Trainspottingu, ale w tym przypadku wzorowanie jest plusem a nie minusem. Więcej takich filmów, a poziom polskiego kina wzrośnie.
Zombieland
Kolejny dowód na to, że komedia i zombie to duet idealny. Film od pierwszych minut atakuje widza szalonymi pomysłami, budzącymi szeroki uśmiech u widza. Jest oczywiście kilka mielizn scenariuszowych, ale Woody Harrelson oraz Bill Murray rekompensują wszystko co złe. Drugą część zaplanowano na 2011 roku. Ciekawe, czym tym razem zaskoczą nas scenarzyści?
Star Trek
J.J. Abrams dokonał rzeczy niemożliwej – stworzył film, który spodoba się zarówno fanom kosmicznej sagi, jak i osobom, które nie są z nią zaznajomione. Do tego zebrał rewelacyjną obsadę idealnie dopasowaną do startrekowego świata. Niecierpliwie oczekuję na kolejną część.
Kac Vegas
Komedia roku. Scenariusz, choć nieco przerysowany, ma w sobie dużo prawdy (kto z nas nie oglądał z przerażeniem zdjęć z imprezowych wybryków?). Szkoda tylko, że nie wyjaśniono pojawienia się kury w pokoju, nieładnie, że tak olano widza i skazano go na domysły. Poza tym, jest śmiesznie i lekko, ze wspaniałą rolą Zacha Galifianakisa. Niecierpliwie czekam na Due Date z nim i Robertem Downeyem Jr. – ciekawe, czy Todd Phillips powtórzy sukces Kac Vegas?
500 dni miłości
Film niezwykle prawdziwy w ukazywaniu ewolucji związku – przyjaźń, euforia, pierwsze konflikty, tęsknota, nienawiść, chęć odbudowania związku. Zachwiana chronologia nadaje dodatkowego smaku, a Zooey Deschanel i Joseph Gordon-Levitt są przekonywująco wspaniali. Szykuje się nominacja dla najlepszego scenariusza ogryginalnego, trzymam kciuki.
Avatar
Można się czepiać, że fabuła prosta, ale co tam – widowisko jakie serwuje widzowi Cameron wciska w fotel i o wszelkich mankamentach natychmiast się zapomina. Szacunek budzi już pełne dopracowanie kultury Na’vi oraz fauna i flora Pandory. Dzięki dbałości o najmniejsze szczegóły, dzieło Camerona zyskuje w oczach nawet najabrdziej surowego krytyka. I dobrze.
Rewers
Jak miło zobaczyć film kandydujący do Oscara, który nie jest kolejnym łzawym dramatem trudnym do zrozumienia nawet dla rodowitego polaka! Rewers ma wszystko, co potrzebuje kino na wysokim poziomie – ciekawą historię balansującą na granicach thrillera, dramatu i czarnej komedii, wyborne aktorstwo i doskonałą muzykę. Czegóż chcieć więcej?
Rozczarowania roku – miały szansę na bycie idealnymi, ale coś nie wyszło, a szkoda…
9
W tym filmie drzemał ogromny potencjał. 10-minutowa animacja na podstawie której powstał film była świetna. Niestety, Shane Acker rozciągnał 10 minut do 80, dodał parę efektownych plenerów, kilka nowych scen oraz 7 nowych antypatycznych postaci (no dobra, bliźnięta były urocze). Film jest okropnie przewidywalny i nie wzbudza w widzu empatii. Oglądamy jak bohaterowie giną i… nie czujemy nic. Po obejrzeniu filmu pamiętamy tylko piękną animację, bo ona jest naprawdę godna zapamiętania.
Harry Potter i Książę Półkrwi
Szósta część przygód młodego czarodzieja jest z pewnością zdecydowanie lepsza od piątej (dla mnie – najsłabszy film z wszystkich ekranizacji), jednak do dzieła Alfonso Cuarón mu bardzo daaallleeko. Co jest złego w Księciu Półkrwi? Za dużo w nim komedii romantycznej, za mało magii. Gdzie ten niepokój związany z powrotem Voldemorta? W filmie prawie go nie uświadczmy (poza scenami na ulicy Pokątnej), natomiast romantycznego lukru jest dużo. Dobrze, że David Yates próbował dodać coś od siebie – udany atak Śmierciożerców na Norę był mistrzowski, szkoda że tego rozmachu brakło w ostatnich scenach i zamiast bitwy o Hogwart dostaliśmy pochód przez Hogwart.
Wrogowie publiczni
W obsadzie - Johnny Depp, Christian Bale oraz Marion Cotillard, na stołku reżysera - Michael Mann. Ten projekt nie mógł być słaby. I nie był, ale do ideału mu daleko. Widz oczekuje od dwójki głównych bohaterów prawdziwej konfrontacji, tymczasem dostaje parę dość nudnych rozmów. Dodatkowo Christian Bale znowu powtarza swoje wcześniejsze role, aż chce się krzyknąć – chłopie daj spokój!
Paranormal Activity
Deszcz pozytywnych opinii na Rottentomatoes wydawał się mówić sam za siebie. Tymczasem zamiast trzymającego w napięciu horroru w stylu Blair Witch Project dostaliśmy nudę trwającą 80 minut. Oczywiście, było kilka dobrych scen oraz jeden plagiat z [REC]’a, ale napięcie po chwili opadało i trzeba było niecierpliwie wyczekiwać na kolejny wzrost adrenaliny. A miało być tak pięknie…
Miasto ślepców
Pomysł na film był dobry – świat zaczyna ogarniać dziwna choroba – ludzie zaczynają ślepnąć. Niestety, twórcom nie udało się stworzyć ciekawych postaci (żaden z bohaterów nie posiada imienia!), których poczynania są czasami głupie. Na pocieszenie mamy przepiękne zdjęcia i dobrą scenografię. Szkoda, że tak mało.
X-Men Geneza: Wolverine
A miało być tak pięknie! Wcześniejsze filmy z sagi X-Men były filmami dobrymi (z tym, że trzecia część była nieco słabsza), reżyserią zajął się Gavin Hood, a obsada prezentowała się imponująco. Niestety, Hood tak bardzo rozkochał się w efektownych pojedynkach pomiędzy mutantami, że zapomniał o wszystkim innym. Tak więc sceny akcji są imponujące, a fabuła i dialogi upośledzone. Ciekawe, czy druga część przygód Wolverine’a będzie wzrostem czy upadkiem formy?
Opowieści na dobranoc
Zapowiadała się urocza, lekka historia w stylu Zaczarowanej. Zamiast tego widzowie dostali nudziarstwo pełne moralizatorstwa plus kilka ciekawych pomysłów. Ale dzieciom powinno się podobać.
Terminator: Ocalenie
Powiedzmy sobie szczerze – to nie jest dobry film. Ale z czystej sympatii dla trylogii Terminatora, T-800, Johna Connora i Kyle’a Reesea daję ten film tutaj. Bo scenografia była ładna, a i efekty specjalne też niezłe.
Galerianki
Temat przedstawiony w filmie był ważny i interesujący. Niestety, coś w filmie nie wyszło, czegoś w nim brakowało, coś w nim zgrzytało. Język jakim posługują się tytułowe Galerianki pasuje bardziej do bohaterów książek Masłowskiej niż do zepsutych moralnie nastolatek, także przemiana głównej bohaterki nie przekonuje do końca. Niemniej jest to film dobrze zagrany, o wiele lepszy od 30-minutowej etiudy.
Zack i Miri kręcą porno
Początki były świetne – mocne i zarazem zabawne podejście do tematu, przemysł poro powinien być dumny z takiej parodii. Niestety, gdy fabuła przechodzi z kierunku parodii na komedię romantyczną, wszystko siada – obsceniczność, humor, aktorstwo. A puenta prosi o pomstę do nieba.
Antychryst
To w jaki sposób von Trier traktuje w swoich filmach kobiety przemilczę, bo nie warto się rozpisywać. Antychryst, to film z ambicjami na ideał, niestety reżyserowi zachciało się uciec w erotykę i przemoc. O ile tą pierwszą da się jeszcze zrozumieć, to przemoc jest zupełnie niepotrzebna, psychiczne starcie między bohaterami byłoby o wiele ciekawsze niż krew tryskająca z penisów lub łechtaczek.
Powrót do Brideshead
W przypadku tego filmu powinno się stworzyć nowe stopniowanie przymiotników: „doskonałe – słabsze - nudne!”. Taki jest właśnie ten film – zaczyna się doskonale, napięcie rośnie, a atmosfera jest duszna od namiętności. Potem reżyser otwiera drzwi, wietrzy pokój, wygania napięcie i namiętności i zaprasza nudę, która gości do końca filmu. Mogło być lepiej.
Najgorsze filmy 2009 roku – były słabe i tyle:D
Egzorcyzmy Dorothy Mills
Czego o tym filmie dystrybutorzy nie pisali! Wzruszający jak Sierociniec, zaskakujący jak Szósty Zmysł etc., etc. Ja proponuję dodać jeszcze inne porównanie: Nudny jak Egzorcyzmy Dorothy Mills.
G.I. Joe: Czas Kobry
Dowód na to, że plastik wcale nie jest fantastik. Bohaterowie biegają w lewo, to znowu prawo, strzelają do siebie z dziwnych odpustowych pistolecików, a jedyną frajda jaką ma widz to szukanie w tym wszystkim sensu. Lepiej zostać przy plastikowych żołnierzykach.
Transformers: Zemsta upadłych
Zasada dotycząca filmowych kontynuacji jest od lat taka sama – ma być głośniej, szybciej i ogólnie wszystkiego ma być więcej w porównaniu do pierwowzoru. Tak jest w Transformersach – więcej przeciwników, więcej wybuchów, więcej strzałów, więcej wszystkiego. Jednak „więcej” wcale nie oznacza lepiej – Zemsta upadłych jest nużąca, irytująca i głupia. Takim kontynuacjom mówię: NIE!
Zabójcze ciało
Dowód na to, że Oscar dla Diablo Cody za Juno był wielką pomyłką. Zabójcze ciało jest pretensjonalnym horrorem dla nastolatek z debilnymi dialogami i koszmarną rolą wypacykowanej Megan Fox. Jedynym plusem filmu jest Amanda Seyfried, ale jedna Amanda dobrego filmu nie czyni.
Zmierzch, Księżyc w nowiu
Nie ma sensu dwa razy wypisywać tych samych błędów, więc oba filmu o pięknych wampirach opisuje tutaj. Największym zarzutem jest to, że zamiast rozwinąć potencjał książek (minimalny, ale jednak), twórcy uciekli w tandetny i przesłodzony romans. Wampiry połyskujące w blasku słońca uprzejmie przemilczę.
Dragonball: Ewolucja
Do wszystkich filmowców – obejrzyjcie Dragonballa, zrozumcie, że anime nie da się przełożyć na język filmu i dajcie sobie spokój z wszystkim ekranizacjami. Do widzów – nie oglądajcie Dragonballa bo to głupota z słabymi efektami specjalnymi i żałosnym aktorstwem, na plus można powiedzieć, że Emmy Rossum ładnie wygląda w stylizacji „na Bulmę”.
Nienarodzony
Czego w tym filmie nie ma! Jest dybuk, są eksperymenty na dzieciach w Oświęcimiu, jest nienarodzony bliźniak, jest klątwa, jest prześladowana bohaterka, są egzorcyzmy, jest połamany dziadek… A czego nie ma? Sensu.
Horsemen - jeźdźcy Apokalipsy
Kolejne słabe popłuczyny po Siedem Davida Finchera. Tym razem morderca wzoruje się na biblijnych Jeźdźcach Apokalipsy… Brzmi ciekawie? Owszem. Rozwinięcie fabuły jest natomiast żałosne i spodoba się jeno niezrozumianym dzieciom emo.
Zapowiedź
Czy ja czuję zapach nominacji do kolejnej Złotej Maliny dla Nicolasa Cagea? Aktor chyba wziął sobie za cel granie w wszelkich pojawiających się filmowych gniotach i oto dostaliśmy Zapowiedź – nudny film z idiotycznym zakończeniem, które nie śniło się filozofom.
Push
X-men spotyka Heorsów, Herosi i X-men spotykają Jumpera i… otrzymujemy Push – efektowną głupawkę o ludziach posiadających niezwykłe moce. Wszystko już było poza jednym – ich moce powstały dzięki… eksperymentom zleconym przez Hitlera podczas II wojny światowej! Tak, nie ma jak finezja.
Siedem dusz
Żałosny film. Dosłownie żałosny – wszystko jest w nim tak smutne i nieszczęsne, że zęby bolą. Podejrzewam, że twórcy chcieli wzruszyć widza. Nie udało się. Wynudzenie natomiast jest pierwszej klasy. Żal tylko tak dobrych aktorów na ten film.
Nieproszeni goście
Amerykańska wersja koreańskiego horroru Opowieść o dwóch siostrach. Twórcy zamiast wzorować się na doskonałym klimacie, cudownej muzyce i przepięknych zdjęciach, woleli uciec w efektowność dodając parę głupich wątków. Dziękuję bardzo, pozostanę przy azjatyckich horrorach.
Spirit - Duch Miasta
Po sukcesie filmowego Sin City, Frank Miller uwierzył, że jest dobrym filmowcem i nie dość, że napisał scenariusz to jeszcze wyreżyserował film na podstawie komiksu Willa Eisnera, gdzie zamiast ciekawej historii bardziej liczyła się efektowność i piękne kobiety. Heroiny zaiste piękne, efektowność przerysowana i zwalona od Sin City. Wolę poczytać komiks.
Kochaj i tańcz
Chcesz zobaczyć dużo reklam? Włącz telewizję Polsat! Chcesz zobaczyć tańczącą Izę Miko? Obejrzyj Wygrane marzenia! Chcesz posłuchać fajnej muzyki? Włącz radio RMF FM! Chcesz zobaczyć jak Jacek Koman tańczy tango? Koniecznie obejrzyj Moulin Rouge! Chcesz zaoszczędzić sobie czas? Daruj sobie Kochaj i tańcz.
Na dziś to wszystko, do końca tygodnia na blogu pojawią się najciekawsze premiery 2010 roku. Gosiak